600 osób zapisało się do empikowej grupy „Czas na DIY” w ciągu pierwszej godziny od założenia jej na Facebooku. Po pięciu dniach liczyła ona ponad 1300 użytkowników, z których duża część aktywnie uczestniczy w dyskusjach, ocenianiu prac, a wiele osób chętnie dzieli się własną twórczością z innymi.

 

– Jestem pozytywnie zaskoczona nie tylko liczbą, ale też różnorodnością i poziomem projektów prezentowanych przez użytkowników grupy oraz wielością technik, często łączonych w przeróżnych kombinacjach – mówi Justyna Chmielewska, która w centrali Empiku, w Dziale PR & Eventów zajmuje się między innymi koordynacją działań promocyjnych dot. kategorii artykułów kreatywnych i warsztatami organizowanymi w salonach. To ona utworzyła grupę „Czas na DIY” na Facebooku, a teraz kibicuje jej jako administratorka, choć główny ster oddała w ręce Magdy Skrzypek wyłonionej w wewnętrznym konkursie firmowym. Jaka praca momentalnie zwróciła jej uwagę? Anioł wykonany m.in. z metalu, drewna i koronki, połączenie naturalnych elementów przyrody z tworzywem plastycznym, które można uformować według własnego projektu. – Pomimo użycia ciężkiego tworzywa czuje się lekkość kompozycji. Wydaje się, że skrzydlata postać niepostrzeżenie mknie przed siebie – zachwyca się założycielka grupy, która też w wolnych chwilach lubi tworzyć, a jej pasją jest konstruowanie ażurowych form rzeźbiarskich z... drutu telefonicznego.

Bardzo popularny jest decoupage, powodzeniem cieszą się też szycie i szydełkowanie – zwraca uwagę Magda Skrzypek, na co dzień doradca klienta w dziale muzyka, film i multimedia katowickiego salonu Empik Silesia. – Spodobała mi się odnowiona szafka oklejona w nieszablonowy sposób, z różnorodnymi fakturami, uchwytami... Super! Pojawił się też gadżet inspirowany przygodami Harry’ego Pottera. Autorka najpierw przylepiła coś na zwykłej bambusowej pałeczce, później to pomalowała i tak powstała magiczna różdżka. Byłam przekonana, że zrobiła ją z metalu! – komentuje administratorka „Czasu na DIY”, która specjalizuje się w scrapbookingu i wytwarzaniu biżuterii.
 


 

I o to właśnie chodzi w DIY. To skrótowiec wywodzący się z angielskiego określenia „do it yourself”. Kto pamięta genialny program telewizyjny Adama Słodowego, wie już na temat DIY niemal wszystko, a kogo ominęła przyjemność poznawania instrukcji najsłynniejszego polskiego majsterkowicza, może wywnioskować wszystko z polskiego tytułu – „Zrób to sam”. Określenie DIY zaczęło żyć własnym życiem parę dziesięcioleci temu na określenie własnoręcznie zrobionych nadruków czy naklejek na koszulkach lub muzyki nagrywanej poza oficjalnym nurtem m.in. przez punkowców. Umiędzynarodowiło się, gdy zaczęli go używać hakerzy i informatycy tworzący kody programowe poza korporacjami, na własny użytek. Zatem DIY to samodzielność, niezależność, niepowtarzalność i kreatywność. Coś stworzonego niesztampowo, z dala od produkcyjnej taśmy.

W naszych salonach już kilkanaście lat temu zjawisko to zaistniało pod nazwą artcraftu (czyli – w dosłownym tłumaczeniu - rzemiosła artystycznego). Na początku chodziło głównie o tworzenie biżuterii, a w ostatnich dwóch latach ta kategoria znacznie się rozwinęła i przyciąga coraz więcej osób zainteresowanych różnymi technikami artystycznymi – zauważa Elżbieta Drewnicka, koordynatorka warsztatów DIY w warszawskich Empikach, która mówi o sobie „Jestem mistrzem modeliny i decoupage’u”. Pierwsze zajęcia artcraftu prowadziła 11 lat temu w nowopowstałej wówczas Arkadii. – Tym razem chodzi o wykonywanie różnych rzeczy w stu procentach samodzielnie, a nie o budowanie ich z gotowych zestawów – wyjaśnia, a gwałtowny wzrost zainteresowania DIY tłumaczy reakcją na zalew produkcji masowej. – Kiedy chcemy obdarować kogoś jakimś drobiazgiem, ciekawiej jest wykonać prezent samodzielnie niż kupować za małe pieniądze coś, co wszyscy mogą mieć. Przy okazji można się pochwalić swoimi umiejętnościami, a w trakcie pracy złapać oddech, odpocząć, bo większość osób zajmujących się DIY traktuje to jako swoją pasję – mówi Drewnicka.

