Osiągnąwszy trzydziesty szósty rok życia stałam się osobą nieodwracalnie ponurą i zgorzkniałą. Nie śmieję się nad książkami, najwyżej prycham ironicznie, kiedy autorowi czy autorce powinie się noga na śliskim gruncie fabuły. Rzadko się wzruszam - zgodnie z diagnozą Houellebecqa odeszłam daleko od „Wichrowych Wzgórz”, nie wierzę już w wielkie namiętności i zamaszyste narracje. I nie zarywam już nocy, żeby sprawdzić, co będzie dalej. A jednak ostatnio się śmiałam i wstając o 4.30, żeby dotrzeć do Krakowa na Festiwal Conrada, wyczołgałam się z łóżka prawie bez jęku zgrozy, bo wiedziałam, że zostało mi jeszcze kilkadziesiąt stron lektury, w sam raz na drogę. Co mnie tak ubawiło? No cóż, książka o niepełnosprawnym umysłowo dwudziestolatku, którego ojciec ze wszelkich sił stara się umieścić w domu opieki.

(akapit ciszy)

Przykro mi, taka prawda. „Bystrzak” to pierwsza książka Marie-Aude Murail przetłumaczona na język polski (przez Bożenę Sęk) i wydana przez wydawnictwo Dwie Siostry. Autorka jest we Francji pisarską instytucją: stworzyła ponad dziewięćdziesiąt książek, które co roku sprzedają się w oszałamiającej ilości 200 tysięcy egzemplarzy (co bardzo mnie cieszy, bo kiedy znowu będę miała ochotę ubawić się po pachy, mam z czego wybierać).

 

O czym jest ta historia?

Siedemnastoletni Kleber przyjeżdża z prowincji do Paryża, żeby zacząć naukę w dobrym liceum. Towarzyszy mu starszy brat, zwany Bystrzakiem. Ale to nie Bystrzak będzie sprawował pieczę nad Kleberem - jest dorosły, ale tylko rocznikowo, natomiast umysłowo przypomina raczej trzylatka - energiczny, szczery, wrażliwy, zupełnie nie rozumie społecznych konwenansów i nie rozstaje się z ukochanym pluszowym królikiem, Panem Kickickiem, który komentuje dla niego świat. Po śmierci matki Kleber opiekuje się bratem z pełnym oddaniem i na przekór ojcu, który zakłada nową rodzinę i najchętniej widziałby starszego syna w domu opieki, spacyfikowanego lekami. Dla Bystrzaka Malicroix to najstraszniejsze miejsce świata i zrobi wszystko, żeby tam nie wracać.

Bracia starają się odnaleźć w Paryżu - udaje im się wynająć pokój w studenckim mieszkaniu. Aria i Emmanuel są parą i zgłębiają tajniki medycyny, Enzo studiuje literaturę i próbuje napisać pierwszą powieść, ale dręczy go miłość do Arii, której młodszy brat Corentin wspiera kumpla i zastanawia się, co właściwie można robić w życiu, kiedy akurat nie je się pizzy na kanapie. Kleber, Bystrzak i Pan Kickicek wkraczają w ten świat układów i ustalonych rytuałów z gracją słonia w składzie porcelany. Bystrzak uwielbia podbierać zapalniczki i zaglądać do łazienki, w której kąpie się Aria - odkrywa właśnie, że ciała dziewczyn i chłopaków znacząco się różnią, a Pan Kickicek zachęca go do eksplorowania tematu. Kleber musi chodzić do szkoły, liczy więc na to, że współlokatorzy w ramach ogólnoludzkiej solidarności podejmą się, chociaż częściowo, opieki nad Bystrzakiem. W dodatku on też zaczyna interesować się dziewczynami i chce to zainteresowanie przetestować w praktyce. Czy powinien wybrać rudowłosą flirciarę Beatrice z kolczykiem w pępku, czy może pochodzącą z Libanu Zahrę, której sześć sióstr uwielbia bawić się z Bystrzakiem? I przede wszystkim - czy siedemnastolatek jest w stanie opiekować się bratem, którego nie można na chwilę spuścić z oka, nie rezygnując przy tym z własnego rozwoju i niezależności? Wszystkie te poważne kwestie autorka opisuje z niezwykłym humorem, mnożąc slapstikowe sytuacje i nieporozumienia. Stąd chichot, który jednak momentami zamierał mi w gardle.

Nie wiem, jak odbierana jest opowieść o Bystrzaku we Francji. Murail powiedziała w Krakowie, że dla niej jest to baśń, w której Tomcio Paluch pokonuje olbrzyma. To ładna odpowiedź, ale wydała mi się odrobinę wykrętna. W książce wyraźnie widać podział na dobrych i na złych. Dobre osoby nie kwestionują wyboru Klebera, związane są też w jakiś sposób z duchowością: religijna rodzina Zahry, sąsiad, który akceptuje Bystrzaka i Klebera, kiedy zauważa ich w niedzielę na mszy. Racjonalny świat medycyny jest natomiast bezwzględny: to Emmanuel bez cienia wstydu nazywa Bystrzaka upośledzonym i proponuje kolejne leki, mające wyeliminować jego niezręczne zachowania. Ojciec nie interesuje się synami, boi się także, że kontakt z Bystrzakiem mógłby zaszkodzić jego ciężarnej żonie. Malicroix to miejsce z horroru, pełne otumanionych, nieszczęśliwych ludzi.

Bystrzak jest uciążliwym podopiecznym, ale autorka czyni z niego postać niezwykle uroczą. Dorosły mężczyzna zachowuje się jak trzyletnie dziecko i wyposażony jest w jego atrybuty: policzki Bystrzaka opisane są jako niezwykle gładkie, ciało zachowuje szczupłość. Zainteresowanie płcią i seksem także nie wychodzi poza dziecięcą niewinność. Bystrzak nie budzi lęku, komizm wielu scen opiera się na tym, że jego zachowania interpretowane są przez niewtajemniczonych jako lekko ekscentryczne, ale mieszczące się w normie. Spotyka się z niechęcią, słyszy głupie uwagi pod swoim adresem i rozumie, że nie wszyscy go lubią, ale nie jest wykluczony. Nie potrzebuje specjalistycznej opieki ani nawet leków. Kleber nie musi się martwić o pieniądze - bracia żyją ze spadku po matce.

Czytając „Bystrzaka” cały czas miałam w tyle głowy Żeby umarło przede mną Jacka Hołuba - opowieści matek, wychowujących niepełnosprawne dzieci w Polsce 2018, borykających się samotnie z problemami przerastającymi siły jednego człowieka, narażonymi na niechęć i lękowe manifestacje nie tylko sąsiadów, ale i najbliższej rodziny. Wiem, że to zestawienie nieuczciwe i demagogiczne. Wiem, że książka Murail nie miała być werystycznym dramatem, ale powieścią dla młodzieży, uczącą akceptacji i tolerancji. A jednak dorosłą mnie coś w tym idealizmie lekko uwiera i bardzo się tego wstydzę. Może jednak osoby zgorzkniałe i podstarzałe nie powinny czytać książek przeznaczonych dla ludzi młodych i niezmanierowanych. Może po prostu powinnam cieszyć się pięknym przesłaniem i lekkim językiem „Bystrzaka”, fajerwerkami gagów i szczęśliwym zakończeniem, zamiast mącić i drążyć. W każdym razie zwróćcie uwagę na tę książkę. Zbliżamy się do sezonu prezentów gwiazdkowych i gwarantuję, że książka Murail, nagradzana i dwukrotnie ekranizowana, powinna trafić do waszych koszyków i serc.