bryska zaistniała w świadomości słuchaczy dzięki dość niebywałemu osiągnięciu – wypuściła dwanaście singli w cztery miesiące! Muzyczna nadpobudliwość szła na szczęście w parze z dobrą jakością tych piosenek i ich potencjałem radiowym. Kolejne numery szybko stawały się przebojami, a sama bryska jedną z najbarwniejszych, nowych postaci na scenie. Dziś mamy przyjemność rozmawiać z nią o albumie „moja ciemność”, który już trafił na półki i jest jak przyznaje sama artystka – formą terapii.

 

„moja ciemność” bryska

 

Na początek pytanie, które wraca niemal w każdej rozmowie – muzyka – jak się pojawiła w twoim życiu?

  • bryska: Muzyka towarzyszy mi od zawsze, już kiedy nauczyłam się mówić, zaczęłam również śpiewać. Tak było przez cały czas, gdziekolwiek byłam i cokolwiek robiłam, lubiłam sobie podśpiewywać (śmiech). Po jakimś czasie napisałam pierwszą własną piosenkę i wtedy to wciągnęło mnie już na sto procent. Zaczęłam pisać i tworzyć muzykę.

Poczekaj, to ile miałaś lat, kiedy napisałaś tę pierwszą piosenkę?

  • Pięć (śmiech). To była piosenka dla mojej mamy. O spaghetti.

 

bryska

 

Kiedy mówimy o pisaniu piosenek, chodzi wyłącznie o tekst, czy muzykę też komponujesz? Grasz na jakichś instrumentach?

  • Gram trochę na pianinie, ale wyłącznie ze słuchu, nigdy się tego nie uczyłam w żadnej szkole. Po prostu wymyślam jakieś melodie i później gram je ze słuchu.

Co na to twoi rodzice? W domu była jakaś tradycja muzyczna? I czy nie zachęcali cię do znalezienia jakiegoś bardziej „poważnego” zawodu niż bycie muzykiem?

  • Tradycji muzycznych w mojej rodzinie nie było, ja jestem pierwszym pokoleniem, z którym to się zaczęło. A co do drugiej części pytania, sprawa wygląda tak, że po liceum dostałam się na medycynę. Jednocześnie, dostałam się na studia muzyczne w Londynie. Kiedy przyszłam do rodziców, żeby oznajmić, że wybieram muzykę i nie idę  na tę medycynę...

Aż się boję pytać...

  • Ha ha ha! Nie było tak źle, moja mama przyjęła to raczej na luzie. Powiedziała, że w mnie wierzy i żebym robiła to, co sprawia mi radość w życiu. Babcia natomiast nie może mi tego wybaczyć aż do dziś. Bardzo to przeżywa, że nie będzie miała lekarza w rodzinie (śmiech). W rzeczywistości, dla mnie ta decyzja wcale nie była taka łatwa, jednak po poważnym przemyśleniu wszystkiego, stwierdziłam, że muzyka jest dla mnie bardzo ważna i że jednak chcę zaryzykować.

 

bryska

 

Pech chciał, że kiedy już przyszedł czas na pierwsze poważne kroki w branży muzycznej, wybuchła pandemia. Bardzo ci to pokrzyżowało plany?

  • Kiedy zaczęło się całe to zamieszanie z pandemią, byłam akurat w Londynie i zamierzałam kontynuować naukę. Pracowałam, żeby zarobić na czesne w szkole. Niestety pandemia spowodowała, że straciłam pracę i byłam zmuszona do powrotu do domu. To był dla mnie ciężki okres, dobrze mi się żyło i pracowało w Londynie, a nauka muzyki tam na miejscu to już w ogóle było spełnienie marzeń. Jednak kiedy przyjechałam do domu i okazało się, że mam dużo czasu, to muzyka nawet na tym zyskała – zaczęłam pisać jej o wiele więcej. Na studiach tego nie robiłam, bo nie miałam czasu. Można więc stwierdzić, że dzięki pandemii jestem teraz tu, gdzie jestem. W każdym zjawisku można znaleźć jakieś pozytywne strony.

I to stąd ta niesamowita historia z wypuszczeniem dwunastu singli w cztery miesiące?

  • Nie było w tym żadnej strategii (śmiech). Cały czas bardzo dużo piszę, a mam taką cechę, że kiedy tylko coś fajnego uda mi się stworzyć, od razu chcę się tym ze światem podzielić. Bardzo jestem niecierpliwa. Wszystko wyszło w bardzo naturalny sposób, ze względu na ilość materiału, który stworzyłam. Jest co wypuszczać po prostu (śmiech).

