Jedną z moich wstydliwych przyjemności jest wertowanie obszernego worka z horrorami found footage, wiecie — tymi kręconymi „z ręki”, przy użyciu amatorskiego* sprzętu. Jednym z kamieni milowych gatunku jest cykl „Blair Witch”, w którym główną rolę odgrywa nieskończony, istniejący (istniejący?) poza czasem i przestrzenią upiorny las. Jeśli lubisz taki vibe i szukasz gry o podobnym klimacie, to mam coś dla ciebie! Oto „Lempo", czyli produkcja na PlayStation 5.
Słowem wstępu
Od razu zaznaczę, że gra oparta na micie wiedźmy z Blair już istnieje, w dodatku została przygotowana przez polskie studio znane z kilku niezłych horrorów i jednego wybitnego –- remake’u „Silent Hill 2”. Rodzimy „Blair Witch” raczej nie zapisze się złotymi zgłoskami w historii cyfrowego podnoszenia tętna, ale był naprawdę przyjemną produkcją, dobrze oddającą klimaty filmu, czy nawet jego rebootu z 2016 roku.
Ogólnie, to kawałek solidnego i intensywnego doznania, które równie umiejętnie co kultowy film stymuluje w graczu poczucie izolacji i starcia z czymś kompletnie niezrozumiałym. Pogrążony w wiecznym mroku las, zapętlona w niemożliwy sposób przestrzeń i nieustanne, bezwzględne poczucie, że COŚ nas bacznie obserwuje. Warto sprawdzić! A gdy już ujrzysz końcowe napisy gry studia Bloober Team, zabierz się za…
Lempo, pies który zabłądził w lesie
W ten płynny sposób przechodzimy do „Lempo”, produkcji wyglądającej jak marzenie każdego miłośnika filmów o wiedźmie z Blair. Głównym „bohaterem” produkcji będzie Metsänpeitto, skryty w mroku surrealistyczny las. Nietuzinkowa nazwa tego miejsca nie wzięła się znikąd, gdyż setting gry nawiązuje mocno do fińskiej mitologii, co dodaje całości silnego posmaku folkloru.
Dzieło studia One Trick Entertainment stawia na powolną rozgrywkę, gdzie ważniejsze od wykańczającej serce akcji będzie równie mocno wykańczający serce, wżerający się w umysł gracza lęk. Gameplay wydaje się powolny, mocniej akcentuje eksplorację i delektowanie się gęstą atmosferą Metsänpeitto, niż dynamiczną akcję. Cóż, na nic innego bym nie liczył — zawsze wychodziłem z założenia, że horrory uzbrajające gracza w różnorodny oręż nigdy nie będą tak niepokojące jak te, w których jesteśmy zdani jedynie na możliwość ucieczki.
Riddle me this
Jak niemal każdy dobr horror, tak i „Lempo” rzuci wyzwanie szarym komórkom gracza. W grze znajdziemy rozmaite zagadki, których rozwiązanie będzie konieczne do poznania tajemnic tego miejsca zawieszonego gdzieś poza rzeczywistością. Gracz będzie musiał szukać wskazówek i umiejętnie odczytywać otoczenie, aby nie zabłądzić, nie tylko w lesie, ale i na drodze do rozwikłania łamigłówek. Jako że uniwersum gry pochłania noc, będziemy potrzebowali źródła światła, aby wiedzieć co nas właśnie zjada — symbolicznie wesprze nas w tym zapalniczka, bohater będzie mieć także do dyspozycji lampę.
Co czai się w mroku?
Świat gry miejscami wygląda wręcz dziwacznie (ale to komplement), bo gęsty od starych drzew las okazyjnie przetnie np. budka telefoniczna, stolik z lampką nocną, czy… statek. Cóż, Metsänpeitto tylko pozornie wygląda jak zwykła puszcza, to miejsce spięte energią dusz (które warto śledzić, bo są do nas przyjaźnie nastawione), rządzące się prawami niezrozumiałymi dla zwykłego śmiertelnika.
W grze spotkamy przeciwników, których design autentycznie mrozi krew w żyłach. Elementy rozgrywki dostępne w internecie przedstawiają m.in. wywróconą na lewą stronę, pokrytą gołą tkanką kreaturę, jednoznacznie kojarzącą się z Necromorphami ze znakomitego „Dead Space”. Na świecie gry mocno jednak odciśnięta jest mitologiczna groteska, podejrzewam więc, że wrogie nam stworzenia będą się od siebie znacząco różnić.
Ależ ty masz zębiska!
Oprawa graficzna „Lempo” wygląda zaskakująco dobrze. Nie mamy w tym przypadku do czynienia z produkcją AAA, mającej wysadzić naszą kartę graficzną z portu, ale z niewielką, tworzoną zapewne przez mały zespół grą. Oświetlenie i gra cieni dobrze podkreślają nieprzyjemne odczucie izolacji, zaś modele postaci, przedmiotów i sam las naprawdę mogą się podobać. Ogólnie, solidne rzemiosło, dobrze rezonujące z settingiem produkcji.
Warto?
Wygląda na to, że najnowszy tytuł studia One Trick Entertainment ma szansę przyspieszyć bicie serca pasjonat(k)om nadnaturalnych horrorów. Ciekawa atmosfera, kojarząca się z klasykami nurtu found footage, zagadki pozwalające chociaż na chwilę odetchnąć i przyjemna warstwa audiowizualna przemawiają do mnie — przy naporze blockubusterowych produkcji dobrze czasem zwolnić i dać się uwieść horrorzastej atmosferze.
Po więcej podobnych polecajek zapraszam do działu Gram.
Komentarze (0)