Czy potraficie wyobrazić sobie nasz świat bez muzyki? Dzieciństwo pozbawione kołysanek nuconych przez mamę, wesołych przedszkolnych piosenek o krasnoludkach, kolonijno-obozowych “szlagierów” śpiewanych przy ognisku, pierwszych wzruszeń i porywów serca przy muzyce kojarzonej z naszą pierwszą miłością czy długich godzin spędzonych samotnie na słuchaniu zapętlonego kawałka ulubionego zespołu? Potraficie? Bo my nie!

 

Czy to znaczy, że muzyka jest nam potrzebna do życia jak powietrze? A może przeceniamy jej znaczenie i zupełnie nieźle radzilibyśmy sobie w świecie pozbawionym miłych dla ucha, znajomych i przywodzących na myśl pozytywne skojarzenia dźwięków? Analizując kilka tysięcy lat historii ludzkości, dojdziemy do wniosku, że praktycznie każda cywilizacja, niezależnie od jej zaawansowania kulturowego, korzystała z dobrodziejstw muzyki, zarówno w celach czysto rozrywkowych, jak i w religii, obrzędach leczniczych oraz rytualnych. Okazuje się bowiem, że muzyka nie tylko dostarcza nam przyjemnych wrażeń akustycznych i wywołuje przeżycia emocjonalne, ale także ma bezpośredni wpływ na funkcjonowanie naszego organizmu.

 

Uspokaja oddech i serce

Muzyka bez wątpienia oddziałuje na ludzki układ krwionośny i oddechowy, co zaobserwowano podczas licznych badań nad współzależnością pomiędzy rodzajem dźwięków a specyficznymi reakcjami organizmu. Podczas słuchania pogodnej i rytmicznej muzyki, u badanych pacjentów zaobserwowano naturalny wzrost częstości uderzeń serca, zaś w czasie smutnych - obniżenie tętna i częstości oddechu. Wśród chorych na serce pacjentów z Massachusetts General Hospital, ci którzy codziennie przez pół godziny słuchali sonat fortepianowych Mozarta, osiągali o wiele lepsze wyniki badań czynnościowych serca niż pacjenci, którzy nie słuchali muzyki.

 

Pobudza i poprawia nastrój

Oddziałując na mózg, muzyka wpływa na produkcję neuroprzekaźników i wydzielanie epinefryny, noradrenaliny, serotoniny i dopaminy, które odpowiadają za nasz nastrój, aktywność, poczucie szczęścia i przyjemności. Badacze twierdzą nawet, że w ludzkim mózgu istnieją specjalne struktury odpowiedzialne za odbiór muzyki i przetwarzanie jej bodźców na specyficzne reakcje emocjonalne - w ten skomplikowany proces zaangażowane są mózgowe ośrodki zainteresowania, emocji, nagrody i motywacji. Co ciekawsze, głównym fizjologicznym objawem zmiany nastroju pod wpływem muzyki jest aktywacja autonomicznego układu nerwowego, odbywająca się za sprawą rytmu muzyki i jej tempa. Od tego właśnie zależy poziom doznawanego pobudzenia.

By poprawić swój nastrój, nie musimy koniecznie obcować ze skoczną, radosną i energetyczną muzyką. Mylą się ci, którzy twierdzą, że “słuchając smutnych kawałków, tylko pogłębiasz swoją depresję”. Okazuje się bowiem, że taka zależność wcale nie istnieje! Każda muzyka jest w stanie poprawić nasz nastrój, o ile będziemy odbierać ją jako piękną, harmonijną i kojącą. A ponieważ ludzie różnią się między sobą, nie tylko pod względem uwarunkowań organizmu, ale i gustów muzycznych, nigdy nie powinno nas dziwić to, w jakiej muzyce pocieszenie znajduje ta lub inna osoba. Dlatego raz na zawsze zapomnijmy o dobrych radach w stylu: “Jak ty możesz tego słuchać tego ciężkiego metalu? Ja na twoim miejscu włączyłbym sobie jakiś miły soul!”.

