„Proszę zawołać lekarza”

Historie pielęgniarek trafiają do szerszego grona odbiorców dzięki literaturze. Książka „W czepku urodzone. O niewidzialnych bohaterkach szpitalnych korytarzy” to zapis wielu rozmów między pracownicami szpitalnych oddziałów i niewielkich przychodni. Autorka Weronika Nawara sama wykonuje ten zawód i postanowiła podzielić się ze światem swoimi doświadczeniami. Jest młodą osobą, która świadomie wybrała właśnie tę zawodową ścieżkę. Bo dla Weroniki pielęgniarstwo to coś więcej niż kariera. To możliwość opieki nad osobami, które same nie mogą poradzić sobie z problemami zdrowotnymi. Mimo młodego wieku autorka pracowała na kilku oddziałach, które wymagały poświęcenia i cierpliwości. W książce próbuje zmienić spojrzenie na swój zawód, walczy ze stereotypami na temat tytułowych kobiet w czepkach (których zresztą już nie noszą).

Kup teraz

Ciężko pracujesz? Przeczytaj to!

Każdemu z nas zdarza się narzekać na swoją pracę – nadgodziny albo szefa. A teraz porównajmy to z pielęgniarką, decydującą się na 24-godzinny dyżur, który pozwoli jej godnie zarobić. Z pielęgniarką, która od tygodnia walczy z migreną, ponieważ pracując na oddziale noworodków słyszy nieustanny płacz dzieci. Dorzućmy do tego pracownice SOR-u, gdzie każdego dnia trzeba zmagać się z osobami nietrzeźwymi, pod wpływem narkotyków lub po prostu krzyczących z bólu. Ci ludzie nie dbają o komfort pracy pielęgniarek, domagają się tylko poprawy własnego stanu zdrowia. To tylko część przypadków, jakie opisuje w swojej książce „Pielęgniarki” Christie Watson. Mając ponad dwudziestoletnie doświadczenie przedstawia historie, które wielu z nas uznałaby za niewiarygodne. Momentami jest zabawnie, a także wzruszająco, jednak bywają dni, kiedy miejsce pracy przypomina bardziej piekło, niż sterylny i cichy szpitalny oddział.

Kup teraz

Czemu to robisz? Na pewno nie dla pieniędzy…

Skoro nie wynagrodzenie, ani społeczne uznanie, co sprawia, że doświadczone pielęgniarki pozostają na swoich stanowiskach, a młode osoby decydują się na taką zawodową ścieżkę? Na to pytanie próbują odpowiedzieć dwie kolejne pozycje, po które trzeba sięgnąć, jeżeli wciąż uważamy, że pielęgniarki to zazwyczaj opryskliwe panie, wykonujące swoje obowiązki bez przekonania i współczucia dla cierpiącego pacjenta. Tego typu zarzuty znaleźć można w książce „Twoje życie w moich rękach. Opowieść o polskiej służbie zdrowia” autorstwa Katarzyny Skrzydłowskiej-Kalukin. Autorka tłumaczy w niej, że odejście ze stanowiska nie zawsze oznacza lekceważenie pacjenta. Bardziej prawdopodobne jest, że ktoś w innej sali bardziej potrzebuje pomocy, a liczba osób pełniących dyżur jest ograniczona. Dziennikarka odwraca perspektywę z pacjenta na personel, zmuszony często do trudnych wyborów, jak np. której osobie z zatłoczonej kolejki pomóc w pierwszej kolejności.

Kup teraz

Podobne historie zebrała dziennikarka Marianna Fijewska w książce „Tajemnice pielęgniarek. Prawda i uprzedzenia”. Są to opowieści lekarzy oraz pielęgniarek wielu placówek w Polsce, spisane, by pokazać, jak kuleje służba zdrowia. Ludzie, którzy towarzyszą nam w najtrudniejszych momentach życia, jak narodziny, ciężka choroba czy śmierć, często są przez nas niedoceniani. Tymczasem złagodzenie bólu – fizycznego oraz psychicznego – to w sporej mierze ich zasługa. Te dwa tytuły są próbą zrozumienia sytuacji w służbie zdrowia z perspektywy osoby z zewnątrz. Każda historia to zagłębienie się w dziesiątki, a nawet setki przypadków, kiedy większość z nas zadałby sobie pytanie – dlaczego właściwie one to robią? Na szczęście są ludzie, którzy doceniają pracę pielęgniarek. Fijewska w jednym z wywiadów przywołuje historię pielęgniarki pracującej na OIOM-ie, której pacjent w podzięce za pracę obiecał co roku dzwonić w Wigilię ze świątecznymi życzeniami i wyrazami wdzięczności. Nawet gdy po piętnastu latach wybrał się z żoną na zagraniczne wczasy, poprosił córkę, by z Polski przekazała pozdrowienia.

Kup teraz