Dziś naprawdę mało kto pamięta o tym, że początkowo Hannibal Lecter był zaledwie epizodycznym, chociaż wyjątkowo przerażającym czarnym charakterem. W jego postać wcielił w „Łowcy” z 1986 roku (pierwszej ekranizacji powieści Thomasa Harrisa „Czerwony smok”) Brian Cox, ale dopiero pięć lat później świat poznał prawdziwie diaboliczne oblicze, powołane do życia za sprawą genialnej kreacji Anthony’ego Hopkinsa. Chociaż pojawił się na ekranie przez zaledwie 15 minut (!), to zdobył sobie w ten sposób Oscara za najlepszą rolę drugoplanową i odwieczne miejsce w kanonie popkultury. Zaś sam Lecter stał się głównym bohaterem następnych części „Milczenia owiec”, a później, już za sprawą Madsa Mikkelsena, pojawił się w serialu AXN „Hannibal”.
Bumblebee był jedną z kilku postaci bardzo bogatego komiksowego uniwersum Transformerów, która pojawiła się na dużym ekranie już w pierwszym filmie z hitowej serii. W oryginalnej wersji inspirowany klasycznym, europejskim modelem Volksvagena Beetle, w kinowej wersji pojawił się jako żółty Chevrolet Camaro. Ze światem porozumiewał się za pośrednictwem granych przez siebie radiowych piosenek, co jednak nie przeszkadzało mu wyrażać głębokich uczuć wobec swoich ludzkich przyjaciół. Żaden z bohaterów Transformerów - ani Autobotów, a już z pewnością Deceptikonów - nie zdobył sobie tak ogromnej sympatii widzów. W ubiegłym roku do kin trafił więc pełnometrażowy „Bumblebee”, uważany za jedną z najlepszych części w całym uniwersum.
W oryginalnej wersji językowej mówiący głosem Antonio Banderasa, w polskiej - Wojciecha Malajkata. Zwinny, obdarzony niezwykłym urokiem oraz bardzo lojalny wobec przyjaciół. Na dodatek sypiący zabawnymi tekstami jak z rękawa i, w razie potrzeby, spoglądający na oprawcę wzrokiem pełnym nadziei, określanym już w mowie potocznej jako „oczy kota ze Shreka”. Kot w butach, znany także jako Wiesław S., pseudonim „Kicur” pierwszy raz pojawił się w „Shrek 2” i szybko zdobył sympatię widzów. Od tego czasu pojawił się w kinowym filmie opowiadającym historię jego życia; krótkometrażowym „Kot w butach: Trzy Diabły” oraz w serialu animowanym.
Pingwiny z Madagaskaru, Król Julian
Pełnometrażowe filmy z serii „Madagaskar” opowiadały historię czworga przyjaciół z nowojorskiego zoo – żyrafy, lwa, zebry i hipopotama – przeżywających niesamowite przygody w różnych częściach świata. Jednak okazało się, że to co działo się na drugim planie było znaczenie ciekawsze… Wyszkolone, zdyscyplinowane i będące asami wywiadu pingwiny pod wodzą Skippera oraz pyskaty, zakochany w sobie i niezbyt lotny lemur Julian dodawały tym historiom głębi i smaczków, oczywiście przy okazji zdobywając sobie rzeszę wiernych fanów na całym świecie. Owocem tej popularności stała się kinowa animacja „Pingwiny z Madagaskaru”, świetny serial animowany pod tym samym tytułem oraz jego nieco mniej udany spin-off o Królu Julianie.
Małe, żółte i wysławiające się w sobie tylko zrozumiałym, pełnym niuansów i emocji języku Minionki, czyli pomocnicy ex-złoczyńcy Gru, gotowi zrobić dla niego dokładnie wszystko. Czy to zaplanować kradzież księżyca, czy to zaopiekować się adoptowanymi przez niego trzema dziewczynkami. Publiczność na całym świecie pokochała je w zasadzie od razu, więc powstanie filmu tylko o ich przygodach było kwestią czasu. I tak, w 2015 roku do kin trafiły „Minionki” - z akcją osadzoną w 1968 roku, kiedy to Stuart, Kevin i Bob zostają wplątani w spisek mający na celu przejęcie władzy nad światem. Sequel pojawić ma się w kinach już w przyszłym roku, zaś same Minionki - również w produkcjach o przygodach Gru i jego córek.
Superbohaterki
Mainstreamowe kino akcji cierpiało w ostatnich latach na ogromny niedobór dobrze napisanych i zagranych kobiecych bohaterek, których poczynania nie byłyby definiowane przez ratujących ich z opresji mężczyzn. Kiedy DC Comics zdecydowało się nakręcić pełnometrażowy film z postacią Diany Prince, czyli Wonder Woman, w roli głównej, mało kto wróżył temu projektowi sukces. Obraz ten okazał się nie tylko absolutnym kinowym hitem na całym świecie, zyskał też dość duże uznanie krytyków, a jego gwiazda, Gal Gadot, stała się idolką kobiet - w każdym wieku. Premierę „Wonder Woman 2” zapowiedziano na 1 listopada, a sukces DC Comics stał się inspiracją dla Marvela, który do tej pory nie mógł się zdecydować na tzw. standalone z kobiecą bohaterką. „Kapitan Marvel” z Brie Larson w roli Carol Danvers zadebiutowała w kinach na początku marca i również okazała się wielkim hitem. Warto także wspomnieć, iż 7 czerwca premierę będzie miała kolejna część przygód postaci z uniwersum X-Men Marvela na podstawie „Dark Phoenix Saga”, czyli „Mroczna Phoenix” z Jenifer Lawrence na czele.
Komentarze (0)