Stałym elementem wielu seriali i filmów o amerykańskich nastolatkach jest wielki bal, noszący nazwę "prom". Wokół niego koncentrują się fabuła oraz intrygi, brzydkie kaczątka przemieniają się w hipnotyzujące łabędzie, popularne, wredne szkolne królowe dostają zasłużone nauczki, a przyjaciele ze szkolnych ław odkrywają nagle, że łączy ich coś więcej. Do tego dochodzą jeszcze perypetie z organizacją imprezy, temat przewodni, kreacje, muzyka oraz nauczyciele, którzy chcą być "fajni", ale zazwyczaj budzą wśród uczniów głównie zażenowanie i zakłopotanie.

 

W potocznym rozumieniu amerykański prom to nasza polska studniówka – jest to porównanie jak najbardziej uprawnione, warto jednak wspomnieć o kilku istotnych różnicach. Nad Wisłą bal przedmaturalny odbywa się na mniej więcej sto dni przed maturą. Za oceanem zaś uroczysta impreza ma miejsce pod koniec maja, kiedy wszystkie istotne egzaminy są już nie tylko napisane, ale znane są ich wyniki, a absolwenci wiedzą, gdzie będą kontynuować naukę po wakacjach.

Wydarzenia te, zarówno w Polsce, jak i w Stanach, poprzedzają wielomiesięczne przygotowania – tworzone są specjalne komitety organizacyjne, zbierane składki, a stroje, fryzury i makijaże planowane są z dużym wyprzedzeniem. Dla dziewcząt często nie lada wyzwaniem jest znalezienie odpowiedniego partnera – dylemat ten wzięła na warsztat Kaya Herman w swojej książce "Chłopak na studniówkę"

 

Dużym problemem i faux pas jest też pojawienie się w takiej samej sukience, co pokazano m.in. w jednym z odcinków "Beverly Hills 90210", kiedy to Brenda i Kelly tuż przed wyjściem na bal zorientowały się, że są tak samo ubrane. O swoich doświadczeniach z pierwszym poważnym balem w książce "Mój pierwszy bal" opowiada dwudziestu amerykańskich pisarzy, na czele z uwielbianym przez nastolatki Johnem Greenem.

 

Zdenerwowani kawalerowie, zjawiskowe damy i dużo, dużo zdjęć

Na pewno kojarzycie tę scenę: chłopak przyjeżdża po dziewczynę, zdenerwowany wita się z jej ojcem, podczas gdy ona zjawia się na szczycie schodów, wygląda zjawiskowo, a później pozują razem do pamiątkowej fotografii… W rzeczywistości wygląda to bardzo podobnie, a  ważnym elementem każdego amerykańskiego balu są zdjęcia, których tego wyjątkowego wieczoru robi się bardzo dużo. Przed rozpoczęciem samej imprezy wszyscy gromadzą się na sali gimnastycznej, gdzie witani są przez dyrekcję i nauczycieli. Uczniom towarzyszą całe rodziny, chcące zobaczyć swoje pociechy w tak eleganckiej i odświętnej wersji. Każdy absolwent pozuje do dwóch ujęć: po pierwsze na potrzeby tzw. yearbooka, czyli księgi pamiątkowej; po drugie w parze z partnerem/partnerką, zazwyczaj na specjalnie przygotowanym tle, związanym tematycznie z motywem przewodnim imprezy.

 

Wybór królowej i króla balu

Do największych różnic między polską studniówką i amerykańskim prom należą jednak atrakcje, które nad Wisłą sprowadzają się przede wszystkim do programu artystycznego, czyli różnego rodzaju scenek, piosenek czy filmików w zabawny sposób podsumowujących czas spędzony w liceum. Za oceanem najważniejszym punktem jest jednak wybór króla i królowej balu, doskonale znany zresztą z mnóstwa produkcji filmowych i serialowych. Głosowanie odbywa się jeszcze przed samą imprezą, zaś podczas gali prezentowani są wszyscy kandydaci i kandydatki, wraz z ich osiągnięciami sportowymi i naukowymi. W rzeczywistości nie towarzyszą temu aż tak wielkie emocje, jak w "Glee", "Plotkarze", "Wrednych dziewczynach" czy "Footloose", wciąż jednak jest to bardzo istotny element całej uroczystości. Po ogłoszeniu wyników zwycięzcy z poprzedniego roku przekazują korony nowo wybranym "panującym".

 

A kiedy nauczyciele pójdą do domu…

Później rozpoczyna się taneczna część balu, która trwa maksymalnie do północy – w odróżnieniu od studniówek, trwających często do wczesnych godzin porannych. Jednak dopiero po zakończeniu zabawy pod okiem nauczycieli zaczyna się to, co znamy tak dobrze z filmów i seriali: "słynne" domówki, czasem ważniejsze nawet niż pierwsza część wieczoru. Tu panuje już znacznie luźniejsza atmosfera, wytworne kreacje zastępują modne, mniej zobowiązujące stroje, a wraz ze zniknięciem grona pedagogicznego pojawia się także alkohol – chociaż trzeba przypomnieć, że nie we wszystkich stanach można go pić legalnie w wieku 18 lat. Swobodnej atmosferze sprzyja fakt, że uczniowie nie stresują się żadnymi testami, są już po wszystkich egzaminach, a nawet wiedzą, na jakiej uczelni i na jakim kierunku będą studiować. W przeciwieństwie do ich kolegów i koleżanek z Polski, którzy po odsapnięciu po studniówkowych szaleństwach wracają do powtarzania materiałów maturalnych. Przynajmniej oficjalnie… :)