Popularność bez celebryckości

Jerzy Stuhr to bezsprzecznie jeden z najbardziej lubianych i szanowanych polskich artystów. I na dodatek jeden z najbardziej zapracowanych - zreferowanie jego kariery to prawdziwe wyzwanie. Od młodości na studiach polonistycznych na UJ oraz na wydziale aktorskim krakowskiej PWST, poprzez pracę w Teatrze Starym, występy w „Spotkaniu z balladą”, które dały mu ogólnopolską rozpoznawalność oraz niezliczone role filmowe i telewizyjne, aż po bycie rektorem swojej alma mater (w latach 1990-1996 oraz 2002-2008) i głosem takich animowanych bohaterów jak Osioł ze „Shreka” czy Gargamel w nowych kinowych wersjach przygód Smerfów. Reżyser filmowy, teatralny i operowy, autor książek, współtwórca audycji radiowych. Odznaczany i nagradzany: od Złotych Lwów po Polską Nagrodę Filmową, od Krzyża Komandorskiego Orderu Odrodzenia Polski po Order Uśmiechu. Unika skandali - od prawie 50 lat ma tę samą żonę, nie występuje w programach dla celebrytów, a sposób, w jaki opowiadał o zmaganiach z chorobą nowotworową, którą wykryto w 2011 roku, przysporzył mu jeszcze więcej uznania i sympatii.

Znalezione obrazy dla zapytania jerzy stuhr obywatel

 

Mistrz Stuhr i mistrz Kieślowski

Aktorskie emploi Stuhra jest niezwykle szerokie i pełne mocnych akcentów. W 1977 roku wcielił się w postać Lutka Danielaka w słynnym „Wodzireju” Feliksa Falka, znakomicie odmalowując postać oportunisty i dorobkiewicza, który dla kariery jest w stanie zrobić w zasadzie wszystko. Dwa lata później wystąpił u Krzysztofa Kieślowskiego - „Amator” to bolesne studium narodzin miłości do sztuki, brutalnie wciągniętej w PRL-owską machinę, w konsekwencji zagrażającej relacjom w rodzinie głównego bohatera, granego przez Stuhra - Filipa Mosza. Artyści współpracowali też przy innych, niezwykle ważnych dla polskiej kultury produkcjach: „Dekalog X” i „Trzy kolory. Biały”.

 

Co powie Ryba?

W masowej pamięci Stuhr zapisał się jednak przede wszystkim dzięki rolom komediowym - szczególnie tym, które ukształtowały kanon polskiego kina rozrywkowego lat 80. Czołowe miejsca zajmują tutaj bezsprzecznie przede wszystkim filmy Juliusza Machulskiego: „Seksmisja” z 1983 roku i kultowa dziś postać Maksa Paradysa oraz „Kingsajz” z 1987, gdzie wcielił się w drugoplanowego, ale jakże wyrazistego nadszyszkownika Kilkujadka. Rok później do kin trafił zaś „Obywatel Piszczyk” w reżyserii Andrzeja Kotkowskiego, będący kontynuacją - dziś powiedzielibyśmy, że sequelem - innej kultowej komedii, „Zezowatego szczęścia” z 1960. Najmłodsze pokolenie pamięta Stuhra przede wszystkim jako zblazowanego komisarza Rybę z dwóch części „Killera”.

Seksmisja (Rekonstrukcja cyfrowa) - Machulski Juliusz

 

Jerzy Stuhr - reżyser filmowy

Aktor chętnie sam stawał za kamerą. Debiutem był „Spis cudzołożnic” z 1994 roku, adaptacja powieści Jerzego Pilcha pod tym samym tytułem, w którym Jerzy Stuhr zagrał główną rolę. Gustaw, polonista i pracownik naukowy na UJ, dostaje za zadanie „opiekowanie się” kolegą po fachu z uczelni w Uppsali. Jego wizyta inspiruje Gustawa do sprawdzenia, co stało się z kobietami, które przed laty wzbudzały w nim pożądane.
Powstały trzy lata później film Stuhra „Historie miłosne” był hołdem oddanym Kieślowskiemu oraz imponującą, bo aż czterowątkowa kreacją Stuhra, który nie tylko reżyseruje, ale wciela się w postać adiunkta, księdza, pułkownika i więźnia, prezentując cztery różne historie mężczyzn w sile wieku.
„Tydzień z życia mężczyzny” z 1999 roku to z kolei historia odnoszącego sukcesy prokuratora, Adama Borowskiego, który dowiaduje się o nieuleczalnej chorobie matki - uratować może ją tylko kosztowna operacja. Widzimy więc siedem dni, w czasie których życie głównego bohatera legnie w gruzach, a on sam staje się symbolem ciemnej, brudnej strony tej części polskiego społeczeństwa, którzy w latach 90. odniosło szeroko pojmowany „sukces”.
Znacznie bardziej kameralną, skromną produkcją jest zaś „Duże zwierzę” z 2000 roku, do którego scenariusz na podstawie opowiadania Kazimierza Orłosia stworzył jeszcze na początku lat 70. sam Kieślowski. Czarno-biała, niespieszna opowieść o tolerancji i swoistym „małym bohaterstwie” pozostaje zaskakująco aktualna. „Pogoda na jutro” to zaś pierwsza w dorobku reżysera satyra społeczno-polityczna; komediodramat, w którym na ekranie Jerzemu partneruje jego syn, Maciej.

 

Porozmawiajmy o dojrzałości

Jerzy Stuhr to nie tylko aktor i reżyser, ale także autor felietonów i wspomnień. Z okazji 70. urodzin wydał książkę „Moje smoki na dobre i złe”, zaś dla upamiętnienia 30 lat odgrywania monodramu „Kontrabasista” według Patricka Süskinda - „Ja kontra bas”. Na uwagę zasługują również „Stuhrowie. Historie rodzinne”, w których dowiadujemy się sporo o tej artystycznej rodzinie oraz „Obywatel Stuhr. Z Jerzym i Maciejem rozmawia Ewa Winnicka”. Na początku kwietnia ukazała się zaś „Myśmy się uodpornili. Rozmowy o dojrzałości”, wywiad-rzeka, długa, szczera rozmowa Stuhra i księdza Andrzeja Lutra, publicysty określanego mianem „przyjaciela artystów”. To ciekawa, niejednoznaczna lektura, w której rozważane są kwestie takie jak walka z chorobą czy patriotyzm, wspominana jest młodość i analizowana dojrzałość. Inspiracją do dialogu jest kultura i sztuka, w której artysta i duchowny szukają źródła zrozumienia życia.

 

Póki w człowieku coś drzemie…

„W czasie choroby robiłem rachunek sumienia. Myślę, że na wielu polach się spełniłem. Ale drzemie w człowieku ta dusza artysty, która mu podpowiada, że jest odwrotnie. Póki masz zadrę opowiedzenia czegoś jeszcze ludziom, to jesteś wciąż niespełniony” - mówi Stuhr w świeżym wywiadzie dla portalu Deon. To niespełnienie, pozornie brzmiące jak „brak” czegoś, tak naprawdę jest jednak ogromną wartością. Patrząc na różnorodny, eklektyczny dorobek - od kabaretu, poprzez ikoniczne role filmowe, nie mniej ikoniczne role dubbingowe, aż po książki, wywiady i reżyserię operową - należy mieć tylko nadzieję, że rzeczona „dusza artysty” będzie budzić się w Jerzym Stuhrze jeszcze nie raz.