Musical wszech czasów, który ponad dwa lata temu pobił rekord liczby przedstawień na Broadwayu (ponad 7,5 tysiąca spektakli!) i jest z powodzeniem wystawiany do dziś, trafi także na polską scenę. 15. marca odbędzie się w Teatrze Roma w Warszawie premiera „Upiora w operze” z librettem napisanym na podstawie powieści Gastona Leroux i z muzyką Andrew Lloyda Webbera. Widowisko było wcześniej prezentowane w ponad stu miastach blisko dwudziestu krajów, m.in. w Korei, Meksyku, Australii i Brazylii. Szacuje się, że spektakl obejrzało dotąd ponad 80 milionów widzów.
Warszawska inscenizacja będzie w pewnym stopniu odbiegała od londyńskiego pierwowzoru, którego prapremiera odbyła się 27 września 1986 roku w Her Majesty's Theatre. Większy skład orkiestry, nowsza aranżacja, polska choreografia, projekcje multimedialne i nowe podejście do tytułowej postaci to najważniejsze różnice.
Damian Bogdan Aleksander, odtwórca tytułowej roli w musicalu "Upiór w operze":
Najczęściej obsadza się w tytułowej roli aktorów dramatycznych, gdyż wymaga ona dużego doświadczenia aktorskiego. Jest to wysoka poprzeczka, bardzo łatwo przekroczyć granicę i zagrać to w stylu przerysowanej kreskówki, czyli tak, jak grano to w latach 80. My raczej chcemy być bliżsi prawdy związanej z filmem, który dał „Upiorowi...” świeżość remake’u i prawdopodobieństwo, stając się historią żywego człowieka, który z powodu swojej szpetoty nienawidzi ludzi, a jednocześnie ich kocha. Mówimy oczywiście o musicalu z 2004 r.
„Upiór w operze” będzie wystawiany w Teatrze Roma przez rok, potem na
warszawską scenę powrócą „Koty”, w których polska publiczność zakochała
się na zabój.
Magdalena Walusiak
Komentarze (0)