Olga Wadowska-Wróbel

 

Twórcy „Pozycji obowiązkowej” pokusili się o odpowiedź na pytanie o recepcję książek E.L. James o uwodzicielu Christianie Greyu wśród nieco starszych czytelniczek, co zrodziło oczywiście pełen komicznych sytuacji scenariusz. „Założyłyśmy ten klub, żeby stymulować nasze mózgi!” - protestuje bohaterka grana przez 72-letnią Candice Bergen. „Słyszałam, że te książki są całkiem stymulujące” - odpowiada jej Fonda, trzymając trzy tomy „50 Twarzy Greya”. Na ekranie zobaczymy również romans owdowiałej Keaton z przystojnym pilotem (w tej roli Andy Garcia) oraz 65-letnią Mary Steenburgen, próbującą ożywić małżeńskie życie seksualne, ku dość dużej konsternacji swojego męża (Craig T. Nelson). Bergen portretuje zaś Sharon, szanowaną sędzię, porzuconą przez męża dla dużo młodszej kobiety, która odkrywa dobrodziejstwa internetu w postaci serwisów randkowych i, być może, nową miłość. Portretowana przez Fondę Vivian uchodzi za najbardziej przebojową i „wyzwoloną” w całej grupie i zachęca przyjaciółki do czerpania przyjemności z życia. „Nie pozwolę, żebyśmy stały się tymi ludźmi. Ludźmi, którzy przestają żyć zanim przestaną żyć” - deklaruje, jednak sama staje się bezradna w obliczu pojawienia się w jej życiu dawnego kochanka (w tej roli Don Johnson).

 

 

Na miłość nigdy nie jest za późno… i za staro

W ostatnich latach kino, szczególnie amerykańskie, stara się odczarować ten okres w życiu człowieka, który dość niesprawiedliwie i krzywdząco zwykliśmy nazywać „jesienią życia”. Kamieniem milowym w tego typu produkcjach nazwać można z pewnością „Lepiej późno niż później” z 2003 roku, ze świetnymi kreacjami Keaton i Jacka Nicholsona. W zeszłym roku Keaton zagrała też główną rolę w komedii „Zawsze jest czas na miłość”, której tytuł świetnie oddaje fabułę. Nie mówiąc już o jej działalności poza aktorskiej – ma własną markę wina, wydała album o budowie i urządzaniu domu, a w telewizyjnym show u Ellen DeGeneres wyznała miłość Justinowi Bieberowi.
Z dużym uznaniem spotkał się obraz pt. „Nasze noce”, w którym Fonda i Robert Redford spotykają się na ekranie po 38 latach, czyli ostatnim wspólnym występie w komediodramacie „Elektryczny jeździec”.

 

 

Warto wspomnieć również o uroczym, ciepłym filmie z Blythe Danner i Samem Elliotem w rolach głównych „I'll See You in My Dreams”. Grana przez Danner Carol Petersen bardzo przeżywa śmierć ukochanego męża, jednak w czasie żałoby poznaje nowego mężczyznę (w tej roli Elliot), zupełnie innego od człowieka, z którym spędziła większość życia. Pewny siebie i diablo przystojny wąsacz wprowadza do jej codzienności sporo zamieszania oraz szansę na nową, spełnioną miłość.

 

Wibratory dla pań z artretyzmem, czyli „Grace i Frankie”

Ale produkcje o dziarskich paniach po 60. to nie tylko Christian Grey i romanse. „Grace i Frankie”, serial Netliksa, który doczekał się już czterech sezonów, opowiada o dwóch kobietach w okolicach 70. roku życia, które dowiadują się, że mężowie przez 30 lat zdradzali je… ze sobą nawzajem. Grace Hanson (Fonda) i Frankie Bergstein (Lily Tomlin) nigdy za sobą nie przepadały, ale trudne doświadczenie stopniowo cementuje ich przyjaźń. W tle obserwujemy też zmagania nowej pary, czyli ekspresowo „wyoutowanych” byłych mężów - w tych rolach Michael Sheen i Sam Waterston, a także czwórki ich dorosłych już dzieci, które muszą poradzić sobie z tą dość niecodzienną sytuacją. Oraz wisienka na torcie, czyli biznes Grace i Frankie: wibratory stworzone dla kobiet w ich wieku, które stają się sprzedażowym hitem. „Grace i Frankie” podbiły serca młodszej widowni, zyskując sobie ogromną popularność na całym świecie. Dlaczego? Przede wszystkim ze względu na ciepłe, zabawne i bardzo szczere sportretowanie tego okresu w życiu, którego jako ludzie chyba boimy się najbardziej. Bohaterki grane przez Fondę i Tomlin diametralnie się od siebie różnią, jednak łączy je niesamowita przyjaźń. Ich starość to, owszem, dzieci i wnuki, problemy ze zdrowiem czy zmaganie się z technologią, ale to też własny, świetnie prosperujący biznes, niezależność w przepięknym domu nad oceanem i realizowanie życiowych pasji oraz nowe związki, również z młodszymi mężczyznami. Taką starość chcemy nie tylko oglądać, ale i samemu przeżyć. I takiej starości, miejmy nadzieję, na naszych ekranach będzie coraz więcej.