Przez ostatnie ponad dziesięć lat branża gier bardzo się zmieniła, podobnie jak gusta większości fanów. Widzimy rozwój kolejnych mikrogatunków gier (jak np. święcące triumfy Battle Royale), wirtualna rzeczywistość powoli nabiera rozpędu, gry AAA są coraz większe i droższe w produkcji, a przy tym kolejne fale niezależnych indie deweloperów tworzą maleńkie tytuły, które często zachwycają niebanalną historią czy nowatorskim gameplayem. Patrząc na rynek z perspektywy dekady śmiało można powiedzieć, że gry wideo wciąż nabierają rozpędu.

Bez wątpienia jednym z największych zwycięzców ostatnich lat jest studio From Software odpowiedzialne m.in. za serię Dark Souls. Ten niepozorny RPG akcji podbił serca graczy na całym świecie i stał się fenomenem, który pod wieloma względami zrewolucjonizował współczesne granie i wprowadził do branży elementy, które jeszcze kilka lat wcześniej byłyby zdeprecjonowane przez studia czy wręcz wyśmiane, jak niebotyczny poziom trudności, poszatkowana, ukryta fabuła czy bardzo wysoki próg wejścia.

Dark Souls

Jednak w tym soulsowym szaleństwie jest metoda i dzisiaj niszowa seria weszła do growego mainstreamu, gdzie zasiada dumnie obok GTA V czy innego Wiedźmina 3. Zmianę te najlepiej obrazuje historia protoplasty soulsów – Demon’s Souls. Oryginał z 2009 roku wydany na PlayStation 3 był niszowym tytułem, którego nikt za bardzo nie chciał sprowadzać do Europy (udało się dopiero po roku od premiery). Remake z 2020 na PlayStation 5 to system-seller i jeden z exclusive’ów nowej konsoli Sony, który ma nakłonić graczy do głosowania portfelem właśnie na ten sprzęt.

„Dark Souls” miało na tyle duży wpływ na branżę gier wideo, że samo stworzyło gatunek o nazwie „souls-like”, do którego należą tytuły opierające swój gameplay na pomysłach kultowego tytułu. Nie są to podróby czy tanie wersje tej gry – to raczej podobna sytuacja (choć w mikroskali) do tej z początków lat 90. gdy wszystkie strzelanki z perspektywy pierwszej osoby nazywano „grami doomopodobnymi” czy wprost „klonami Dooma”.

Dla nas, fanów Soulsów, to fantastyczna wiadomość – im więcej takich gier powstaje, tym większa szansa, że dostaniemy kolejny hit, który wciągnie nas na długie godziny. Już teraz wśród souls-like’ów możemy znaleźć prawdziwe perełki, którym nie oprze się żaden miłośnik oryginalnej serii.

Demons souls ps5

Co to jest souls-like?

Przed przedstawieniem kilku propozycji, odpowiedzmy sobie na pytanie – czym w zasadzie są produkcje typu „souls-like”? To mikrogatunek gier wideo działający na podobnej zasadzie, co „rough-like”: kluczowe elementy rozgrywki nawiązują w tym przypadku do rozwiązań, które wypracowali i wypromowali deweloperzy ze studia From Software.

Souls-like opiera się przede wszystkim na wymagającej akcji (często mieszanej z elementami RPG, podobnie jak w oryginale) oraz wysokim poziomem trudności. W tego typu produkcjach każdy przeciwnik stanowi śmiertelne zagrożenie i przy odrobinie nieuwagi może posłać postać gracza na tamten świat. Do walki musimy więc podchodzić z odpowiednim, taktycznym planem oraz posiadać skille, które pozwolą nam poradzić sobie z atakami wroga i skutecznie go przechytrzyć.

Dark Souls 3 GOTY

W souls-like’ach śmierć ma również ogromne znaczenie – bycie pokonanym (czy wręcz wgniecionym w ziemię) stanowi integralną część zabawy, szczególnie w przypadku nowych graczy, a umieranie niesie ze sobą zawsze konsekwencje. Może być to utrata doświadczenia, waluty albo przedmiotów. Zazwyczaj też wiąże się z kolejnym podejściem do danej lokacji. Wisienką na torcie souls-like’ów są oczywiście bossowie – podobnie jak w Dark Souls, są ogromni, majestatyczni i potwornie trudni do zabicia.

