Jak co roku staramy się wybrać najlepsze filmy dokumentalne z całego świata, które premiery mają na Sundance, w Berlinie, w Cannes, Wenecji, Amsterdamie, Rotterdamie. Walczymy oczywiście też o polskie premiery.

Filmem otwarcia jest „Terytorium” w reżyserii Alexa Pritza i produkowany przez Darrena Aronofsky’ego, tego Darrena Aronofsky’ego, który będzie gościł na gali otwarcia 12 maja w Muzeum Polin. „Terytorium” ma bardzo duże szanse na Oscara w przyszłym roku, bo to niesamowicie sflimowana historia plemienia indiańskiego, które walczy o zachowanie dużej części Puszczy Amazońskiej, terytorium, na którym przyszło im żyć. To jest film nie tylko ekologiczny, ale i metafizyczny, pokazujący czym jest puszcza, kim są ludzie żyjący w niej i z nią. A jednocześnie ma aspekt thrillera i kryminału, ponieważ jak można się domyślić wielki kapitał stara się ich przejąć. Film jest zrobiony z amerykańskim biglem, werwą, ma także masę pozytywnych bohaterów, zwroty akcji, czyli tak jak powinno być w klasycznym kinie. Jest to też film niosący nadzieję, pokazujący o co walczymy, skąd jesteśmy i dokąd zmierzamy. I że walka o ekologię nie jest wymyślona przy sojowym latte przez bogatych ludzi z wielkich miast, tylko dotyczy nas wszystkich tu i teraz.

Hasłem tegorocznego festiwalu jest „Rethink Everything”, czyli przemyśleć wszystko na nowo, stworzyć świat na nowo, zacząć od początku - można to tłumaczyć dowolnie i twórczo w stylu Stanisława Barańczaka. Uważamy, że po dwóch latach pandemii i w obliczu wojny, która toczy się tuż za naszą wschodnią granicą, jest to szczególnie potrzebne. O tym też opowiadają nasze filmy. Jak zwykle staramy się spojrzeć na świat uważniej, zajrzeć pod podszewkę i zastanowić, co może wydarzyć się dalej. Uważamy, że stosunki międzyludzkie, stosunki między człowiekiem a naturą czy sposoby organizacji społecznych w jakich działamy - muszą się zmienić.

bilety na millenium docs against gravity

TOP 10 filmów Wojciecha Diduszko pokazywanych na Millenium Docs Against Gravity

  • „Lombard”

To film, który jest dobrym przykładem „Rethink Everything”. Sądzimy, że to będzie jeden z największych przebojów festiwalu. W takiej pierwszej warstwie jest to opowieść o lombardzie w Bytomiu, który zgromadził 70 tyś artefaktów. Są tam i podręczniki sztuki miłosnej, i stare narty i kości dinozaurów – okazuje się, że na Śląsku jest ich bardzo dużo! Lombard jest prowadzony przez niesamowicie charyzmatyczną parę, która działa w trudnych biznesowo warunkach. Film w reżyserii Łukasza Kowalskiego ma dużo humorystycznych scen, ale czasami jest to śmiech przez łzy – patrzymy na zabawne rzeczy, jednak za każdym z tych przedmiotów stoi tragedia. Klienci przynoszą je, bo są biedni, nie mają do pierwszego, często są wspomagani przez właścicieli, bo przez lata weszli z nimi w bliskie relacje.

To bardzo dobrze zrobione kino, z werwą i dobrym montażem, a jednocześnie dające namysł nad rzeczywistością. Zdajemy sobie sprawę, że w Polsce w 2022 roku, są tak ogromne obszary biedy, są miliony ludzi, którzy żyją poniżej jakiegokolwiek minimum socjalnego, do którego my będąc w uprzywilejowanej pozycji w wielkich miastach, czasami nie mamy dostępu. Częściej jeździmy do Londynu, Paryża niż Bytomia. Nie wiem kto z czytelników ostatnio był w Bytomiu? Ja nigdy. Ale dzięki temu filmowi możemy się tam zjawić i przemyśleć nasz stosunek do rzeczywistości. Ten film jest przykładem obrazu, który bawiąc uczy.

