Klęska elit

– Myślałam, że schowam się za socjologią, a ty pytasz o konkrety – zaczęła Kinga Dunin swoją odpowiedź na pierwsze pytanie debaty „Zmienny jak człowiek”, szukającej wyjaśnienia źródeł naszej tożsamości i sposobów jej budowania w czasach globalizacji, internetu i powrotu fundamentalizmów. Prowadzący dyskusję Przemysław Czapliński wytoczył już na wstępie solidne działa: utwory literackie panelistów sprzed niemal dwóch dekad, a zaczął od cytatu z powieści Kingi Dunin „Tabu”. Na skargę o wypominanie utworów sprzed lat, odpowiedział natomiast parafrazą wiersza Miłosza „nie bądź bezpieczny, krytyk pamięta”. – Od tego jest literatura, żeby zacząć od konkretu, zamiast uciekać w rozważania psychologiczne i socjologiczne – podsumował literaturoznawca. Kolejna uczestniczka panelu, Zyta Rudzka, najbardziej oszczędna w słowach, za to znakomita w dobieraniu najcelniejszych, również nie uniknęła cytowania swoich utworów sprzed lat. W najbardziej komfortowej sytuacji znalazł się ostatni panelista – filozof zafascynowany psychoanalizą Tomasz Stawiszyński, któremu przypadła niejako rola interpretatora i archiwisty zachowań społecznych i ich przemian.

 

 

 

Bardzo szybko okazało się, że cytowanie utworów z przełomów wieków pomaga świetnie zdiagnozować przemianę podejścia do tożsamości grup społecznych i jednostek: od liberalnego „mogę być, kim chcę, to ja wybieram” w latach 90. po dzisiejszą fascynację przynależnością do grup religijnych, klasowych czy narodowościowych. – Wtedy na pytanie, jak połączyć różnorodność z wolnością, mieliśmy odpowiedź: „moja wolność tam się kończy, gdzie twoja się zaczyna” – mówiła o ostatniej dekadzie XX wieku Kinga Dunin, określając też ówczesną odpowiedź mianem złudzenia.

 

– Nie lubię słowa tożsamość – wyznała Zyta Rudzka. – Kiedy lepię postać, nie zadaję pytania, kim jest, raczej co i kogo ma. Moi bohaterowie bardziej utożsamiają się z tym, czego im brak, może dlatego, że piszę o utratach. A wielu ludziom jest bliżej do grupy niż do siebie samego. Kiedyś ich wewnętrznym DNA były ziemia, rodzice, narodowość. Tożsamość była dziedziczona. Bohaterka mojej najnowszej powieści jest wydziedziczona z odziedziczonej tożsamości. Przeżyła awans społeczny i musi sama zbudować swoją tożsamość, a w tej wolności jest dużo samotności – trafiła w sedno pisarka.

 

 

Lata 90. były erupcją prawa do swobodnego wyboru tożsamości, pod warunkiem, że nie będzie to zagrażało innym. Po roku 2000 to zagadnienie postrzegane jest raczej jako alternatywa: bezpieczne dziedziczenie tożsamości albo skazanie na samokreację i samotność. Nie ma wyboru: trzeba wybierać.

 

Jedna z osób na widowni zwróciła uwagę na to, że rozważania na scenie biorą pod uwagę punkt widzenia człowieka zachodniej cywilizacji. Stawiszyński przypomniał, że temat ten interesuje w gruncie rzeczy mniejsze jeszcze grono, bo elity, które mocno oderwały się od zwykłych ludzi przeżywających swoje życie w zupełnie innym wymiarze niż teoretyczne rozważania.

 

Każdy, kogo interesują tematy tożsamości indywidualnej i społecznej oraz diagnozy aktualnej sytuacji w Polsce i świecie cywilizacji Zachodu, może, a nawet powinien obejrzeć zapis tej debaty. Także po to, by usłyszeć pytanie kuratorki festiwalu Olgi Tokarczuk zadane panelistom pod koniec dyskusji i ich odpowiedzi.

 

 

 

Kryminał zaczyna się od trupa

Najnowsza powieść Katarzyny Grocholi „Zranić marionetkę” ukaże się oficjalnie 29 maja, tak więc czwartkowe spotkanie w Teatrze Powszechnym było przedpremierą pierwszego w karierze pisarki kryminału. Dlaczego wybrała właśnie taki gatunek? – Chciałam napisać o czymś ważnym, a nie znalazłam innej formuły – wyjaśniła pisarka, a potem zręcznie lawirowała i używała ogólników, by nie zdradzić zbyt wiele na temat fabuły. Wspomniała m.in. o dawnych, zarzuconych projektach reportaży na temat przemocy seksualnej wobec kobiet i o nadużyciach pewnego lekarza ginekologa. – Stajemy się anonimowi i coraz więcej nam wolno – powiedziała z kolei w kontekście serwisów społecznościowych i kontaktów przez internet w ogóle. Przyznała, że napisała powieść obyczajową pod pretekstem kryminału i wcale nie chce zajmować miejsca autorów gatunkowych. Najczęściej jednak uciekała w ton krotochwilny, mówiąc na przykład, że nie ma pojęcia, skąd wzięło się imię „Natan” w przypadku jednego z bohaterów. – Po prostu skojarzyło mi się z aniołem – powiedziała. Imię bohaterki cyklu o Judycie też miało mieć nadnaturalny rodowód. – Nie mogłam jej nazwać Basia czy Zosia, wykorzystując imiona moich przyjaciółek, zapytałam więc świętego Judę, co mam zrobić, a on odpowiedział „Zrób ze mnie kobietę”.