Zobaczmy więc, jakie souls-like’i możemy znaleźć na rynku i w które z nich warto zagrać.

Nioh 2

Oryginalny Nioh był naprawdę solidną produkcją, która już w momencie premiery zainteresowała sporą część społeczności zorganizowanej wokół „Dark Souls”. Świat feudalnej Japonii intrygował, a kolejne trailery wzbudzały emocje – nie bez powodu, bo tytuł zebrał świetne recenzje i cieszył się względną popularnością. Sequel przyniósł usprawnienia względem samej rozgrywki i chociaż – po premierze „Sekiro: Shadows Die Twice” od From Software – japoński setting przestał być sam w sobie nowatorski, Nioh 2 to wciąż świetna gra akcji i wyśmienity souls-like.

Nioh 2 w dużej mierze czerpie przede wszystkim z elementów RPG, zdecydowanie mocniej niż „Dark Souls”. Mamy więc tutaj klasycznie przedstawioną fabułę oraz sporo misji pobocznych, które stanowią dobrą okazję do odnajdywania coraz lepszych broni. W Nioh możemy również wracać do wcześniej odblokowanych lokacji i rozgrywać je ponownie – widać, że twórcy grali również w popularne ostatnio looter hootery. Sama gra wciąż pozostaje żywa i warto po nią sięgnąć – szczególnie że w 2021 roku doczekamy się portu na PC oraz kompletnej edycji zremasterowanej.

Nioh 2

The Surge

Coś dla fanów „Dark Souls”, którzy tęsknią za klimatami związanymi z science-fiction. Obie części „The Surge” to fenomenalne gry akcji, w których wędrujemy przez postapokaliptyczne miasta przyszłości, a technologiczne zagrożenia czają się na każdym kroku. Jednak tutaj zamiast szkieletów czy samurajów przyjdzie nam toczyć boje z groźnymi robotami i złożonymi maszynami, które zdolne są porażać swoim ogromem oraz zróżnicowanym, śmiercionośnym arsenałem.

W najnowszych produkcjach From Software widzimy ze strony twórców zwrot w stronę nieco bardziej dynamicznego modelu walki. Zaczęło się od Bloodborne, gdzie w ogóle zrezygnowano z mechaniki obrony na rzecz szybkich uników i ciągłego pozostawania w ofensywie. Te tendencje szybko przeszły do głównej serii za sprawą Dark Souls 3. „The Surge” to świetna propozycja dla tych fanów, którzy wolą nieco wolniejszy (co nie znaczy wcale łatwy czy nudny) i bardziej strategiczny sposób rozgrywki. Dużą innowacją w „The Surge” była możliwość atakowania konkretnych części przeciwników, pozbawiania ich w ten sposób broni oraz zdobywania znajdziek. Nadało to samej walce dodatkowej taktycznej głębi.

Surge 2 xbox

Lords of The Fallen

Tym razem gra, w produkcje której zaangażowani byli Polacy. Rodzime studio CI Games (znane starszym graczom jako City Interactive) połączyło siły z niemieckim Deck 13 Interactive, żeby stworzyć bardzo klasyczne podejście do formuły souls-like, które wciąż może dostarczyć wiele zabawy.

Lords of The Fallen czerpie klimat przede wszystkim z klasycznego fantasy, gdzie majestatyczni rycerze obleczeni w wielkie zbroje walczą z groźnymi bestiami. Mniej tu mrocznej, niecodziennej stylistyki znanej z „Dark Souls”, więcej klasycznej fantastyki i typowo prowadzonej fabuły. Całość pozostaje odpowiednio wymagająca (niektórzy przeciwnicy naprawdę potrafią zajść za skórę), a pokonanie kolejnego bossa daje odpowiednio dużo satysfakcji.

