Vivian Gornick i jej matka  

„Przywiązania” Vivian Gornick (przekład Łukasza Witczaka) to połączenie memuaru z esejem. Bohaterkami narracji są córka i matka, a konkretnie Gornick i jej matka, nowojorska Żydówka z klasy niższej średniej, ale silnie powiązanej z robotniczymi i komunistycznymi ideałami. Tłem dla ich niesamowicie silnej i emocjonalnej relacji jest miasto, kamienica zamieszkana przez rodziny żydowskie z niewielkim dodatkiem emigrantów z Polski i Ukrainy, wspólnota kobiet, które razem rozwieszają pranie, pilnują dzieci, jeżdżą na wakacje i swobodnie wplatają jidysz w codzienne rozmowy, które rodzą i wychowują kolejne dzieci, godząc się na życiowe kompromisy i negocjując same ze sobą ideę miłości i jej miejsca w życiu.

 Matka Gornick prześciga w tej konkurencji wszystkie znajome i sąsiadki, stawiając miłość na najwyższym piedestale. Kiedy jej mąż umiera, kładzie się na kanapie i pogrąża w głębokiej, wszechogarniającej żałobie. Ponieważ musi utrzymać siebie i dzieci, podejmuje ponownie pracę zawodową, porzuconą w czasie pierwszej ciąży – ale zaraz po powrocie do domu wraca na kanapę, odmawiając jakiegokolwiek uczestnictwa w życiu. Jednak to, że nie gotuje, nie sprząta i nie udziela się towarzysko nie znaczy, że rezygnuje ze ścisłej kontroli na emocjonalnym i seksualnym życiem córki, która na różne sposoby stara się zminimalizować wpływ matki na swoje wybory.

Vivian Gornick Przywiązania

Opowieść o obyczajowym wyzwoleniu

Jest to książka dla czytelników i czytelniczek gotowych na narrację, w której nie dzieje się w zasadzie nic, a i psychologia postaci jest dość skomplikowana, pozbawiona prostoty opowieści o współczesnej Roszpunce, kontrolowanej przez zazdrosną czarownicę. Chociaż Gornick przewrotnie umieszcza w książce scenę, w której jej alter ego z tęsknotą wygląda przez okno mieszkania, połowa jej ciała znajduje się w strefie publicznej, za którą tęskni, ale połowa jest stabilnie i trwale osadzona w mieszkaniu matki, która – oczywiście – leży niedaleko na kanapie żałoby.

 Na opowieść o seksualnym, obyczajowym i emocjonalnym wyzwoleniu składają się także czas i okoliczności: Gornick dorasta w powojennych Stanach, studiuje literaturę w Berkeley, chociaż o tym nie pisze, jest z pokolenia kobiet, które wreszcie mają dostęp do (stosunkowo) bezpiecznej antykoncepcji (bardzo poruszający fragment, w którym narratorka i jej matka opowiadają sobie o nielegalnych aborcjach, którym obie się poddały). Jest więc to nie tylko opowieść o silnej, toksycznej relacji, ale także o wyborach i okolicznościach, które umożliwiają ich realizację. „Co byś dziś powiedziała ojcu, który kazałby ci zrezygnować z pracy ze względu na dziecko?” – pyta Gornick osiemdziesięcioletnią matkę. „Powiedziałabym, żeby się pierdolił”.

Władza nad Vivian

Wpływ matki na narratorkę już zaakcentowałam, ale dziewczyna znajduje się także pod wpływem innej kobiety – sąsiadki Nettie. Nettie jest inna: niesamowicie atrakcyjna, ruda Ukrainka, której mąż-marynarz zginął w bójce w barze. Nettie, zagubiona we wczesnym macierzyństwie, zostaje w bloku sama i po pewnym czasie w jej mieszkaniu zaczynają pojawiać się mężczyźni. Kobiety z kamienicy nie puszczają jej tego płazem, ale matka narratorki czuje do Nettie sympatię i bardzo długo stosuje wobec niej taryfę ulgową, pomagając jej w opiece nad synem i udzielając schronienia za kuchennym stołem. Jednak do czasu – bo Nettie zaczyna walczyć o względy dorastającej Vivian, pokazując jej inne wartości niż te, którymi kieruje się matka. Sukienka z dekoltem. Sposoby kuszenia mężczyzn. Miękki i coraz mniej przypadkowy dotyk samej Nettie. A z drugiej strony matka, która za każdym razem kiedy Vivian wraca do domu z randki, szczypie ją boleśnie w rękę i pyta: „Czy już go zasmakowałaś?” („You’ve tasted him, haven’t you?”).

Walka o władzę nad Vivian kończy się w dość nieoczekiwany sposób, za to szalenie dramatycznie: kuchenna sprzeczka między matką a Nettie o pracę zawodową i płynącą z niej dumę kobiet kończy się tym, że Nettie syczy znacząco: „Wiesz, że twój mąż zawsze bardzo mnie lubił?”. Idealna wdowa opłakująca idealnego męża – to jedyna rola, która interesuje w życiu matkę Vivian. I teraz zostaje poważnie zagrożona. Kobiety więcej nie rozmawiają: nawet kiedy trzydzieści lat później Nettie umiera samotnie w szpitalu, dawna obrończyni i przyjaciółka nie idzie jej odwiedzić, chociaż to ona wezwała pogotowie do wijącej się z bólu kobiety.

Bez cienia kokieterii

Opowieść Gornick to także jej związki z mężczyznami, w tym nieudane małżeństwo zawarte z przekonania wpojonego jej przez środowisko w którym dorosła: czasy się być może zmieniają, ale kobieta musi mieć męża. „If you don’t get a husband, you’re stupid. If you get one and you lose him, you’re inept”. Związek Gornick ma wszelkie szanse na powodzenie: wiąże się z niezależnym artystą, remontują razem mieszkanie, w którym znajduje się przestrzeń na równorzędne pracownie obojga – a jednak na całość rzutują cienie matki i Nettie, przekonanie, że kobieta powinna w gruncie rzeczy zawsze wymagać więcej, być trudna do zdobycia, dominować emocjonalnie nad prostym samcem, a jeżeli związek jest trudny, to wspaniale, to świadczy o jego skomplikowaniu i intensywności.

Gornick zazdrości gorąco mężczyznom, których spotyka na uczelni – czeka na nich gotowy wzorzec osobowości,  w którym zawsze, w razie niepowodzeń z bardziej alternatywnymi stylami życia, mogą bezpiecznie osiąść. Mąż, ojciec, pracownik. Kobiety mają do wyboru albo żonę-matkę, która nie oferuje zbyt wielu możliwości realizacji potencjału, albo chaotyczne poszukiwania, budowanie zupełnie nowych, niesprawdzonych tożsamości, poddawanych za każdym razem krytycznej ocenie bliskich i społeczeństwa.

"Przywiązania” to także dziesiątki innych tematów i spostrzeżeń, podanych w prosty, niesamowicie dobitny sposób, bez cienia kokieterii czy literackiej waty (cała książka to niewiele ponad 200 stron). Nie sposób ich tu wszystkich zasygnalizować, tak czy inaczej – jestem od teraz olbrzymią fanką prozy tej autorki i mam szczerą nadzieję na wydanie kolejnych jej książek w Polsce.

Więcej recenzji znajdziesz na Empik Pasje w dziale Czytam.