W ubiegłych latach o tej porze ceremonia rozdania Oscarów była już pieśnią przeszłości. W tym roku, niezwykle trudnym dla sztuki filmowej, w czasie odkładanych premier i zamkniętych budynków kin, również ceremonia najważniejszych w przemyśle nagród przesunęła się w czasie. Laureatów poznamy dopiero 25 kwietnia, a nominacje ogłoszono 15 marca. Co z nich wynika?
Oscary 2021 - Akademia chce reagować na rzeczywistość
Przede wszystkim pewien paradoks członków Akademii, którzy niby starają się odpowiadać na przemiany społeczne, a z drugiej strony pozostają konserwatywni, gdzie tylko się da. Doskonale widać to na przykładzie kategorii najlepsza animacja, w której szansę na nominację miało opus magnum Mariusza Wilczyńskiego „Zabij to i wyjedź z tego miasta”, film, w którym reżyser rozlicza się z tematem straty i śmierci, podsumowuje relacje rodzicielskiej i okres swojej młodości. A to wszystko odziewa w chropowatą, ostrą, skąpaną w szarościach i czerwieni formę. Akademicy woleli jednak animacje adresowane dla dzieci i dorosłych, filmy rodzinne, ciepłe, kolorowe, pełne przyjaznych postaci, takie, które przynoszą ukojenie, bo takie są nominowane obrazy Pixara („Naprzód” i „Co w duszy gra”), Netfliksa („Baranek Shaun Film. Farmageddon” i „Wyprawa na Księżyc”) i Apple’a („Sekret wilczej gromady”). Tu na zmianę jest jeszcze za wcześnie.
Rewelacja sezonu
Nominacji w kategorii najlepszy film międzynarodowy nie dostała też Agnieszka Holland za chwalonego „Szarlatana” (reprezentowała Czechy), co zaskakuje, bo reżyserka jest rozpoznana wśród kapituły. Do tej pory ubiegała się o statuetkę w tej kategorii dwukrotnie: w 1986r. za „Gorzkie żniwa”, a w 2012r. za „W ciemności” (trzeci raz nominowano ją w 1992r. za „Europa, Europa” w kategorii najlepszy scenariusz adaptowany). W tym roku lepsi okazali się m.in. Thomas Vinterberg za „Na rauszu” z Madsem Mikkelsenem.
Duńczyk zrealizował swój film po stracie córki Idy i jak podkreśla w wywiadach, nakręcił pean na cześć życia po doświadczeniu śmierci. Obraz spodobał się na tyle, że Vinterberg powalczy też o statuetkę dla najlepszego reżysera. Twórca dołącza tym samym do panteonu europejskich mistrzów takich jak: Federico Fellini, Ingmar Bergman, François Truffaut, Krzysztof Kieślowski czy Pedro Almodóvar, którzy mogli się poszczycić nominacją za najlepszą reżyserię przyznaną za film nakręcony poza Ameryką. „Na rauszu” to mocna propozycja, ale nie ma raczej co liczyć, że powtórzy się sytuacja z zeszłego roku, kiedy wygrał Koreańczyk Bong Joon Ho za reżyserię „Parasite”. Vintenberg konkuruje w tym roku z Davidem Fincherem („Mank”), Lee Isaakiem Chungiem („Minari”), Emerald Fennell, reżyserką „Obiecującej. Młodej. Kobiety”, rewelacji sezonu i Chloé Zhao, której „Nomadland” przyniósł m.in. Złotego Lwa w Wenecji i staje się faworytem w tej kategorii.
Nominacje za reżyserię są zdecydowanie najbardziej satysfakcjonujące dla tych, którzy szukają przemian w utartym myśleniu Akademii. Pierwszy raz w historii nominowano dwie kobiety, nigdy wcześniej na wygraną nie miała też szansy niebiała reżyserka (Zhao pochodzi z Chin, azjatyckie korzenie ma też Lee Isaac Chung, którego przodkowie wywodzą się z Korei Południowej). Przypomnijmy, że dotąd jedyną zwyciężczynią w tej kategorii była Kathryn Bigelow za „The Hurt Locker. W pułapce wojny” w 2009r., a nominowane wcześniej były tylko cztery inne kobiety: Włoszka Lina Wertmüller za „Siedem piękności Pasqualino” w 1976r., Nowozelandka Jane Campion za „Fortepian” w 1993r. oraz Amerykanki Sofia Coppola za „Między słowami” w 2003r. i Greta Gerwig za „Lady Bird” w 2017r. Historia pisze się na naszych oczach.
Oscary 2021. Polskie akcenty
My, Polacy, powinniśmy też zwrócić uwagę na inną reżyserkę: Bośniaczkę Jasmilę Žbanić, której nominowana w kategorii najlepszy film międzynarodowy „Quo Vadis, Aida?” to polska koprodukcja. Udział Polaków jest w niej znaczący: muzykę skomponował Antoni Komasa-Łazarkiewicza, za montaż odpowiadał Jarosław Kamiński, kostiumy projektowała Małgorzata Karpiuk, a całość wyprodukowała Ewa Puszczyńska z łódzkiego Opus Film, która staje się już gwarantem oscarowych sukcesów (produkowała też m.in. oscarową „Idę” i nominowaną w trzech kategoriach do statuetki „Zimną wojnę” Pawła Pawlikowskiego).
Polskie tropy uzupełnia nominacja dla Dariusza Wolskiego za zdjęcia do „Nowin ze świata” z Tomem Hanksem. Polski operator, absolwent łódzkiej „Filmówki” od lat 70. pracuje w Stanach i ma na koncie zdjęcia do takich hitów jak „Marsjanin” z Mattem Damonem, „Mexican” z Julią Roberts i Bradem Pittem czy „Piraci z Karaibów: Klątwa Czarnej Perły” z Johnnym Deppem. To pierwsza nominacja w karierze rozchwytywanego w Hollywood Polaka, ale konkurentów ma potężnych: to operatorzy „Nomadland”, „Manka” czy „Procesu siódemki z Chicago”.
