Autorka: Katarzyna Kazimierowska

Autor, czterokrotnie nominowany do prestiżowej dziennikarskiej Nagrody Grand Press, a za swoją ostatnią książkę „Płuczki. Poszukiwacze żydowskiego złota” – także do Nagrody Literackiej „Nike” i Nagrody Literackiej Gdynia – w swoich reportażach opowiada o rzeczywistości, jakiej w telewizyjnych programach lifestylowych raczej się nie pokazuje.

– Każdy reporter zajmuje się tematami, jakie go poruszają. Mnie interesują sytuacje graniczne, w których czasami można zobaczyć więcej – opowiada Paweł Piotr Reszka w rozmowie.

Po cichu

Reporter dociera do ludzi i historii poza filtrem mediów społecznościowych i telewizyjnych show. Wśród nich jest matka, która po dziesiątym urodzonym dziecku przestała liczyć kolejne. Przestała też sobie radzić, bo jej mąż pieniądze, owszem, ma, ale nie dla najbliższych. Albo młode kobiety, które szukając większych mieszkań dla siebie i rodziny, nielegalnie zajmują pustostany. Są tu też dziewczyny – ze strachu przed tym, jak zareagują ich partnerzy, rodzice czy sąsiedzi, postanowiły po cichu pozbyć się swoich dopiero co urodzonych dzieci – pozbyć dosłownie.

– To, co mnie uderzyło w historiach tych młodych kobiet, to jak bardzo odbiegały one od stereotypu dzieciobójczyni składającego się z biedy, wykluczenia, głębokiej prowincji. Bohaterki pochodziły przecież z domów o stabilnej sytuacji finansowej – opowiada o Reszka reportażu „Rozgrywki taktyczne”.

 

Białe płatki, złoty środek. Historie rodzinne Reszka Paweł Piotr
 

Ojca się nie poszukuje

– Ale równie zastanawiająca była dla mnie rola partnerów tych kobiet. W jednym przypadku chłopak dziewczyny grał na komputerze, podczas gdy ona, za ścianą, rodziła w wannie. I choć twierdził, że o niczym nie wiedział, to lektura SMS-ów, które potem jej wysyłał, wskazuje na coś zupełnie innego.

W drugim przypadku partner oskarżonej uprawiał z nią seks tuż przed porodem i krótko po. Twierdził jednak, że nie zauważył, by spodziewała się dziecka. Tymczasem zdjęcia z monitoringu ze sklepu, w którym dwa dni przed porodem ta dziewczyna robiła zakupy, pokazują ją w zaawansowanej ciąży i nie pozostawiają wątpliwości.

W Polsce, gdy policja znajduje zwłoki dziecka, to na ogół informuje, że trwają poszukiwania matki. Ojca się nie poszukuje, ojciec nie jest w kręgu zainteresowania organów ścigania. Zawsze matka zostaje w tym sama – dodaje autor.

Budując mur

To historie o przemocy, która zatacza błędne koło. Agresja zakorzeniła się w porządku dziennym bohaterów, bo ofiary i oprawcy nie znają innego modelu funkcjonowania związków, rodziny, wychowywania dzieci. Każdy widzi akty przemocy składające się na wykrzywioną normę, ale nikt nie reaguje. Zbiór Reszki zawiera reportaże o tym, jak zabija się żony, jak spędza się niemal całe życie w areszcie, a także jak niszczy dzieciństwo maluchów w rodzinie zastępczej, budując mur między domem a światem.

Reporter próbuje dociec, co doprowadza dzieci do samobójstwa, a rodziców – do zabójstwa własnego dziecka. I gdzie w tym wszystkim są inni: rodzina, bliscy, sąsiedzi, pomoc społeczna, służby interwencyjne. Podczas lektury trudno oprzeć się wrażeniu, że dociera do nas poczucie ogromnego osamotnienia i pozostawienia samemu sobie, jakie musieli czuć, czy nadal czują, bohaterowie reportaży.

