Wielu graczy słysząc hasło hack'n'slash ma w głowie tylko jeden tytuł – „Diablo”. Firma Blizzard właśnie przyszykowała ostateczne i totalne wydanie ostatniej części swojego wielkiego hitu. „Diablo III: Eternal Collection” w wersji na konsole Xbox One i PlayStation 4 zawiera podstawową grę i wszystkie wypuszczone doń dodatki i ulepszenia. Ta premiera jest doskonałym pretekstem, by przyjrzeć się historii jednej z najlepiej ocenianych przez krytyków i graczy serii w historii wirtualnej rozgrywki. Panie, panowie, zapraszamy do piekieł!

 

Diablo I

„Diablo” w tym roku skończy 22 lata. Jest już bardzo dorosłe, obwieszone medalami i laurami wszelkiej maści. Ale gdy powstawała pierwsza odsłona serii, nikt do końca nie wiedział, co z tego wyniknie. „Diablo” to action RPG zbudowane według mechaniki zwanej „siecz i rąb”. Losowo generowane poziomy, setki stworów do ubicia, masa coraz lepszego sprzętu, który zdobywa bohater... Znacie to i kochacie. Początkowo jednak „Diablo” miało wyglądać inaczej. Zamiast przepięknej (jak na 1996 rok) grafiki w dosyć realistycznym stylu, wszystko miało przypominać ruchomą modelinę, zaś walka w czasie rzeczywistym nie była brana pod uwagę - pojedynki miały odbywać się w turach. Gdy twórcy szukali wydawcy z odpowiednim zapleczem, słyszeli, że gatunek RPG się skończył i nikt tego pomysłu nie kupi.

 

Na szczęście znalazła się firma Blizzard, która przyjęła pod swoje skrzydła ludzi z firmy Condor (później przemianowanej na Blizzard North), ale dała im dwa warunki: wszystko musi się dziać w czasie rzeczywistym, a poza trybem dla jednego gracza musi pojawić się multiplayer. Polecenie zostało wykonane, całość oprawiono ładnymi obrazkami i rewelacyjnym soundtrackiem autorstwa Matta Uelmena, i zaczęto snuć śmiałe prognozy. Gra miała się sprzedać w 100 000 egzemplarzy. Gdy pozytywne zapowiedzi podkręciły atmosferę, przedpremierowe zamówienia osiągnęły poziom 450 tysięcy, a w ciągu roku od premiery „Diablo” sprzedało się w ponad milionie kopii, utrzymując przez pierwsze 6 miesięcy tytuł najlepiej sprzedającej się gry komputerowej w USA. A wszystko dzięki doskonałemu pomysłowi i jeszcze lepszej realizacji. Gra szybko doczekała się rozszerzenia zatytułowanego „Hellfire”, opracowanego przez firmę Sierra. Z czasem ten dodatek został określony jako niekanoniczny i oficjalnie nie zalicza się do głównej serii gier.

 

Diablo II

Cztery długie lata fani czekali na kontynuację. „Diablo II” pojawiło się na rynku latem 2000 roku i sprawnie kontynuowało triumfalny marsz zapoczątkowany w grudniu 1996 roku. Gra została napisana niemal od zera, ale dzięki znanej i lubianej mechanice wszyscy mogli łatwo odnaleźć się w odświeżonej i rozbudowanej grze.

 

„Diablo II” wprowadziło 5 nowych klas postaci, wielokrotnie powiększyło dostępny świat gry i zaczarowało rewelacyjnymi przerywnikami filmowymi, które już zdążyły stać się wizytówką gier firmowanych logotypem Blizzard. Skoro wszystko w grze okazało się większe i lepsze, podobnie musiało stać się z kondycją rynkową nowego tytułu. W ciągu zaledwie dwóch tygodni „Diablo II” sprzedało się w milionie egzemplarzy, a do końca roku liczba ta zwiększyła się do 2,75 miliona. Sukces kontynuowano w kolejnym roku wraz z premierą dużego dodatku zatytułowanego „Lord of Destruction” - wprowadził on nowe klasy postaci, nowy akt wraz z nowymi terenami do zwiedzania i pozwolił graczom cieszyć się z zabijania demonów i gromadzenia sprzętu przez długie lata. „Diablo II” wraz z dodatkiem pozostawało bowiem najnowszą częścią serii aż przez 12 lat. Niecierpliwych fanów przybywało, Blizzard się nie spieszył, jednocześnie nieustannie wspierając nowymi aktualizacjami starzejący się tytuł.

 

Diablo III

Diablo III” zostało zapowiedziane w 2008 roku, ale do faktycznej premiery trzeba było poczekać jeszcze 4 lata. W maju 2012 roku świat gier doczekał się debiutu trzeciej części diabelskiej serii i z miejsca oszalał. Powody były dwa.

 

Po pierwsze - to nowe „Diablo”! Po 12 latach! I wygląda świetnie! Po drugie - Blizzard postawił na absolutną integrację świata gry z Internetem, co przełożyło się na fatalny start. Serwery firmy nie wytrzymały naporu i przez długi czas gracze, nawet Ci chcący po prostu poznać fabułę i przejść grę samemu, widzieli ekran z niesławnym błędem 37. Z czasem sytuacja się poprawiła, infrastruktura nabrała wigoru i dało się grać.

 

„Diablo III” w swojej ostatecznej wersji to gra różniąca się od poprzedników i od tego, co firma stworzyła w międzyczasie. Trzecia odsłona serii była bowiem w dosyć zaawansowanym stadium już w okolicach 2005 roku, ale zdecydowano się wyrzucić niemal wszystko do kosza i zacząć projekt od nowa. Produkcją zajmowała się nowa ekipa, która podjęła trochę kontrowersyjnych decyzji. „Diablo III” to nowe rozdanie dla starych i nowych fanów, którzy jednak musieli przyzwyczaić się do zmian w rozgrywce. I nawet jeśli narzekań było dużo, to zarówno „D3”, jak i duży dodatek zatytułowany „Reaper of Souls”, zdobyły ogromny rozgłos, popularność i uznanie. Gra pobiła pecetowy rekord sprzedaży pierwszego dnia (3,5 miliona kopii), a w ciągu trzech lat od premiery osiągnęła wynik 35 milionów egzemplarzy.

 

Po tysiącach godzin spędzonych w świecie Sanktuarium do pecetowców w końcu dołączyli konsolowcy. Po jednorazowym wybryku w postaci premiery pierwszej części gry na pierwsze PlayStation (w 1998 roku), dopiero „Diablo III” w pełni wykorzystało możliwości sprzętu Sony i Microsoftu. Gra zadebiutowała we wrześniu 2013 roku na PS3 i X360, zaś niecały rok później na PS4 i XB1. A teraz czas na ostateczne starcie. Czas na „Eternal Collection”!