  • „Babi jar. Konteksty”

Film Siergieja Łoźnicy miał premierę na festiwalu w Cannes w zeszłym roku i odniósł wielki sukces. Łoźnica sięga po archiwa z II wojny światowej. W sobie tylko znany sposób ma dostęp do nazistowskich, sowieckich zdjęć, filmów kręconych przez prywatne osoby będące w Kijowie podczas II wojny światowej. Babi Jar to miejsce, w którym dokonano masakry ludności żydowskiej z Kijowa i okolic.

Ale Łoźnica sięga głębiej, jak to u niego. Znów wracamy do hasła „Rethink everything”, nie skupia się na opowiadaniu historii masakry, ale pokazuje co jej towarzyszyło, co ją poprzedzało, opowiada bardzo trudne rzeczy też dla Polaków, bo pokazuje zdjęcia z pogromu lwowskiego, który się wydarzył jeszcze przed Babim Jarem, w którym i polska i ukraińska ludność brała udział.

Przypomina też co się stało po Babim Jarze – jak ludność witała „wyzwolicieli” z Armii Czerwonej, a wcześniej jak witała tych z nazistowskich Niemiec. Bardzo trudny dla wszystkich stron, mroczny film, arcydzieło też od strony formalnej. Siergiej Łoźnica jest jednym z największych reżyserów kina dokumentalnego. To na pewno mój mocny typ.

  • „Dom z drzazg”

Film Simona Lerenga Wilmonta miał premierę na festiwalu w Sundance w tym roku, dostałtam nagrodę. Parę lat temu gościliśmy Simona z jego poprzednim filmem też o Ukrainie „A w oddali ujadały psy”.

Tym razem reżyser pojechał na wschodnią Ukrainę, i zjawił się z kamerą w domu dziecka. To nie jest klasyczny dom dziecka, bardziej ochronka dla dzieci zagrożonych przemocą, alkoholizmem w domu, które czekają na wyrok sądu czy mogą wrócić do rodziców, czy znajdzie się dla nich rodzina zastępcza, czy pójdą do adopcji. Takie miejsce pomiędzy.

Przepięknie opowiedziany film, pokazujący niesamowitą pracę personelu – można się domyślić w jak ciężkich warunkach finansowych i fizycznych ta praca się odbywa. Bohaterowie otwierają się przed kamerą. Simon ma z nimi niesamowite porozumienie. Te dzieci są w stanie mu powiedzieć więcej niż powiedziałyby komuś z ich kręgu kulturowego. Piękny, wzruszający, bardzo delikatny film.

  • „Krowa”

Film, który opowiada o tytułowej krowie, powstawał cztery lata. Andrea Arnold, reżyserka „American Honey” i „Fish Tank” z wielką karierą w Hollywood będzie gościnią na naszym festiwalu. Nawiązała współpracę z polską operatorką Magdą Kowalczyk, z którą przez cztery lata odwiedzały krowę.
Jest to film, po którym człowiek przestaje pić mleko – tak się zdarzyło w moim przypadku, więc kawę dzisiaj pijemy czarną.
Ale nie jest to obraz o okrucieństwie systemu, wykorzystywaniu zwierząt czy znęcaniu się.
Autorki filmu pokazały, że tytułowa krowa jest osobą. Ma swoje emocje. Jej życie ma radości i smutki.Film jest zrobiony niesamowicie, jesteśmy bardzo blisko naszej głównej bohaterki – kiedy ona traci dziecko, to cierpimy razem z nią, kiedy się zakochuje to rozumiemy, że obiekt je uczucia może wzbudzić jej żądze. Wspaniały, często komediowy film.
Andrea Arnold pyta – czy tak naprawdę musi być? Co sprawia, że mamy prawo do decydowania o losie innych istot?