– Może rzeczywiście zaczęło się od robienia prezentów dla najbliższych? – zastanawia się głośno Justyna Chmielewska, która sama potrafi zatracić się w pracy i uważa DIY za idealną formę odpoczynku. – Wiele osób ma potrzebę tworzenia, więc zaczynają od drobiazgów. A kiedy uda się wykonać pierwszy ciekawy projekt, rodzą się kolejne pomysły, uwolniona wyobraźnia zaczyna pracować, a jednocześnie doskonali się technika i powstają rzeczy na coraz wyższym poziomie.
 


 

Aleksandra Kaczyńska, artystka grafik z Lublina, odnosi wrażenie, że chwalenie się własnoręcznie wykonanymi rzeczami stało się w pewnym momencie niemodne. Może dlatego, że kojarzyło się z PRL-em, brakami na półkach i w portfelach? Dziś swoisty domowy recykling cieszy się dobrą prasą. – I to jest cudowne! – uważa autorka logotypu grupy „Czas na DIY”. – Twórczość tego typu jest piękna, często graniczy z prawdziwą sztuką. Zresztą sztuka czerpie z tych prostych czynności, które kobiety wykonują od wieków. Sądzę też, że jest coraz większe zapotrzebowanie i docenianie rzeczy wykonanych ludzką ręką czyli niepowtarzalnych. To są przedmioty z duszą tego, kto je wykonał – mówi Kaczyńska. Każda samodzielnie wykonana rzecz to indywidualny pomysł, czyjś dotyk, emocje i to, czego deficyt odczuwamy w ostatnich latach tak dotkliwie – czas poświęcony na wykonanie przedmiotu. Czas najważniejszy, bo prywatny.   

Bardzo prywatnie, wręcz intymnie kojarzy się logo grupy wykonane przez Kaczyńską. – Pracując nad nim miałam chwilami wrażenie, że grzebię w śmietniku, chociaż montowałam je cyfrowo – parska śmiechem artystka. – Ale wcześniej musiałam poskanować różne rzeczy, które wyciągnęłam z szaf, z bieliźniarki... Każda realnie przeszła przez moje ręce zanim zyskała formę elektroniczną. Wszystkie kolorowe struktury są prawdziwe. To najczęściej skrawki materiałów wyciągnięte z komody, guzik, koronki, kawałki gazet, których ostatecznie w logo nie widać, ale powstało mnóstwo jego wersji. Śmiałam się, że Empik mógłby wydrukować każdy plakat z innym logotypem, co też w pewien sposób oddawałoby ideę DIY – niepowtarzalność i wolność. Dlatego to jest takie radosne i dlatego ludzie lubią DIY – daje ono ogromną wolność w sensie kreacji, w sensie tego, co sami możemy zrobić – podsumowuje Kaczyńska.

W internecie, na przykład na Facebooku, często można spotkać osoby, które zajmują się rękodziełem i prezentują swoje prace na własnych stronach i profilach, ale nie widziałam wcześniej grup, które by jednoczyły ludzi z potrzebą dzielenia się swoimi dokonaniami i doświadczeniami, gdzie można by było podyskutować, poznać nowe techniki i sposoby na osiąganie ciekawych efektów – opowiada o celu powołania do życia grupy „Czas na DIY” Magda Skrzypek. „Myślę, że jest nas wielu – uzależnionych od rękodzieła, które jak trampolina odbija od codziennej rutyny, sprawia, że życie nabiera barw. To miejsce zostało stworzone właśnie po to, aby się wzajemnie inspirować, dzielić pomysłami i czerpać z tego radość” – napisała w notce powitalnej główna administratorka grupy. A jej założycielka Justyna Chmielewska myśli już o kolejnym kroku, jakim byłoby zorganizowanie imprezy, podczas której miłośnicy DIY mogliby zaprezentować swoje prace w realu, podzielić się doświadczeniami, wziąć udział we wspólnych warsztatach. – Niektórzy spotykają się, bo lubią stare samochody, inni grają podczas zlotów w gry komputerowe. Dlaczego więc nie mieliby się spotkać ludzie zafascynowani rękodziełem? – zastanawia się Magda Skrzypek. Może więc kiedyś „Czas na DIY” będzie czasem na zjazd lub festiwal? Kto wie...
 

 

Magdalena Walusiak
 

Ps. Dołączcie do grupy i Wy!
Więcej szczegółów: https://www.facebook.com/groups/czasnadiy/ . Materiały do Waszej twórczości znajdziecie na empik.com.