Ewa Świerżewska: Dobra passa „Klątwy dziewiątych urodzin” trwa. Po nagrodzie Książka Roku 2016 PS IBBY, teraz nominacja w Konkursie na Najlepszą Książkę Dziecięcą „Przecinek i Kropka” 2016. Najwyraźniej nie tylko młodzi czytelnicy, ale i gremia jurorskie zafascynowały się przygodami Mai, ciabci i Monterowej. Czy to książka TYLKO dla dzieci?

Marcin Szczygielski: Lubię myśleć, że książki, które piszę, są skierowane po prostu do ludzi – tych mniejszych i tych większych. W moich powieściach dla młodszych zawsze przemycam wątki i aluzje skierowane do dorosłych czytelników, choćby w charakterze podziękowania za to, że swoim dzieciakom te powieści czytają na głos. „Klątwa dziewiątych rodzin” nie jest wyjątkiem, ukryłem w niej mnóstwo aktualnych, żartobliwych nawiązań do naszej sytuacji społecznej i politycznej. Dla młodych czytelników nie mają one znaczenia, ale liczę na to, że zapewnią dorosłym dobrą zabawę podczas lektury.

EŚ: Stereotyp jest taki, że kolejne części, kontynuacje, są słabsze od tych, od których wszystko się zaczęło. Ty udowodniłeś, że może być inaczej – czy zgadzasz się z opinią czytelników, że „Klątwa…” jest najlepszą z dotychczasowych części?

MSz: Zależy mi, aby każdy kolejny tom był inny od poprzednich nie tylko w warstwie fabularnej, ale też w temacie. „Czarownica piętro niżej” mówiła o przyjaźni starych i młodych, „Tuczarnia motyli” o polityce i demokracji, „Klątwa dziewiątych urodzin” natomiast skupia się na legendach – od mitów po celebrytów. Nie potrafię stwierdzić, że akurat ten tom jest najlepszy – myślę, że każda część ma swoich fanów, a na pewno wszystkie są mi jednakowo bliskie.

EŚ: Poszukując pewnej cegły, bohaterki spotykają na swojej drodze dziwne postacie, nieco przypominające te znane z warszawskich legend. Nie bałeś się, że ukazanie stołecznych świętości w nieco krzywym zwierciadle może kogoś oburzyć?

MSz: Mam wrażenie, że choć Warszawa jest miastem o długiej, skomplikowanej, burzliwej historii, to jednak legendy z nią związane prawie odeszły już w niepamięć. Z wielu mitów, które rodziły się na przestrzeni setek lat dziejów naszej stolicy, do dziś przetrwało zaledwie kilka, na dodatek w mocno okrojonej formie. Nie wiem nawet, czy można określić je mianem „świętości”, bo warszawska Syrenka, Złota Kaczka, Wars i Sawa funkcjonują teraz raczej jako stołeczne gadżety, a nie cenne pamiątki kultury i historii miasta. W „Klątwie dziewiątych urodzin” pojawiają się więc jako sfrustrowane, zapomniane postacie, które z mniejszym lub większym powodzeniem próbują znaleźć dla siebie miejsce we współczesnej stolicy – ale jednak są wciąż żywe.

EŚ: Jak miała ukazać się trzecia część przygód Mai, usłyszałam, że to jeszcze nie ostatnia, ale przedostatnia. Z tego, co wiem, zmieniłeś zdanie. Ile będzie jeszcze okazji do wielkiej radości z powodu premiery kolejne części?

MSz: Na pewno tomów będzie pięć. Czwarty piszę i jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, ukaże się w księgarniach przed gwiazdką. Będzie nosił tytuł „Bez piątej klepki”.

EŚ: Dla tych, którzy nie mogą się już doczekać czwartego tomu, uchyl, proszę, rąbka tajemnicy – jakie zjawisko pogodowe będzie towarzyszyło bohaterom tym razem?

MSz: Akcja „Bez piątej klepki” będzie rozgrywała się jesienią, a kataklizmem, który nawiedzi nasz kraj będą gęstniejące z każdym dniem, nieustępliwe mgły. Maja, błądząc w nich z ciabcią, Monterową i Niną, będzie musiała odszukać zaginiony rozum swojej praprapraprababki.

Z Marcinem Szczygielskim rozmawiała Ewa Świerżewska

„Klątwa dziewiątych urodzin” to już trzecia część przygód Mai, ciabci i Monterowej, a mimo to autor wciąż zaskakuje świeżością pomysłów, lekkością pióra i poczuciem humoru. Konsekwentnie kreśli charaktery bohaterów, wymyśla coraz to nowe, niekiedy balansujące na granicy absurdu historie, porywając młodych czytelników w wir zwariowanych zdarzeń.

Tym razem to ciabcia przybywa do Mai, a nie odwrotnie. Przyjeżdża z ważną misją odnalezienia pewnej cegły, dzięki której Maja, w dniu dziewiątych urodzin, nie zapomni o wszystkim, co się dotychczas wydarzyło i nie zostanie zwyczajną dziewczynką. Przemierzając Warszawę, bohaterki spotykają postacie z legend, skażone nieco współczesnym światem.

„Klątwa dziewiątych urodzin”, jak zapowiada autor, nie jest ostatnią częścią tej niezwykle zabawnej, doskonale przemyślanej i świetnie napisanej serii, której dodatkowego smaczku dodają ilustracje Magdy Wosik. Zatem z wypiekami na twarzy wyczekujmy kolejnej. (Ewa Świerżewska)