„Powietrze, którym oddychasz”. Recenzja

Dores dobiega setki, jest bogata, mieszka w Miami pod opieką wynajętej pielęgniarki i wspomina swoje życie, które zaczęło się na plantacji cukru w Brazylii, w latach 20. Matka Dores umiera przy porodzie, dziewczynkę przygarnia kucharka, ratując ją przed losem innych nieślubnych sierot: śmiercią gdzieś na obrzeżach plantacji. Dores wychowuje się w pomieszczeniach gospodarczych, pogardzana przez resztę służby jako „córka dziwki”. Kiedy zaczyna się krach na rynku cukru, dotychczasowi państwo opuszczają plantację. Zafascynowana Dores bawi się w pustych pokojach, przegląda książki, zaczyna odkrywać, że istnieje świat inny niż kuchnia i pola trzciny. Jej życie zmienia się, kiedy majątek przejmują nowi właściciele, Pimentelowie, przyjeżdżający do posiadłości z córką w wieku Dores. Graca i Dores bawią się razem, razem się uczą, razem odkrywają muzykę, a konkretnie fado, i słuchając radia i płyt marzą, że kiedyś same znajdą się na scenie.


Powietrze, którym oddychasz 
(okładka miękka)

Kiedy umiera matka Gracy, ojciec postanawia znaleźć dla dorastającej córki odpowiednio bogatego męża, ale Graca zapobiega tym planom symulując próbę samobójczą na oczach pracowników plantacji. Plotki szybko się rozchodzą, niezrównoważona dziedziczka podupadającej faktorii nie jest już taką wspaniałą kandydatką na żonę i zostaje odesłana do szkoły klasztornej w Rio. Dores jedzie z nią w charakterze służącej, dzięki szaleńczo odważnemu planowi Gracy dziewczęta wymykają się spod opieki zakonnic i zaczynają życie w dzielnicy Lapa, pełnej artystów, prostytutek i ludzi żyjących według własnych zasad, uparcie dążąc ku karierze śpiewaczek, a póki co, wykonując różne dorywcze prace. Dostają się pod „opiekę” wpływowego bossa półświatka, znanego jako Madame Lucifer, który zapewnia im lekcje śpiewu i pierwsze występy. Okazuje się, że Graca ma ogromny talent sceniczny i piękny głos. Zakochana w przyjaciółce Dores zaczyna ginąć w jej cieniu, ale znajduje w sobie inny talent – potrafi pisać chwytające za serce słowa piosenek i w ten sposób trafia do środowiska prawdziwych muzyków, grających tradycyjną sambę, w latach 30. wykonywaną na podwórkach, w kręgach rodziny i znajomych, zwanych roda. Dores chce zachować te spotkania dla siebie, ale Graca podbija serca podwórkowych muzyków, szczególnie Viniciusa, ich lidera. Jako Sofia Salvador i Blue Moon Boys nagrywają piosenki ze słowami Dores i stają się najpopularniejszym zespołem w kraju. Jednak spełnienie marzeń o sławie jest początkiem końca zespołu, ale także przyjaźni Gracy i Dores – ciężar popularności okazuje się zbyt wielki.

Główny urok narracji książki „Powietrze, którym oddychasz” Frances de Pontes Peebles (przekład: Michał Ronikier) tkwi chyba w niezwykłej melancholii: Dores opowiada o swojej młodości jako stara kobieta, która wszystko wie i wszystko widziała. Wie, jak skończą się kolejne epizody, i wie też od początku czytelnik: Graca umrze u szczytu kariery, Vinicius odejdzie jako stary człowiek, dręczony chorobą Alzheimera, Dores samotnie rozpamiętuje dawne czasy, spokojnie korzystając z bogactwa i dojrzałości, która przychodzi z latami – a która nigdy nie stała się udziałem jej ukochanej przyjaciółki, ekspresyjnej diwy, pragnącej miłości tłumów i jednostek. Każdy rozdział poprzedzony jest słowami piosenki, smutnym streszczeniem kolejnego etapu historii, która za chwilę odsłoni się przed oczami czytelników.