Ciekawe, co na to wytwórnia? Teraz nie jesteś już zwykłą nastolatką, która nagrywa piosenki w swoim pokoju i wrzuca je do sieci, tylko artystką związaną kontaktem z poważną firmą fonograficzną.

  • Oczywiście teraz sytuacja jest już inna. Wytwórnia ma przemyślaną strategię działania, produkcji, promocji i muszę się jej podporządkować. Na szczęście Magic Records to firma, która bardzo wspiera swoich artystów, naprawdę bardzo o nich dba. Wcześniej miałam różne doświadczenia, także w Anglii i nigdzie nie było tak jak tu. Przyszłam do nich z pomysłem na siebie, pogadaliśmy o wszystkim i teraz dostaję od nich dużo wsparcia i swobody.

 

bryska

 

Zostańmy przez chwilę przy tym pomyśle na siebie. bryska w mediach i na scenie to bardzo barwna i intrygująca postać. Czy ona bardzo różni się od tej bryskiej, która siedzi w domu i wszystko to wymyśla?

  • Prawda wygląda tak, że mnie scena otwiera. Na co dzień jestem skryta i mocno introwertyczna, a scena pozwala mi się odsłonić, wyjść do ludzi, nawiązać jakiś kontakt. Dzięki muzyce mam taką możliwość, bo w życiu prywatnym bywa różnie. Zamiast szukać nowych kontaktów i znajomości raczej siedzę sama w domu (śmiech). Ale to się zmienia, otwieram się i wyrażam poprzez muzykę i jest już o wiele lepiej.

Opowiedz zatem kilka słów o nowym albumie. Skąd tytuł „moja ciemność”?

  • To jest opowieść o moich „skrytościach”. Taka właśnie jestem, wiele mam do opowiedzenia, są to historie zarówno wesołe jak i smutne, ale trzymam wszystko w cieniu, w mroku. Dzięki muzyce i temu, że ubieram to wszystko w formę piosenek, te moje emocje wychodzą na światło dzienne. Na płycie znalazło się wiele wskazówek, które moim słuchaczom, tym starym i tym nowym, wiele powiedzą o mnie samej. Jako o zwykłej osobie, o moich ograniczeniach, zaletach i wadach. Dużo jest do rozszyfrowania przy okazji tej płyty.

Czyli możemy stwierdzić, że muzyka jest dla ciebie formą terapii?

  • Jak najbardziej. Muzyka jest moją terapią i sposobem na rozwiązywanie problemów (śmiech).

 

 

Pokazywanie się w teledyskach pewnie też pomaga w przełamaniu jakichś zahamowań? Masz duży wpływ na to jak jesteś w nich pokazywana?

  • Tak, jestem zawsze w stałym kontakcie z moim dyrektorem kreatywnym i reżyserem Alanem Kępskim. Za każdym razem konsultujemy wszystkie pomysły i inspiracje, wysyłamy sobie moodboard'y i wymyślamy co zrobić w nowych clipie. Wymieniamy się pomysłami, z mojej strony wygląda to tak, że zawsze lubię sobie wizualizować co będzie na ekranie, czasami to rysuję albo zapisuję w jakiś inny sposób i wysyłam Alanowi. Opowiadam mu o tym co mam w głowie, żeby to, co później powstanie było jak najbardziej prawdziwe i moje.

Album jest już w sklepach, fani mogą go posłuchać w domu, ale teraz powstaje pytanie, czy planujesz jakąś trasę koncertową, żeby pokazać tę muzykę na żywo?

  • Tymczasem mam zaplanowane koncerty letnie, na różnych imprezach, ale planujemy trasę i mam nadzieję, że wszystko się uda i będę mogła pośpiewać razem z publicznością.

Na koniec pytanie, które mogło się tylko na końcu znaleźć, ponieważ nie jest zbyt poważne. Jednak z uwagi na to, że wiele osób mocno się tym interesuje, zapytam... Czy to są twoje prawdziwe włosy?

  • (śmiech) Nie, to peruka. Miałam kiedyś bardzo podobne, bardzo gęste i różowe, ale niefortunna wizyta u fryzjera sprawiła, że musiałam odpuścić eksperymenty na własnej głowie. Teraz mam całą szafę peruk – jedna do clipów, jedna na scenę, jedna na wywiady (śmiech). Trochę jak koszule, które ludzie noszą do pracy.

 

 

Po więcej wywiadów i wieści ze świata muzyki zaglądajcie do działu Słucham.

Zdjęcie okładkowe oraz ilustracje w tekście: materiały wydawcy, fot. Michał Pańszczyk