 

 

Uciekanie w lekki ton rozmowy („Świetnie jest napisać kryminał, bo od razu się wie, kto zabił”) opóźniło nieco nieuchronne: rozmowę o śmierci, byciu ofiarą i sprawcą oraz zmienności tych ról, a także o samobójstwie. O równowagę konwersacji i sprowadzanie jej na główny tor dbała Justyna Dżbik-Kluge, dzięki której spotkanie przypominało nieco sparing szermierzy – najpierw ostrożnie sondujących, a później wymieniających wartko celne zdania i bon moty.

 

 

Przedpremiera powieści Grocholi była jednym z wielu wydarzeń czwartego dnia Apostrofu 2019. Na Małej Scenie Powszechnego spotkali się w przeddzień ogłoszenia werdyktu kapituły Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego 2018 tegoroczni finaliści, twórcy znakomitych reportaży: Masha Gessen („Będzie to, co było”), Ben Judah („Nowi londyńczycy”), Paweł Kapusta („Agonia”), Mariusz Szczygieł („Nie ma”) i Maciej Zaremba Bielawski („Dom z dwiema wieżami”). Reporterzy odpowiadali m.in. na pytanie, czy i w jaki sposób zmieniają świat swoim pisaniem, a w konsekwencji – dlaczego piszą i co chcieliby swoją twórczością osiągnąć.

 

 

W Krakowie spotkali się z polskimi czytelnikami amerykańska pisarka Lauren Groff i ukraiński poeta Serhij Żadan, a brytyjska powieściopisarka B.A. Paris opowiadała o swojej najnowszej książce w Gdańsku. Odbyły się także kolejne spotkania z Magdaleną Witkiewicz, Łukaszem Orbitowskim, Robertem J. Szmidtem i Vincentem V. Severskim.

 

 

 

Nie tylko strawa duchowa!

Za nami cztery bardzo intensywne festiwalowe dni, a przed nami... większość atrakcji Apostrofu, który w piątek eksploduje wydarzeniami, by zatrzymać się dopiero w niedzielę późnym wieczorem. Wielka różnorodność i interdyscyplinarność, którą festiwal zawdzięcza zaproszonym przez kuratorkę gościom, rozkwitnie nowymi formami kontaktu z widzami.

 

Żeby dobrze zacząć weekend, trzeba wzmocnić organizm po tygodniu pracy, dlatego apostrofowy karnawał rozpocznie w piątek otwarciem festiwalowej kuchni (Teatr Powszechny, godz. 16.00). Dania główne, trochę wykwintnofrancuskie, trochę przaśnopolskie, będzie serwował Zygmunt Miłoszewski we własnej osobie! Wiadomo, że nawet najpyszniejsze jedzenie nie zastąpi strawy duchowej, ale pochylenie się nad talerzem to także świetna okazja, by zadać pisarzowi kilka palących pytań ;)

 

 

Co w menu? Można je znaleźć na profilu społecznościowym autora „Bezcennego”, więc nie zawahamy się zacytować go i tutaj:

* Pâté podlaski – wykwintny koniakowo-fasolowy wegepasztet;

* Chłodnik Vichy – krem z pora na zimno plus mazowieckie nowalijki;

* Galette po rusku – bretoński naleśnik z galicyjskim nadzieniem;

* Tatryflette – tartiflette z Tatr, oscypkowa wersja alpejskiej zapiekanki;

* Grzyb bourgignon – gulasz z dużą ilością czerwonego wina i grzybami zamiast krowy.

 

Nie zabraknie też deserów – prosto z książki Agaty Stankiewicz i Małgorzaty Nagat „Dziewczyny z wypiekami”. Tu będzie można spróbować brownie z solonym karmelem, musu szampańskiego oraz minibezik z herbatą matcha.

 

Kuchnia będzie działała do godz. 22.00, a o 20.30 w klubie festiwalowym wystąpią Haydamaky i Stasiuk w projekcie „Mickiewicz-Stasiuk-Haydamaky”. To dla tych, którzy będą w stanie zrezygnować ze spotkania z Markiem Krajewskim, trwającym od 20.00 na Dużej Scenie. Proszę się przygotować: w weekend nie będzie już żadnych szans, żeby doświadczyć wszystkiego. Jak w życiu – same trudne wybory. O których proszę również nie zapomnieć i odwiedzić lokal wyborczy przed południem, bo wtedy wystartuje program niedzielny Apostrofu 2019. Ale to dopiero w dniu finałowym, a w piątek czeka nas jeszcze m.in. piąta debata zaproponowana przez Olgę Tokarczuk – „Zupełnie inna edukacja”, a także spotkania autorskie, których bohaterami będą: B.A. Paris (Warszawa), Lauren Groff i Vincent V. Severski (Wrocław), Charlie LeDuff (Poznań), Łukasz Orbitowski (Gdańsk) oraz Michał Rusinek (Katowice).

 

Jeśli nie uda się komuś pogodzić dwóch bezcennych wydarzeń w Teatrze Powszechnym, istnieje na to recepta, wystarczy przed dokonaniem wyboru sprawdzić, które wydarzenie będzie transmitowane i obejrzeć potem nagranie w dowolnie wybranym momencie. 

 

Szczegółowy program znajdą Państwo na stronie festiwalu.

 

Aut. Magdalena Walusiak