Położna Hazard (nazwisko jest w książce tematem wielu żartów) opisuje sumiennie blaski i cienie pracy na oddziale. Blasków jest stosunkowo niewiele: przewidywalnie, największą radość stanowi świadomość niesienia pomocy kobietom i udział w przyjściu na świat zdrowych dzieci. Największe problemy wiążą się ze śmiercią pacjentek i noworodków, ale także z dramatycznym niedofinansowaniem służby zdrowia, tonącej w papierologii i procedurach.

Praca położnej wymaga olbrzymiej odporności psychicznej, umiejętności codziennego radzenia sobie ze stresem przy zachowaniu elastyczności umysłu i empatii wobec przerażonych, pogrążonych w bólu pacjentek. Jednocześnie jest to zajęcie wymagające fizycznie: trzeba pomagać rodzącym w zmianach pozycji, przenosić je na łóżka pooperacyjne, dostosowywać ciężkie, ginekologiczne fotele do potrzeb pacjentek, wreszcie tkwić w wymuszonych pozycjach przy porodach nietypowych czy przy pomocy w nauce karmienia. Hazard pisze, że już teraz miewa problemy z kręgosłupem czy nadwyrężonymi mięśniami, a powinna pracować do 67. roku życia zanim osiągnie wiek emerytalny. Czy to jest fizycznie możliwe?

Zawód położna - Hazard Leah

„Zawód położna”

 

Hazard stara się opisać całe spektrum przypadków, z którymi styka się w pracy. Mamy więc, oprócz porodów zupełnie standardowych, tzn. cesarek i tych przeprowadzonych siłami natury, dwie lesbijki, których dziecko urodzi się dzięki in vitro - przy czym dawczyni komórki jajowej nie jest tą z pary, która zachodzi w ciążę (autorka dodaje, że dawno minęły dni, kiedy dzieci z probówek czy pary jednopłciowe budziły sensację na porodówce - ha, zapraszamy do Polski!). Są rozważania na temat porodów domowych, karmienia piersią kontra karmienia butelką i mieszanką, pojawiają się ciężarne nastolatki, rozważane są za i przeciw ratowania ekstremalnych wcześniaków, urodzonych na granicy 24. tygodnia ciąży, na oddział trafiają uchodźczynie, ofiary handlu ludźmi czy kobiety, których genitalia zostały okaleczone na skutek praktyk religijnych.

Pośród tego tygla ludzi, kultur i problemów położne starają się zachować a) profesjonalizm b) empatię c) poczucie humoru, ratujące je przed kompletnym wyczerpaniem. Przypadki wypalenia zawodowego zdarzają się jednak często, tym bardziej, że płace nie rekompensują trudów codzienności. Hazard opisuje koleżankę, która przed dyżurem po prostu zdjęła fartuch, wyszła z oddziału i nigdy nie wróciła, sama także boryka się z wątpliwościami i przemęczeniem: rzadko widuje rodzinę, córki nie mogą liczyć na obecność matki na przedstawieniach czy przy wieczornych rytuałach.

Hazard wspomina też, że słynny cykl książek "Zawołajcie położną" i oparty na nich serial dały ludziom nieco zbyt sielankową wizję pracy położnych. Dziś nie ma już szarych peleryn, krochmalonych czepków i wielkich, parujących kubków herbaty, nad którymi bohaterki, pracujące w latach 50., odpoczywały po trudach dyżuru. Ludzie nie doceniają pracy położnych, między innymi dlatego Hazard pisze książkę -  idiotom na śmiech, melancholikom na płacz, łysym na grzebień, psom na buty. Dobra, żarcik, to były cytat z Szymborskiej. Pisze tę książkę, żebyście czasami pomyśleli ciepło o paniach, które spędzają całe dnie zaglądając innym w krocza i nie znajdują w zamian szczególnego uznania społeczeństwa.

Przekład: Dorota Konowrocka-Sawa