Polscy twórcy filmów docenieni przez Akademię

Choć rzeczywiście w kategorii filmów nieanglojęzycznych tylko Paweł Pawlikowski i jego historia o poszukiwaniu tożsamości w powojennej Polsce stał się laureatem, Polaków, którzy dzierżą statuetkę nie brakuje.

Przede wszystkim – mowa o Andrzeju Wajdzie. Jego filmy aż czterokrotnie zdobywały oscarową nominację (mowa o tytułach takich, jak: „Ziemia obiecana”, „Panny z Wilka”, „Człowiek z żelaza” oraz „Katyń”). On sam zaś został przez Amerykańską Akademię Filmową doceniony Oscarem za całokształt twórczości w 2002 roku. Nota bene, na tegorocznej gali, mistrzowi również oddano hołd – a to najlepszy dowód na uznanie dla jego filmów.

Po drugie – Tomasz Bagiński. Świat poznał go dzięki niezwykłej animacji „Katedra”, za którą w 2003 roku artysta otrzymał właśnie Oscara. Dziś produkcję bez trudu znajdziecie nawet na YouTube.

To nadal nie koniec. Mamy bowiem Romana Polańskiego. Po raz pierwszy artysta nominowany był za „Nóż w wodzie” – film jeszcze polski. Ale nominacji było jeszcze kilka – w tym za scenariusz do „Dziecka Rosemary”, reżyserię wybitnych „Chinatown” oraz „Tess”. Największy sukces to jednak bezapelacyjnie tocząca się na terenie pogrążonej w wojnie Polski historia Władysława Szpilmana, czyli „Pianista” z fenomenalną, również oscarową rolą Adriena Brody’ego.
 

Nie tylko filmy…

Polskich akcentów nie brakuje również, gdy pod uwagę weźmiemy laureatów nagród w innych, niż te główne kategoriach. Przykłady? Genialny operator Janusz Kamiński, który otrzymał Oscara za „Listę Schindlera” Stevena Spielberga. Nota bene, za ten sam film, a dokładniej kostiumy do niego nagrodzono Allana Starskiego i Ewę Braun. A Janusz Kamiński został nagrodzony ponownie za „Szeregowca Ryana”.

Swoich zwycięzców mamy również w kategorii muzycznej. Pierwszy nagrodzony został już w… 1941 roku. Mowa o Leopoldzie Stokowskim i filmie „Fantazja”. W 1953 roku za ścieżkę dźwiękową do filmu „Lili” nagrodzony został Bronisław Kaper. Ostatni (jak do tej pory) muzyczny Oscar trafił do Jana A. P. Kaczmarka za „Marzyciela”.

Możemy być pewni, że i w przyszłości polskich akcentów podczas oscarowych rozdań nie zabraknie. Zwłaszcza, że rodzime kino w ostatnich latach przeżywa prawdziwy rozkwit. Warto więc je uważnie śledzić.