  • „Anioły z Sindżaru”

Film Hanny Polak, nominowanej do Oscara polskiej reżyserki. Opowiada o ludobójstwie Jezydów – to ludność mieszkająca w m.in. w Iraku, Iranie, doświadczająca potwornej przemocy ze strony Państwa Islamskiego. Nie będę wnikał we wszystkie religijne trudności, jakie są na Bliskim Wschodzie, ale rzeczywiście oni są przeklęci, mają opinię wyznawców diabła i z tego powodu są brutalnie prześladowani.
Cztery lata temu jedna z Jezydek dostała Nagrodę Nobla za przenoszenie światu wiedzy o ludobójstwie. Jej brat jest jednym z bohaterów filmu o tragedii, która dzieje się dziś, od wielu lat, i o której wielu z nas nigdy nie słyszało.
Został zrobiony niesamowicie blisko bohaterów. Hania Polak wykazała się cywilną odwagą jadąc z kamerą tam, gdzie jeszcze nad grobami unosiła się mgła zabójstw.
Film miejscami bardzo trudny, ale warto go obejrzeć, żeby pamiętać, że cały świat toczą konflikty, że ludzie, narody, religie, są skierowywane przeciwko sobie i jakie to ma konsekwencje.

  • „Młody Platon”

Wspaniałym, pozytywnym filmem jest „Młody Platon”. Opowiada o niezwykle charyzmatycznym nauczycielu z Północnego Belfastu, byłym alkoholiku, który porzucił swój nałóg dawno temu, zaczął chodzić na siłownię, angażować się w pracę z dziećmi. I zafascynował się filozofią. Czytając klasyczne greckie teksty odkrył, że podstawy filozofii, a czasem bardziej wyrafinowane systemy można absolutnie swobodnie implikować w głowy 10-12 letnich rozbrykanych chłopców z klasy robotniczej z północnego Belfastu wychowywanych w kulcie przemocy, nienawiści religijnej, nietolerancji. Zrozumiał, że ta mądrość, którą ludzkość wypracowała dawno temu, była uniwersalna. Film śledzi jego codzienną pracę w szkole.

Bohater filmu Neasy Ní Chianáin, Declana McGratha to niesamowicie zabawny człowiek, będzie też gościem festiwalu, więc zachęcam do spotkań z nim na żywo. Jest fanem Elvisa Presleya, otoczonym jego figurkami, a jednocześnie niesamowicie wrażliwym człowiekiem, który jest w stanie pracować z młodzieżą i absolutnie na każdy konflikt jest w stanie znaleźć rozwiązanie za pomocą klasycznych tekstów filozoficznych. Jak to jest możliwe? Trzeba to zobaczyć.

  • „Wulkan miłości”

Słowo miłość w tytule tego filmu nie jest przypadkowe. Jest to film o parze francuskich wulkanologów, którzy byli gwiazdami popkultury francuskiej. Kochali siebie, ale przede wszystkim kochali wulkany, podchodzili do nich bardzo blisko. Jak to się skończyło? Nie będę spoilował, trzeba ten obraz w reżyserii Sary Dosy zobaczyć. Scena, którą pamiętam bardzo dobrze pokazuje jak wpadli na pomysł, że podczas eksploracji kolejnego wulkanu zjadą na canoe po lawie, która się wytacza z wulkanu. I też nie powiem co z tego wyszło. Zachęcam do obejrzenia. To jest też film, który w przyszłym roku będzie bardzo mocno walczył o Oscary.

  • „Bestie ze Złego”

Film Tomasza Knittla opowiada o alternatywnym klubie piłkarskim AKS Zły, który powstał w Warszawie pięć lat temu. Założyli go kibice i kibkicki z Warszawy. Stwierdzili, że dość tego, że piłka nożna kojarzy się z przemocą, rasizmem, homofobią, trzeba stworzyć takie miejsce, gdzie wszyscy będą czuli się bezpiecznie i u siebie bez względu na orientację i wyznawane wartości.

