Po niezwykle ciepło przyjętej przez czytelników autobiograficznej "Cenie wody w Finistère", w Polsce ukaże się kolejna książka szwedzkiej pisarki Bodil Malmsten zatytułowana "Moje pierwsze życie". Tym razem autorka opowiada o swoim dzieciństwie spędzonym na szwedzkiej prowincji, wczesnej młodości w Sztokholmie oraz pracy w Londynie.

Po napisaniu "Ceny wody w Finistère" postanowiła Pani nigdy więcej nie pisać o swoim życiu. Tymczasem polscy czytelnicy będą mogli wkrótce sięgnąć po Pani kolejną książkę autobiograficzną "Moje pierwsze życie". Dlaczego złamała Pani daną samej sobie obietnicę? Co Panią do tego zmusiło?

Pisarzom nie można wierzyć. Mówią jedno, a później piszą coś zupełnie innego.
W przypadku "Ceny wody w Finistère" obiecałam wydawcy, że jeśli napiszę niezależną kontynuację tej książki, to pozwolę wydawnictwu ją opublikować.
Zakończyłam pracę jesienią ubiegłego roku i "Ostatnia książka z Finistère" ukazała się w Szwecji.
O ile "Cena wody w Finistère" jest bardzo szczęśliwą książką, to "Ostatnia książka z Finistère" jest historią tragiczną. Opowiada o opuszczeniu Finistère i spotkaniu ze złem. O dziwo szwedzcy czytelnicy ocenili ją równie wysoko jak "Cenę wody w Finistère" i był to ogromny sukces.
Wiem, nie jest to odpowiedź na pani pytanie, dowodzi jedynie, że dotrzymuję obietnic, chociaż nigdy nie można ufać temu, co pisarze mówią o pisarstwie. Istnieje tylko to, co napisane, tylko książkom można wierzyć.

Czy najnowsza książka to historia Pani pierwszego życia - od poczęcia do 20 lat - czy legenda własnego dzieciństwa i młodości?

To świetne pytanie, a moja odpowiedź brzmi: jest to zarówno historia mojego pierwszego życia jak i jego legenda.

Bardzo surowo ocenia Pani własne pokolenie, nazywając je pokoleniem ludzi, którzy nie poczuwają się do odpowiedzialności za konsekwencje swoich czynów. Dlaczego osoby, które podobnie jak Pani wychowały się w świecie, gdzie dzieci musiały wypełniać konkretne obowiązki, wyrosło na pokolenie ludzi nieodpowiedzialnych? Dlaczego uciekli od tego, co ich ukształtowało?

Nie jestem pewna, czy jest to ucieczka, nie jestem zbyt dobra w filozofowaniu, ale sądzę, że jest to pewien rodzaj bezmyślności.
Wszystko to, co daje nam państwo opiekuńcze - opiekę zdrowotną, dobre szkoły, domy pomocy społecznej dla osób starszych - traktujemy dziś jako oczywiste. Po prostu przyjęliśmy to i nie sądziliśmy, że będzie jakakolwiek potrzeba, żeby to podtrzymać. Tymczasem wszystko to wyślizgnęło nam się z rąk, a nasze dzieci i wnuki nie mają teraz równie jasnej przyszłości, jaką my mieliśmy przed sobą, kiedy byliśmy młodzi.

Jak można stać się, Pani zdaniem, człowiekiem odpowiedzialnym?

Poprzez troszczenie się o społeczność, w której się żyje. Przez reagowanie na zło i krytykowanie tego, co uważa się za niesłuszne.
Przez nieprzemilczanie tego, że ktoś znęca się nad drugim człowiekiem lub że prawa człowieka są łamane nawet w najdrobniejszych sprawach.

Napisała pani w książce "Moje pierwsze życie", że bardziej ceni Pani literaturę jako formę życia. W jakim sensie literatura jest życiem?

Czytanie jest moim sposobem na wyjście poza siebie, na poszerzenie mojego świata. Czytanie jest nieustannym uświadamianiem sobie, że każdy rozumie świat inaczej. Nie istnieje jeden świat. Mój sposób postrzegania rzeczy  jest moim sposobem ich postrzegania, a nie sposobem ich istnienia. Nie czytam po to, żeby się czegoś nauczyć, ale dla zabawy. I nie mam tu na myśli powieści kryminalnych, lecz książki takich autorów jak Thomas Bernhard, Ryszard Kapuściński, Wisława Szymborska czy Jane Austen.

Czy pisanie daje Pani poczucie bezpieczeństwa? Czy jest formą ucieczki od rzeczywistości?

Ani to, ani to. Czuję się bardzo niepewnie, kiedy piszę. Ale przed niczym nie uciekam. Przypomina mi się, jak niemożliwe jest napisanie czegoś, co pozwoliłoby oddać uczucie, które pojawiło się, gdy po raz pierwszy zapragnęłam pisać. Pisanie jest dla mnie bardzo trudne, nie mam pojęcia, dlaczego się tym zajmuję, skoro jest to takie bolesne.
Mogłabym odpowiedzieć tak jak Samuel Beckett, gdy ktoś go zapytał, dlaczego pisze, skoro uważa to za takie trudne: nie jestem dobra w niczym innym. "Bon q´a ça".

Czy, Pani zdaniem, literatura może mieć wpływ na rzeczywistość? Czy słowa mają moc zmieniania innego świata niż literacki?

To bardzo trudne pytanie.
Młody włoski pisarz i dziennikarz Roberto Saviano napisał książkę "Gomorra", która ukazała się także w Polsce, o mafii - neapolitańskiej kamorze. Książka odniosła olbrzymi sukces na całym świecie i mogła coś zmienić, przyczynić się do wsadzenia paru mafijnych bossów do więzienia.
Autor "Gomorry", podobnie jak Salman Rushdie, naraził się napisaniem książki na śmierć.

Pytała Magdalena Walusiak