Frances de Pontes Peebles bardzo zgrabnie splata elementy romansowe z tłem historycznym: kulturą wielkich plantacji, które upadają wraz ze spadkiem cen cukru i już nigdy się nie podnoszą, ze zmianami politycznymi prowadzącymi do dyktatury, zaangażowaniem Brazylii w II wojnę światową po stronie USA, a potem antyimperialistycznym zwrotem. Do tego dochodzą sprawy obyczajowe i społeczne, na przykład kwestia koloru skóry, związana z dziedzictwem niewolnictwa i kolonizatorów. Oczywiście, im jaśniejsza skóra i włosy, tym lepiej dla ich właściciela/właścicielki, tym łatwiej o wpisanie się w narrację o „dobrym towarzystwie”. Bariery społeczne są w Brazylii nie do przekroczenia: dlatego ojciec Gracy zawsze będzie gardził pochodząca ze służby Dores, nawet kiedy odniesie sukces jako autorka piosenek śpiewanych przez jego córkę. Dlatego nie będzie mu odpowiadał status córki jako popularnej piosenkarki, nawet, kiedy ta będzie ze swojej gaży utrzymywała go i kupowała mu kolejne garnitury – jeżeli córka plantatora musi już stać na scenie, może być to tylko scena operowa, nie klubowa. Dlatego Graca występująca w stroju baiany – czarnej Brazylijki – wzbudzi skandal, ale też zachwyt, a potem zachowa tylko niektóre jego elementy, by nie bulwersować ani białych (odrzucenie norm), ani czarnych (zawłaszczenie).

Kolejny wątek to opowieść o rozwoju samby, która najpierw jest podwórkową, tradycyjną muzyką, graną według szczególnych zasad w rodzinno-przyjacielskich wspólnotach. Samba jest panią siebie, nie jest na sprzedaż, nie można jej skodyfikować, zapisać na papierze i oddać innym – powtarza Vinicius. A jednak czasy się zmieniają, i wraz z politycznym zapotrzebowaniem na „ludowe odrodzenie” samba trafia do szerokiej publiczności, w czym pomaga także rozwój technik przekazu: w domach masowo pojawiają się radia i gramofony, melodie dostępne nielicznym słyszą nagle dziesiątki tysięcy ludzi. Wynosi to na piedestał wykonawców, którzy w ciągu kilku tygodni stają się gwiazdami – ale za ich popularnością rzadko idzie sukces finansowy. Za nagranie płyty dostaje się grosze, zarobek przynoszą koncerty, a konkurencja na rynku jest ogromna. W dodatku muzycy, grający do tej pory dla siebie, nie są przyzwyczajeni do walki o swoje kontrakty, dla nich samba to nadal przede wszystkim pasja.

Aby uciec do przodu Sofia Salvador i Blue Moon Boys wyjeżdżają w latach 40. do Hollywood, będącego akurat u szczytu fascynacji musicalami w technicolorze, pełnymi fantastycznych dekoracji i tanecznych popisów. Salvador jest gwiazdą – ale zawsze musi ustąpić miejsca białej bohaterce, na planie i na plakacie. Jej zespół w ogóle się nie liczy, sprowadzony zostaje do roli statystów, część jego członków ze względu na kolor skóry musi mieszkać w innych hotelach. Salvator jest popularna tak długo, jak długo wpisuje się w oczekiwania producentów, potrzebujących seksownej, niezbyt mądrej, temperamentnej latiny – wszystko jedno, z Brazylii, Meksyku czy Argentyny. Sofia gra te role, faszerowana pigułkami pobudzającymi, wysyłana do klinik na kuracje odchudzające kiedy przestaje mieścić się w kostiumy. Sofia/Graca zaczyna rozumieć, jak ulotna jest sława i że pragnienie bycia kochaną przez tłumy nigdy nie daje się okiełznać – im większa popularność, tym większy lęk przed jej utratą. Im popularniejsza Sofia Salvador, tym bardziej rzuca cień na resztę zespołu, któremu wcale się to nie podoba. Im większa sława w Stanach, tym większa niechęć do przeobrażonej w gringę Salvator w rodzinnej Brazylii.

Do tego dochodzi także wątek mniejszości seksualnych – biseksualna Dores opowiada o swojej fascynacji kobietami i mężczyznami, o strachu, jaki wzbudza łatka „wielkostopej” (czyli lesbijki), używana żeby zniszczyć dobrze zapowiadające się kariery przesadnie niezależnych dziewcząt.

Last but not least, „Powietrze, którym oddychasz” Frances de Pontes Peebles to historia o ambitnej i pracowitej Dores, która pozostaje w cieniu charyzmatycznej i kapryśnej Gracy, o miłosnym trójkącie, o późnej miłości i późnej sławie, o samotności, popularności, o trudnych decyzjach i ciężarze długiego życia, kiedy wszyscy towarzysze młodości odeszli. Nie ukrywam, że straszliwie mnie ta opowieść wciągnęła, mimo poważnej objętości książki nie miałam wrażenia, że autorka leje wodę albo ponad miarę mnoży perypetie bohaterów. Wszystko jest tu na swoim miejscu, wszystkiego w sam raz. Wzruszająco, smutno, przenikliwie.

Więcej artykułów o książkach znajdziesz w pasji Czytam.