Rok – dla jednych okres krótki jak pstryknięcie palcami, dla innych niemalże wieczność. Nie pomylę się, stwierdzając, że rok 2020 dla większości ludzi na świecie ciągnął się dosyć długo. Bo to nie byle jaki czas – pandemii, lockdownu, kryzysu, strachu. A pomimo tego, gdybym miała wrócić myślami do minionych wydarzeń, miałabym problem, by sobie wszystko przypomnieć.

Na szczęście nie muszę, bo Kempa zrobił to za mnie. A wyszło mu na tyle ciekawie, że z chęcią cofnęłam się do 2020 roku, by przeżyć go ponownie. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że „Ostatni rok lekkiego życia” to nie tylko chronologiczny opis wydarzeń, ale też pewnego rodzaju notes, wypełniony luźnymi zapiskami, płytszymi oraz głębszymi przemyśleniami, które z pozoru mogą wydawać się zwykłe i nijakie, lecz tak naprawdę niosą pewną wartość.

 

Ostatni rok lekkiego życia

 

Trudny początek

„Przede wszystkim proszę się nie nastawiać. Niczego na siłę się nie doszukiwać. Żadnej wielkiej literatury tu nie ma. Żadnej fabuły też” – otwieram książkę nie wiedząc, co znajdę w środku, a już na pierwszej stronie Kempa uprzedza, żebym podeszła do tego tytułu bez wymagań i przeświadczeń. Być może wynika to z jego wrodzonej skromności, a może to zabieg celowy, mający obniżyć ewentualne zbyt wysokie oczekiwania, by potem pozytywnie zaskoczyć? Odniosłam wrażenie, że autor boi się niezrozumienia, poczuwa się do obrony swojej książki jeszcze zanim czytelnik zdąży ją przeczytać.  

Déjà vu

A przecież zupełnie to wszystko niepotrzebne. Gdy już przenoszę się na Śląsk, a konkretnie do Bielska-Białej, idę tymi uliczkami co autor, poznaję jego rodzinę i znajomych, okazuje się, że fabuły nie brakuje. Przynajmniej na tym etapie – potem bywa różnie.

Czytam książkę i tak sobie myślę, że każdy z nas przeżył rok 2020 niemalże identycznie. Najpierw strach, potem lockdown, wigilia, podczas której wychodzi, kto jest antyszczepionkowcem, a kto czeka z niecierpliwością na pierwszą dawkę, wreszcie nadzieja, że zaraz wszystko się skończy. A w tle rodzinne oglądanie dokumentu o Krawczyku, sylwester z mniej lub bardziej przestrzeganymi obostrzeniami. I kiedy wertuję kolejne rozdziały, próbuję sobie przypomnieć, czy ja czasem tego roku nie spędziłam w domu u Kempów?

 

Michał Kempa Ostatni rok lekkiego życia

Michał Kempa / mat. promocyjne wydawcy

 

Strumień świadomości

Autor zastosował w swojej książce osobliwy zabieg – w różnych fragmentach zwraca się do innego odbiorcy. A jest ich trzech: Pan Maciek (wydawca), Dasha Nekrasova (aktorka znana z „Sukcesji”) i czytelnik (czyli w tym przypadku ja). Szczerze muszę przyznać, że nie wiem, skąd padł wybór na takie poprowadzenie narracji. Nie wątpię jednak, że kryje się za tym jakiś mniej lub bardziej racjonalny powód.

Tym, co pierwsze nasunęło mi się na myśl, jest oczywiście strumień świadomości. Choć autor zapewniał, że żadnej wielkiej literatury w jego książce nie uraczymy, to jednak konotacje są widoczne gołym okiem. I tutaj warto wrócić do pewnej rzeczy, którą z dużą dozą pewności uznaję za fikcję literacką. Otóż Kempa wielokrotnie zaznaczył, że książek nie czyta. Myślę, że jest odwrotnie, a inspirację dotyczącą formy czerpał chociażby z „Ulissesa” Jamesa Joyce’a czy innego Faulknera albo Gombrowicza.