Kobiety w filmie
Na zmiany w myśleniu Akademików mogą też wskazywać kategorie aktorskie. Wśród najlepszych aktorów pierwszoplanowych obok tuzów - Anthony’ego Hopkinsa (wybitny „The Father”) i Gary’ego Oldmana („Mank”) - pojawili się bowiem liczni przedstawiciele mniejszości. Steven Yeun („Minari”) ma koreańskie pochodzenie, Riz Ahmed („Sound of Metal”) jest londyńczykiem urodzonym w pakistańskiej rodzinie, a Chadwick Boseman (nominowany pośmiertnie za „Ma Rainey: Matka bluesa”, aktor zmarł 28 sierpnia 2020r. na raka) to przedstawiciel czarnoskórych. Czarna mniejszość zdominowała zupełnie kategorię aktorów drugoplanowych (Leslie Odom Jr. za „Pewnej nocy w Miami”, Lakeith Stanfield i Daniel Kaluuya za „Judas and the Black Messiah”). Uzupełniają ją Brytyjczyk Sacha Baron Cohen („Proces siódemki z Chicago”) i Amerykanin Paul Raci, doskonały w „Sound of Metal”.
Wśród aktorek drugoplanowych cieszy obecność Bułgarki Marii Bakalowej („Kolejny film o Boracie”) i Koreanki Yuh-jung Youn („Minari”). Zmierzą się z Amandą Seyfried („Mank”), Olivią Colman („The Father”) i Glenn Close („Elegia dla bidoków”), ”), która.… za tę samą rolę była nominowana do Złotej Maliny za najgorszą kreację roku. To drugi taki przypadek w historii - wcześniej przydarzył się Amy Irving za kreację w „Jentł” w reżyserii Barbry Straisond.
Natomiast na Oscara za pierwszy plan mają szansę Viola Davis („Ma Rainey: Matka bluesa”), Andra Day („The United States v. Billie Holiday”, za który dostała historyczny Złoty Glob jako druga czarna aktorka w historii) oraz Vanessa Kirby („Cząstki kobiety”), Carey Muligan („Obiecująca. Młoda. Kobieta”) i Frances McDormand („Nomadland"). Ten pojedynek będzie wyjątkowo ekscytujący, bo każdy z nich stworzyła wyrazisty, mocny i bezkompromisowy portret. I co istotne: żadna nie gra tutaj na współczucie ani empatię widzów. Dla każdej z nich najważniejsza jest godność jej postaci, a nie to, jak odbiorą je inni.
Kto dostanie Oscara 2021 za najlepszy film?
Jak co roku, wątpliwości budzi sam podział aktorskich nominacji. Trudno bowiem zawsze jednoznacznie wskazać, która z ról powinna być rozpatrywana jako pierwszo-, a która jako drugoplanowa. Taką zagwozdką był w tym roku choćby „Judas and the Black Messiah” - komentatorzy dziwią się, że i Stanfield, i Kaluuya dostali nominacje za drugi plan, tak jakby film nie miał głównej postaci.
W puli nominacji do najważniejszej kategorii - dla najlepszego filmu - głosy też rozłożyły się różnorodnie. Jest tu miejsce i dla listu miłosnego do kina („Mank” Davida Finchera o scenarzyście Hermanie J. Mankiewiczu), i dla porażającego obrazu starości („The Father”), i dla silnych głosów kobiet („Nomadland” i „Obiecująca. Młoda. Kobieta”), i dla opowieści o historii czarnoskórej mniejszości („Judas and the Black Messiah” i „Proces siódemki z Chicago”), jak i dla zindywidualizowanych portretów niebiałych bohaterów („Sound of Metal” i „Minari”). Trzy filmy spośród nominowanych wyprodukowały platformy streamingowe (Netflix: „Proces…” i „Mank”, Amazon Studios: „Sound of Metal”), pozostałe zaś są efektem pracy hollywoodzkich studiów. To zaskoczenie o tyle, że liczba filmów z platform dramatycznie przerosła w 2020 roku te przygotowane do kin. A jednak - akademicy nie ustąpili i nominowali udane dzieła wyreżyserowane z myślą o dystrybucji kinowej.
Nie zmienia to faktu, że największą liczbą nominacji może pochwalić się Netflix - ma ich dziesięć za „Manka”, czym przebił wszystkich tegorocznych konkurentów. Na drugim miejscu znaleźli się „Judas and the Black Messiah”, „Minari", „The Father”, „Nomadland”, „Sound of Metal” i „Proces siódemki z Chicago” - każdy z nich zgarnął po sześć nominacji.
Oscary 2021. Kiedy rozdanie?
Zwycięzców poznamy 25 kwietnia. Ceremonia rozdania Oscarów odbędzie równolegle w Dolby Theatre w Hollywood (to tam odbywa się co roku) i na historycznej Union Station w centrum Los Angeles. Na razie nie wiadomo, czy organizatorzy pójdą drogą wyznaczoną przez Złote Globy i będą łączyć się z laureatami przez Zoom, czy też postawią na obecność fizyczną na ceremonii. - Bezpieczeństwo jest dla nas priorytetem - zapewnił rzecznik prasowy Akademii. I z tym nas póki co zostawił.
Więcej artykułów o filmach przeczytasz w naszej pasji Oglądam.
Zdjęcie okładkowe: „Mank” - mat. biura prasowego Netflix





Komentarze (0)