Lords of the fallen

Star Wars Jedi: Fallen Order

Soulsowi puryści mogą uznać, że pojawienie się tutaj „Fallen Order” od Respawn Entertainment jest nieporozumieniem – jednak to doskonały przykład na to, jak ogromny wpływ dzieła From Software miały nawet na tytuły AAA kierowane do jak najszerszego grona odbiorców. Popularna gra ze świata „Gwiezdnych Wojen” garściami czerpie z mechaniki Soulsów – może nie na tyle, by fani nazywali ją pełnoprawnym souls-like’iem, ale wciąż dla wielu z nas będzie to całkiem znajome doświadczenie.

Zacznijmy od najważniejszego – „Star Wars Jedi: Fallen Order” nie jest grą trudną. Trzyma raczej pod tym względem branżowy standard i daleko jej do pozostałych produkcji występujących na tej liście. To wciąż tytuł, który przechodzimy raczej bezproblemowo, a jakiekolwiek śmiertelne wyzwanie czeka nas dopiero na najwyższym poziomie trudności. Mechanika walki w dużej mierze przypomina Soulsy – to świetna propozycja dla wszystkich graczy, którzy chcą odkryć „z czym to się je” ale gry From Software odrzuciły ich ze względu na wyzwanie.

Star Wars Fallen Order

Salt and Sanctuary

Wydana w w 2016 roku „Salt and Sanctuary” to już prawdziwa klasyka gatunku i jeden z pierwszych souls-like’ów, który spotkał się z tak dużym zainteresowaniem ze strony fanów oryginalnej serii. Nazywana często „Soulsami w 2D” gra czerpie masę inspiracji zarówno z dzieła From Software, jak i gier retro z „Castlevanią” czy „Metroidem” na czele.

„Salt and Sanctuary” to w gruncie rzeczy platformówka, ale nie dajcie się zwieźć – pod żadnym pozorem nie jest to tytuł dziecinny czy uproszczony. Twórcy udało się wprowadzić fantastyczny system walki oraz masę broni do wyboru, dzięki czemu możemy dostosować możliwości bohatera do naszych potrzeb. Całości dopełnia piękna, stylizowana grafika – ręcznie wykonane tła robią naprawdę świetne wrażenie i budują niepokojącą atmosferę. To z pewnością jedna z najlepszych gier indie dla fanów „Dark Souls”.

„Let it die”

A teraz coś z zupełnie innej beczki – w pełni darmowa gra multiplayer, którą wszyscy możemy pobrać na nasze konsole i komputery. Podczas zabawy odkrywamy kolejne poziomy gigantycznej wieży, spotykamy innych graczy i walczymy się w emocjonujących starciach z kolejnymi przeciwnikami. Całość doprawiono specyficznym klimatem, który łączy niepokój z groteską. Symbolem tego jest jeden z głównych bohaterów gry – mroczny żniwiarz z charakterystyczną kosą, który jeździ na deskorolce i każe na siebie mówić „Wujek Śmierć”.

Pomimo tego, że mówimy o grze free-to-play nie znajdziecie tutaj mechanik zmuszających nas do płacenia za zwycięstwo czy odblokowywania kluczowych elementów. Dostajemy za to naprawdę dynamiczną i wciągającą grę akcji, która trzyma nas za gardło przez całą rozgrywkę – w końcu tuż za rogiem może czaić się przeciwnik. Ważnym elementem zabawy w „Let it die” jest ciągłe żonglowanie bronią i opancerzeniem – przedmioty szybko się psują, ale zawsze mamy szansę, by znaleźć nowe. Wymusza na nas to oswajanie się z bardzo różnym orężem i wypróbowywanie kolejnych taktyk w starciu z coraz trudniejszymi adwersarzami. Jeżeli nie jesteś pewny, czy klimaty souls-like są dla ciebie, warto poświęcić trochę czasu na „Let it die” – w końcu jest darmowe. A najprawdopodobniej krótkie testy zamienią się w intensywną, wielogodzinną grę aż do bladego świtu.

Więcej tekstów o grach wideo znajdziesz w dziale „Gram” na Empik Pasje!