W swojej książce autor przedstawia różne z pozoru zwykłe sytuacje. Jak poszedł na mszę i stanął z tyłu, gdy podczas wigilii przyszli sąsiedzi pokolędować, a na lotnisku miał za ciężki bagaż. Lekko, żartobliwie i z pewnością osobliwie. Jednych tak poprowadzona narracja urzeknie, dla innych będzie zbyt chaotyczna. Z tych krótkich urywków w mojej głowie mimowolnie zaczyna rysować się obraz. Podświadomie poznaję autora, jego środowisko, to co go ukształtowało. Czy jest to prawdziwy autoportret – człowieka nieśmiałego, niepewnego swoich umiejętności, introwertycznego? Niech każdy na to pytanie odpowie sobie sam.

Michał Kempa się z nami trochę drażni, może nawet kokietuje. Forma, którą wybrał – szkicowa, próbna, z komentarzami do wydawcy – bardzo mu to ułatwia. Czasami czułam frustrację, chciałam wiedzieć, co miał na końcu języka, co chciał napisać, a tu niespodzianka – puentę zamazano i już nikt (poza panem Maćkiem) się nie dowie.

Sentymentalna podróż  

„Ostatni rok” to pewnego rodzaju podróż do przeszłości, o której wielu z nas zapomniało. Kempa przypomina nam o istnieniu wokalistki Eweliny Flinty, o grze Pro Evolution Soccer, w którą namiętnie grywano kilkanaście lat temu, o małyszomanii. Nie brakuje też miejsca na przemyślenia dotyczące pamięci. Pojawia się przykład tsunami z 2004 roku, które zabiło 250 tysięcy osób. Autor zdobywa się na gorzką refleksję, jak to o pewnych tragediach szybko zapominamy, podczas gdy inne wspominamy bez przerwy.

 

Ostatni rok lekkiego życia. Książka z autografem

 

Do bólu

Co mnie najbardziej ujęło w „Ostatnim roku lekkiego życia”? Szczerość. Nie taka zwykła, przemyślana, grzeczna i nieszkodliwa. Odnosi się ona nie tylko do poruszanych problemów, związanych z kościołem czy pandemią, ale też dotyczących autora, kierujących nim pobudek. Kempa mówi wprost – piszę książkę z powodów egoistycznych. „Nie zrobiłem w życiu tego i tamtego, bo brakowało mi odwagi”. Jego podejście to powiew świeżości i wielka ulga. Bo gdy usłyszałam, że kolejna znana osoba coś wydaje, nastawiona byłam na nieszczery, napompowany pseudo mądrymi frazesami tytuł. Otrzymałam coś zupełnie innego. Może faktycznie lepiej się na nic nie nastawiać, a potem miło zaskoczyć?

To jest książka Michała Kempy od a do z (no może do y, bo kilka rzeczy zamazano). I widać to na każdym kroku. Jeśli autor stwierdził, że nie chce już pisać o bieżących sprawach, tylko o legendzie polskich skoków narciarskich, to poświęca rozdział Adamowi Małyszowi. Ten nieład i nieporządek, czasami brak chronologii, uciekanie do różnych światów, to zdaje się nic innego, niż wewnętrzny monolog. Dla wielu ta forma może być zbyt chaotyczna, dlatego jeśli lubicie książki o klasycznej budowie i ciągłej fabule to nie jest pozycja dla was. Jeśli natomiast szukacie czegoś innego, fascynującego, gdzie humor miesza się z poważnymi tematami – nie wahajcie się.

Więcej książkowych recenzji znajdziesz w pasji Czytam.

Zdjęcie okładkowe: mat. promocyjne GW Foksal

A już 12 października o godz. 18, w ramach Targów Książki Empiku, odbędzie się spotkanie online z Michałem Kempą. Link do wydarzenia na Facebooku - w grafice poniżej.

premiera ksiazki Michała Kempy