Chwytliwy pseudonim na miarę popowych czasów

Mało kto dziś o tym pamięta, ale zanim na 7-calowych singlach pojawiło się nazwisko „George Michael” trzeba było je najpierw… wymyślić. Urodzony w 1963 roku Georgios Kyriacos Panayiotou przez rodzinę oraz przyjaciół nazywany był po prostu „Yog”. Kiedy kariera nowopowstałego Wham! zaczęła nabierać tempa, a panowie postanowili porozsyłać demo do różnych wytwórni, figurował tam jako „G. Panos” co, jak można się domyślać, nie niosło ze sobą zbyt dużego potencjału marketingowego. Jeżeli więc ambitny i utalentowany Yog myślał o poważnej, popowej karierze, musiał przybrać pseudonim znacznie łatwiejszy do wymówienia i dużo bardziej chwytliwy. I tak właśnie świat poznał George’a Michaela.

Od punku i SKA do popu

George (wówczas Yog) i Andrew poznali się w szkole, a pierwszy zespół, który założyli wraz z czterema innymi kolegami, nazywał się The Executive i wykonywał muzykę z pogranicza punku i SKA. Kapela nie przetrwała długo, a Michael i Ridgeley uformowali duet, który poznał później cały świat. „Wham! powstał z potrzeby tego, co łączyło i napędzało Georege’a i mnie: naszej energii i przyjaźni” – wspominał Andew po latach. „Wham! był kolorowy, energetyczny, hałaśliwy i porywający”.

Żmudna praca polegająca na odwiedzaniu kolejnych wytwórni muzycznych w końcu się opłaciła i młodzi muzycy podpisali pierwszy kontrakt płytowy. Niestety, dziś wiadomo już, jak niekorzystna była ta umowa – wytwórnia Innervision zgarniała lwią część coraz to większych dochodów generowanych przez zespół. Debiutancki album „Fantastic” rozszedł się bowiem w prawie milionie egzemplarzy w Wielkiej Brytanii i w połowie tej liczby w Stanach. To z niego pochodzą hity takie jak „Club Tropicana” i „Young Guns (Go for It!)”.

„Ten drugi facet” z Wham!

Tak właśnie postrzegany jest dziś Andrew Ridgeley, od początku przyćmiony przez personę Michaela, ale w równym stopniu odpowiedzialny za oszałamiający sukces Wham! Pamiętać trzeba bowiem, że od początku miał większe doświadczenie sceniczne; był utalentowanym gitarzystą, jak i wokalistą. Swoją oryginalną urodę zawdzięczał matce, która pochodziła ze Szkocji i ojcu o włosko-egipskich korzeniach; w latach 80. fanki i fani kochali się nie tylko w George’u, ale i w pozostającym nieco na uboczu Andrew.

U szczytu kariery zapracował on sobie na miano miłośnika klubów nocnych i niekończących się imprez, a legendą obrosła historia, zgodnie z którą miał zostać wyrzucony z afterparty po koncercie Live Aid w 1985 roku. Po zakończeniu działalności Wham! Ridgeley próbował swoich sił jako aktor oraz… kierowca Formuły 1. Dzisiaj, prawie 35 lat po rozpadzie zespołu, unika rozgłosu i rzadko udziela się publicznie.

 

„Wham! George i ja”	  Andrew Ridgeley

 

Szorty, t-shirty i kontrowersje

Jak wyznał Andrew po latach, kolorowy, luźny i „plażowy” styl Wham! z początków kariery i okresu albumu „Fantastic” nie był specjalnie przemyślaną strategią. „My naprawdę nie mieliśmy stylisty” – wspomina w książce „Wham! George i ja” Ridgeley. „Espadryle, które odegrały kluczową rolę w naszym wizerunku, kupowaliśmy w sieciówce Dolcis za 10 funtów”.

Innym mało znanym faktem jest wpływ muzyków na upowszechnienie się t-shirtów z nadrukami i hasłami (podobną rolę odegrali wówczas członkowie zespołu Frankie Goes to Hollywood), które stały się znakiem rozpoznawczym Wham! Jednak wizerunek ten dość szybko zaczął im ciążyć, a premiera drugiego krążka, „Make it Big” wyznaczyła początek nowego, nieco bardziej stonowanego wizerunku. Michael i Andrew nadal byli młodzi, żywiołowi i modni, ale byli także znacznie bardziej… ubrani.

Nieśmiertelne „Last Christmas”

Można  stwierdzić, że okres przedświąteczny zaczyna się od momentu, w którym w stacjach radiowych grane są dwie piosenki: „All I Want For Christmas is You” Mariah Carey oraz „Last Christmas” Wham! Do dziś powstało ponad 400 (!) coverów tego utworu, jednak Michael nie napisał go z „bożonarodzeniową” intencją, co jest zresztą jasne, kiedy wsłucha się w tekst: nie ma tu ani półsłowa o Mikołaju, choince czy reniferach. Jest za to dość dramatyczna w gruncie rzeczy historia nieudanego romansu, który rozpoczął się 25, a zakończył 26 grudnia, kiedy to niewdzięczny obiekt westchnień „zwrócił” Georgeo’owi „podarowane” dzień wcześniej serce. Michael skomponował „Last Christmas” podczas świątecznych odwiedzin u rodziców, w swojej dawnej sypialni. Podobno zajęło mu to nieco ponad godzinę; później zajął się także produkcją oraz partiami granymi na syntezatorze. Co ciekawe, utwór nie trafił na pierwsze miejsce brytyjskiej listy przebojów, które okupował wówczas hit „Do they know is Christmas”, nagrany celem pomocy głodującej Afryce.

 

 

Historyczna trasa po Chinach

Kiedy w kwietniu 1985 roku Wham! pojawił się na czterech koncertach w Chinach (a dokładniej w Pekinie i Kantonie oraz w Hongkongu, (wówczas jeszcze Brytyjskim Terytorium Zależnym) było to wydarzenie przełomowe. Państwo zamknięte na Zachód, jego wartości oraz gwiazdy popkultury po raz pierwszy w historii zezwoliło na występ artystów spoza bloku wschodniego i krajów sojuszniczych. Koncerty oraz dziesięciodniowy pobyt Michaela i Ridgeley’a w Chinach były gigantycznym, międzynarodowym sukcesem; panowie gościli na pierwszych stronach gazet (do dziś najsłynniejszymi ujęciami są te na tle Wielkiego Muru), a cała wyprawa udokumentowana została w filmie „Wham! in China: Foreign Skies”.

„Artystyczne różnice” i rozpad zespołu

Patrząc z perspektywy czasu, historia Wham! była dość krótka: zespół powstał bowiem w 1981 roku, a oficjalnie zakończył działalność w czerwcu 1986 roku, żegnając się z fanami koncertem na słynnym stadionie Wembley. „The Final” obejrzało na żywo ponad 72 tysiące ludzi (!), a gościem specjalnym występu był nie kto inny, jak Elton John, z którym Michael i Ridgeley wykonali specjalną wersję „Candle in the Wind” oraz „I’m your man”.

Dlaczego Wham! zakończył działalność? Chociaż przez lata wokół tego tematu narosło wiele mitów, Michael podkreślał od samego początku, że podstawową i główną motywacją były „różnice artystyczne” i fakt, iż on sam pragnął tworzyć dojrzalszą, głębszą muzykę.

Macie swój ulubiony utwór zespołu Wham!? Koniecznie dajcie znać w komentarzach, a jeśli chcecie dalej czytać o książkach dostępnych w Empiku, zajrzyjcie na stronę Empik Pasje. Magazyn Online do działu poświęconego pasji do literatury.