Czy Hollywood, który bez mrugnięcia okiem toleruje złodziejstwo, orgie, pijaństwo i narkotyki wybaczy Melowi Gibsonowi jego ostatni wybryk? Jak wiadomo, gwiazdor ów, w delirycznie pijanym widzie oskarżył Żydów o, mówiąc oględnie, różne niesympatyczne rzeczy. Zdaniem Małgorzaty Sadowskiej z „Przekroju”: „Sprawa Mela Gibsona to dla Holly-wood prawdziwy test na przyzwoitość”.


"Nawet pół roku więzienia grozi Melowi Gibsonowi za jego ostatnie wybryki – jazdę po pijanemu i przekroczenie prędkości. Oczywiście twórca „Pasji” nie jest pierwszą celebrity, która wpadła na szaleńczej jeździe po pijanemu. Jego kolegów po fachu zatrzymywano zresztą za jeszcze inne przewinienia: branie narkotyków, seks z prostytutką, kradzież w sklepie. Jego przypadek jest jednak wyjątkowy – po zatrzymaniu przez policję Gibson niespodziewanie rozpoczął antysemicką tyradę, wykrzykując, że „pieprzeni Żydzi” są „odpowiedzialni za wszystkie wojny na świecie”. – Ty też jesteś Żydem? – zapytał policjanta, który badał go alkomatem.
Proces 50-letniego aktora, reżysera i producenta rozpocznie się 28 września, skruszony Gibson ma się na niego stawić wprost z kliniki odwykowej, do której miał się udać zaraz po incydencie. Telewizyjny showman Jon Stewart w programie „Daily Show” kpił, że powinna to być klinika lecząca z antysemityzmu, a nie z alkoholizmu.
Jeśli Gibson pójdzie siedzieć, nie będzie mógł uczestniczyć w postprodukcji i premierze swojego nowego filmu „Apocalypto”, ale nie to jest najgorsze. Najgorsza jest utrata wizerunku, wiarygodności, utrata twarzy. Antysemicki wybryk może kosztować go karierę, która rozkwitła po „Pasji”.
Tylko czy w Hollywood antysemityzm to wystarczający powód, żeby odizolować i zepchnąć na margines jednego z najbogatszych i najbardziej wpływowych reżyserów? (…)Na razie (…) niewiele jest instytucji czy osób, które oficjalnie zadeklarowałyby, że po antysemickim incydencie nie będą więcej pracować z Melem Gibsonem.