Łagodzi nie tylko obyczaje, ale i fizyczny ból

Zwykło się mówić, że chorzy cierpiący na przewlekły ból znajdują ukojenie i ulgę w słuchaniu muzyki klasycznej, przede wszystkim Bacha i Mozarta. Tę hipotezę postanowili sprawdzić naukowcy z University of Kentucky w Lenxington pod kierownictwem muzykoterapeutki, dr Lori Gooding. I faktycznie - okazało się, że muzyka miała zbawienny wpływ na pacjentów przed, w trakcie i po operacji chirurgicznej, zmniejszając ich lęk i napięcie, łagodząc ból i dyskomfort podczas rekonwalescencji, a także skracając czas powrotu do zdrowia oraz zmniejszając konieczność stosowania leków przeciwbólowych i uspokajających. Według amerykańskich badaczy do muzykoterapii okołozabiegowej najlepiej nadają się utwory o jednostajnym rytmie i łagodnej linii melodycznej - to przy nich najłatwiej się zrelaksować, redukując tym samym poziom odczuwanego bólu. Fanów heavy metalu i miłośników techno zmartwi zapewne fakt, że ich ulubiona muzyka radzi sobie z bólem nieco gorzej, a wręcz może go zaostrzać, ponieważ powoduje przyspieszenie tętna i nieregularną pracę serca.

 

Rozwija pamięć, umiejętności motoryczne i poprawia koncentrację

Pozytywny wpływ muzyki na procesy poznawcze najlepiej ilustruje tzw. efekt Mozarta, o którym głośno zrobiło się w 1993 roku za sprawą publikacji psycholog Frances Rauscher w magazynie Nature. Badaczka na podstawie przeprowadzonych eksperymentów na trzech grupach studentów stwierdziła, iż słuchanie utworów muzyki barokowej i klasycznej (ze szczególnym uwzględnieniem 10-minutowego fragmentu sonaty D-dur Mozarta) przyczynia się do krótkotrwałej poprawy zdolności kognitywnych, co niestety nie przekłada się na trwałe podniesienie ilorazu inteligencji u słuchaczy Mozarta. Musimy jednak zrozumieć, że ewentualne podnoszenie IQ nie jest głównym celem muzykoterapii. Jej podstawowym zadaniem w terapii osób z zaburzeniami poznawczo-behawioralnymi jest dostarczanie ładunku stymulacyjnego i towarzyszących mu emocji, które pomagają kształtować słuch muzyczny i rozwijać wyobraźnię. Z kolei u pacjentów po udarze mózgu stwierdzono, że nauka gry na instrumentach muzycznych, poprawia nie tylko funkcjonowanie ich układu nerwowego, ale także wspomaga kontrolowanie impulsów oraz prawidłowe interakcje społeczne.

 

Pomaga wcześniakom i wzmacnia układ odpornościowy

Noworodki, które przyszły na świat zbyt wcześnie, zmagają się z szeregiem dolegliwości niebezpiecznych dla ich wątłego zdrowia. Dlatego naukowcy z Centrum Medycznego Beth Israel postanowili wspomóc grupę 250 wcześniaków, zapewniając im - oprócz intensywnej opieki postnatalnej - specjalną terapią muzyczną, która koncentrowała się na dźwiękach do złudzenia przypominającym odgłosy w łonie matki. Kluczem indywidualnego doboru muzyki była częstotliwość bicia serca danego dziecka oraz rytmika jego oddechu. Wyniki eksperymentu zaskoczyły wszystkich! Okazało się bowiem, że wcześniaki wspomagane muzyką były znacznie spokojniejsze, lepiej spały oraz miały o wiele lepsze parametry krążeniowo-oddechowe niż dzieci pozbawione wsparcia muzycznego.

Z kolei specjaliści z instytutu muzycznego przy Uniwersytecie Stanowym w Michigan udowodnili, że codzienny kontakt ludzkiego organizmu z muzyką wpływa na wzrost poziomu interleukiny-1, odpowiadającej za sprawne funkcjonowanie naszego układu odpornościowego.

 

Jeśli nadal zastanawiacie się, czy warto słuchać muzyki, niniejszym rozwiewamy wszelkie wątpliwości z całą stanowczością: to kwestia Waszego życia i zdrowia!