Większości z nas planszówki kojarzą się z dobrym oświetleniem, dużym stołem, ciszą, spokojem i komfortowymi warunkami wytężonej, umysłowej pracy. Jednak jest mnóstwo gier, które wydają się być wręcz stworzone do grania pod namiotem, przy ognisku czy na kocu. Zresztą zobaczcie sami.

Niby klasycznie, a jednak inaczej

Nie wiem, jak wy, ale ja wychowałam się w domu, w którym dużo grało się w karty. Kanasta, brydż, remik, tysiąc – mogę tak jeszcze długo wymieniać. Dlatego właśnie, kiedy poznałam Tichu, zakochałam się w nim bez pamięci. Ta karcianka przypomina nieco połączenie brydża (bo gramy w parach i licytujemy kontrakty), kanastę (bo staramy się pozbyć jak najszybciej kart) i remika (bo robimy to za pomocą określonych układów), ale jednak wymyka się wszystkim tym porównaniom. Graficznie Tichu stylizowane jest na starochińskie manuskrypty, gra nawet korzysta z tamtejszych zwyczajów (gramy w kierunku przeciwnym do wskazówek zegara) i potrafi porwać na nie tyle długie godziny, co całe dni. Ja sama grywam w Tichu na tyle często, że mam w domu kilka talii, bo poprzednie się po prostu zgrały. Z ważnych uwag – jest to gra wyłącznie czteroosobowa, więc weźcie to pod uwagę przy zakupach!).

Kup teraz

Wrednie, wredniej, Munchkin!

Są takie gry, które albo się kocha, albo nienawidzi. Obok Munchkina zdecydowanie nie można przejść obojętnie. Jest to stricte karciany tytuł, w którym dostajemy swoją postać, z początku pozbawioną wszelkich cech charakterystycznych, a naszym jedynym celem jest wyewoluowanie jej z pierwszego do dziesiątego poziomu. Proste? Niby tak, ale jeśli weźmiemy pod uwagę, że w Munchkinie najważniejszą zasadą jest „Rób drugiemu, co tobie niemiłe. Dwa razy”, to sprawa zaczyna się komplikować! Nie znam tytułu, który zawierałby w sobie więcej negatywnej interakcji, ale jednocześnie w Munchkinie jest coś takiego, co sprawia, że ludzie nie potrafią przestać w niego grać. W grze korzystamy praktycznie wyłącznie z kart, więc doskonale sprawdzi się na biwakowym wypadzie, a liczba dodatków i rozszerzeń może przyprawić o zawrót głowy, więc jeśli się wam spodoba, to będziecie mogli rozwijać swoją grę naprawdę długo.

Kup teraz

Mister White prawdę ci powie. Albo nie.

Kojarzycie taki film Quentina Tarantino „Wściekłe psy?” W skrócie chodzi tam o to, że grupa osób obrabowała bank, a następnie spotkali się w umówionym miejscu, żeby podzielić łupy. Prosta matematyka pokazuje jednak, że im więcej gąb do nakarmienia, tym udział mniejszy, więc może warto by nieco zredukować liczbę współudziałowców? Właśnie o tym opowiada gra Jak wściekłe psy! Wcielamy się w Mister Pinka, Mister White’a, Miste Browna i całą resztę bandziorów, a następnie obiecujemy sobie dozgonną przyjaźń i współpracę… by za chwilę wbić nóż w plecy! Komu? W idealnej sytuacji wszystkim, oczywiście. Jest to gra blefu, negocjacji, oszustwa i przeciągania liny. Spodoba się na pewno zgranej paczce znajomych, którzy mają ochotę nieco się ze sobą poprzekomarzać. Wybierz swoich sojuszników, zdradź ich, wybierz nowych, znowu zdradź, nie daj się ukatrupić i zgarnij wygraną. Prawda, że brzmi jak cudowny relaks przy wspólnym ognisku?

Kup teraz

To nie są wcale zwykłe kalambury!

Time’s Up, bo o tej grze mowa to jeden z tych tytułów, które stanowią absolutny fundament kolekcji wszechstronnego planszówkowicza. Gdy opowiadam o regułach, zwykle słyszę „aha, czyli kalambury?”. Otóż nie, Time’s Up to coś znacznie ciekawszego. Dzielimy się na dwie lub więcej drużyn. Dostajemy kilkanaście haseł i zaczynamy je przedstawiać. W pierwszej rundzie opowiadamy całymi zdaniami, a nasza drużyna ma dowolną liczbę strzałów. Jedynym ograniczeniem jest piasek przesypujący się w klepsydrze. Załóżmy, że opowiadamy o kowboju z komiksu, który musiał walczyć z rodziną rabusiów. Pada hasło „Lucky Luke” – zgadza się! Kolejna runda jest trudniejsza, bo mamy do dyspozycji tylko jedno słowo na każde hasło, a drużyna tylko jeden strzał. Mówimy więc „kowboj” – może zgadną? W trzeciej rundzie znowu mamy te same hasła do przedstawienia. Drużyna dalej ma jeden strzał na hasło. A nam nie wolno się odzywać. Time’s Up doskonale sprawdzi się w plenerze, bo potrzebujecie do niej tylko kart z pudełka, klepsydry i mnóstwa dobrego humoru.

Kup teraz

 

Polowe gry przypadną też do gustu tym, którzy 22 lutego obchodzą harcerskie święto Dzień Myśli Braterskiej, życzymy mnóstwa wygranych partii!