Las po zmroku? Nigdy w życiu

Jaka jest wasza ulubiona sceneria horrorów? Ja na przykład bardzo lubię las i małą chatkę na polanie, a za nią niezobowiązujący cmentarz. Na skutek tego nie mam żadnych oporów, żeby iść nocą przez puste miasto, albo przez śródmieście pełne pijanych osobników, albo przez park, przez który niosą się dziwne okrzyki. Ale do lasu, po zmroku? Nigdy w życiu. Druga ulubiona lokalizacja to nawiedzony dom, w którym natychmiast zeszłabym do piwnicy i posprzątała strych, bo wiadomo, że tam czają się straszydła. Czy ktoś widział kiedyś straszydła w porządnie zagospodarowanych regałach ze szwedzkiego sklepu meblowego? No właśnie.

Masterton dom stu szeptów

Nawiedzony dom

Nowa książka Grahama Mastertona (w przekładzie Izabeli Matuszewskiej) zawiera wszystko, co lubię: w horrorach i w twórczości autora, którego już kiedyś zachwalałam w tym cyklu. Dwóch braci i siostra (co za baśniowy układ!) otrzymują w spadku po niespodziewanie i gwałtownie zmarłym ojcu olbrzymi dom na wrzosowiskach. Razem z rodzinami przyjeżdżają, żeby obejrzeć spadek i zadecydować o jego losie. Nikt za ojcem, byłym naczelnikiem więzienia, szczególnie nie przepadał, nikt nie chce też mieszkać w domu, gdzie zginął, zepchnięty ze schodów przez nieznanego sprawcę – ale uporządkowanie spraw spadkowych wymaga jednak dyskusji. Zanim animozje mają szansę w pełni wybrzmieć, kilkuletni Timmy, syn młodszego z braci, znika bez śladu. Jego matka słyszy tylko płacz, odbijający się od starych ścian ponurego domostwa. Cała rodzina bierze udział w poszukiwaniach, przeczesując wrzosowiska z lokalnymi ratownikami– pięciolatek nie mógł przecież odejść daleko. Ale kolejne wyprawy nie przynoszą skutku. Wieczorem wszyscy w coraz gorszych nastrojach zbierają się przy kominku, jedzą kanapki i piją gorącą herbatę, a potem rozchodzą się do swoich pokoi, w których coraz częściej słychać gorączkowe szepty, nie widać natomiast osób, z których ust się wydobywają. Czy te głosy są prawdziwe? Czy psy z witraża nad schodami naprawdę poruszają się, gdy padają na nie promienie księżyca?

Atmosfera grozy

Jestem już dość stara, ale kiedy czytałam tę książkę w nocy, w hotelowym pokoju, miałam ochotę przykryć się kołdrą jakoś bardziej, nie pogardziłabym też kanapkami i gorącą herbatą, ale wychodzenie z łóżka nagle wydało mi się niesamowicie nieatrakcyjne. Podziwiam Mastertona za to, że w kolejnej książce o kolejnym nawiedzonym domu (należy tu wspomnieć chociażby „Valhallę” czy „Dom kości”) potrafi nadal zbudować atmosferę grozy, za którą pokochałam go jako czternastolatka, czytając otwierający „Wyklętego” wiersz w przekładzie Danuty Górskiej:

„Wypłynęli na połów z Granitehead, Daleko ku obcym wybrzeżom, Lecz złowili tylko szkielety ryb, Co skruszone serca w szczękach dzierżą".

 Czego się boję? Przecież wiem, że to Masterton, że zaraz ktoś zostanie obdarty ze skóry, wciągnięty w ścianę, że piekielne psy zejdą z witraża i będą biegły przez korytarz, a skoro pojawiła się współczesna czarownica w obcisłym wdzianku, to w którymś momencie to wdzianko zdejmie (sceny seksu u Mastertona to jest temat, który niezmiernie mnie frapuje i kiedyś napisze na ten temat esej, przysięgam). A jednak nadal czuję dreszcz. Doceniam też nieustannie obecne u tego autora walory kulturoznawcze, chociaż oczywiście nie po to czytam horrory, żeby się uczyć – ale w „Domu stu szeptów” jest na przykład fascynująca historia skrytek na księży, budowanych w tudorowskich rezydencjach w okresie prześladowania katolików. No i jest też finałowy boss, którego może pokonać tylko… Oczywiście nie powiem co, kto i jak, natomiast podkreślam jeszcze raz: sprzątajcie piwnicę. I strych. A kiedy zabierajcie się do czytania Mastertona, to postawcie sobie przy łóżku termos i zapas przekąsek, bo trudno się od niego oderwać, a droga do kuchni zaczyna się wydawać wyjątkowo ciemna i niebezpieczna.

Na koniec dodam, że będę miała olbrzymią przyjemność porozmawiać z autorem podczas tegorocznej edycji Wirtualnych Targów Książki, mam nadzieję, że nie zemdleję z wrażenia w pierwszej minucie. Spotkanie online odbędzie się 19 października, a więcej informacji znajdziecie na stronie wydarzenia, klikając w poniższe zdjęcie.

Masterton - spotkanie online

Więcej recenzji znajdziecie na Empik Pasje w dziale Czytam.