Klub powstał, ku dużemu zdziwieniu mazowieckich struktur PZPN, które myślały, że to jest fanaberia. Gra z sukcesami, zaczynał od najniższej 7 ligi, wywalczył awans, został nagrodzony prze UEFA za angażowanie się w życie lokalnej społeczności, bo klub mieści się na warszawskich Szmulkach, gdzie świetnie sobie radzi, przyciąga młodzież i bazuje na tym lokalnym kolorycie. Fantastyczny. Ja uwielbiam filmy sportowe wypełnione wspaniałą energią, i przede wszystkim piłką nożna, która jest mi bardzo bliskim sportem.

  • „Simona”

„Simona” w reżyserii Natalii Korynckiej-Gruz to kolejny film polski, który bardzo polecam. Opowiada o Simonie Kossak, z tych Kossaków. Porzuciła mieszczański dom w Krakowie, willę z mrocznymi rodzinnymi historiami, wypełnioną obrazami licznych Kossaków i wyprowadziła się na drugi koniec świata – z krakowskiego punktu widzenia – czyli do Puszczy Białowieskiej. Zamieszkała w chatce, zajęła się badaniem przyrody i została pionierką ekologii głębokiej tzn. nie bazującej na tym, że trzeba segregować śmieci, oszczędzać światło i wodę, tylko ekologii jako systemu filozoficznego, mówiącego, że jesteśmy częścią natury, pokazującą, że człowiek jest zwierzęciem, choć czasami wydaje mu się, że nie jest.

Oprócz tej ekologicznej powierzchni filmu mamy też inny wątek. Chatka, w której zamieszkała, okazała się być podzielona na pół i w drugiej części mieszkał ktoś, kto również badał przyrodę. I jak to się skończyło – to trzeba zobaczyć na festiwalu.

  • „Silent love”

Film Marka Kozakiewicza to bardzo ciekawy debiut opowiadający o parze kobiet mieszkających na podgdańskiej wsi. Wychowują chłopaka – jest on bratem jednej z nich, ich rodzice zginęli. Kobiety są partnerkami. Nie jest to wbrew pozorom film aktywistyczny, a pokazujący jak rodzi się miłość, bliskość między ludźmi tworzącymi niestandardową rodzinę, jak wyglądają ich relacje ze światem w naszym kraju. To nie jest film o tym jak się żyje w wielkich miastach osobom ze społeczności LGBT, tylko na polskiej wsi, ze wszystkimi jej blaskami i cieniami.

 

  • „Poznaliśmy się w wirtualnej rzeczywistości”

Niesamowity film, z tego względu, że można z pełną odpowiedzialnością użyć w stosunku do niego słów: „po raz pierwszy w historii kina”. To się bardzo rzadko zdarza. No więc po raz pierwszy w historii kina mamy film, który w całości powstał w wirtualnej rzeczywistości. Reżyser Joe Hunting podczas lockdownu zalogował się na wirtualną platformę, gdzie ludzie z całego świata spędzali czas przyjmując bardzo dziwne awatary i po prostu będąc: rozmawiając, tańcząc zumbę, chodząc na koncerty, pijąc alkohol, paląc papierosy, romansując, ucząc się różnych rzeczy, uczęszczając na kursy – czyli to, co zabrał nam covid przeniesiono do wirtualnej rzeczywistości.

Reżyser będzie w Warszawie na pokazach, przyjedzie ze swoją bohaterką, którą się stała po zakończeniu filmu. Czy ta relacja rodzi się na ekranie – to trzeba zobaczyć.

Film jest bardzo ciekawy, bo pokazuje, że posługując się wirtualną rzeczywistością człowiek może przybrać niesamowite muskuły, pióra, inną tożsamość, ale koniec końców nigdy nie może uciec od siebie. Niezwykłe doświadczenie.

Więcej artykułów o filmach znajdziecie w pasji Oglądam.

Zdjęcie okładkowe: na zdj. Wojciech Diduszko, fot. Laura Pawela. 

Empik objął festiwal patronatem.