Świadomość, że „świata nie obchodzę”, „nikt mi nie pomoże, jestem sam/a” jest tu dojmujące. Po drugiej stronie sytuują emocje tych, którzy pomóc mogli, ale zawiedli. Do tego dochodzi urzędnicza obojętność ze strony tych, którzy powinni udzielić pomocy, a dziś zasłaniają się brakiem informacji, biurokracją, niewiedzą. „Nie zauważyliśmy niedopełnienia obowiązków” – to powracający motyw, gdy chodzi o system opieki społecznej.

„To wstyd”

– To prawda, wiele z tych tekstów jest oskarżeniem. Tam, gdzie podejmuję temat przemocy domowej, często widać rodzaj przyzwolenia na nią i jednocześnie bezradność systemu – opowiada autor. – Na przykład w reportażu „Niebieska karta czerwony sznur” ofierze przemocy domowej, bitej przez męża, wdrożono procedurę Niebieskiej Karty. Niewiele ona jednak dała. Jak potem twierdził sąsiad ofiary, pracownica pomocy społecznej miała jej powiedzieć, że taka karta to wstyd dla rodziny; poradziła, żeby się z niej wycofała. Ta sama pracownica następnie wielokrotnie bywała u nich w domu, bo zajmowała się problem alkoholizmu w rodzinie i przemocy nie zauważyła. W tym samym czasie wieś widziała siniaki u kobiety, interweniowała policja, mimo to nikt nie uchronił jej przed zabójstwem przez męża i syna. Ten przypadek wskazuje na luki systemu.

Albo inny przykład: kobieta pracująca w służbie więziennej zgłosiła na policji znęcanie ze strony męża. Prokuratura jednak nie podjęła sprawy. Niedługo potem ta kobieta została zadźgana przez męża. I nawet taka osoba jak ona, wykształcona, znająca realia służb mundurowych, nie była w stanie wyegzekwować pomocy od państwa – dodaje.

System nie działa sprawnie

Najbardziej drastyczny dla mnie reportaż nosi tytuł „Lalka Eliza”. Opowiada o tym, jak rodzice zagłodzili na śmierć swoją córkę z niepełnosprawnością. Pracownica społeczna po zapalonym świetle poznaje, że ktoś jest w domu. Nie wchodzi do środka.

– To nie jest raport o tym, jak działa system socjalny, ale myślę, że możemy przejrzeć się w tych tekstach – zaznacza Reszka. – Po historii kobiety zamordowanej przez męża i syna myślałem, że coś się zmieni w gminie. Nic takiego się nie wydarzyło. Gmina uważa, że system działa sprawnie.

Oburza mnie, gdy słyszę, że wciąż debatujemy nad wypowiedzeniem konwencji antyprzemocowej, bo nie jest nam potrzebna, a potem piszę reportaż o tym, jak mąż zadźgał żonę, bo system uznał, że nie należy interweniować – wyznaje.

Wydobywać ciekawe historie z ludzi

Reszka znajduje też historie mniej dramatyczne, choć równie poruszające – to te o poświęceniu. W zbiorze poznamy dzieci wspierające swoich rodziców, rodziców walczących o swoje dzieci czy sąsiadów czułych na problemy innych. Para emerytów próbuje nadążyć za swoim autystycznym synem z niepełnosprawnością intelektualną, a starsze małżeństwo nigdy nie podnosi się z żałoby po śmierci córki. W mojej pamięci pozostanie historia o czarnoskórym bokserze, dla którego dom dziecka okazał się początkiem lepszego życia. I ten o nastolatce, która nie ugięła się pod wadliwie działającym systemem pogotowia dziecięcego, walcząc o swoją godność i prawo do samodecydowania.

W wywiadzie dla wokolfaktu.pl Paweł Piotr Reszka powiedział – Język jest dla mnie podstawą. Nie mam wyobraźni, nie umiem rejestrować w pamięci szczegółów i nie potrafię w plastyczny sposób opisać otoczenia bohatera. (...) Ale potrafię, a przynajmniej mam nadzieję, że tak jest, wydobywać ciekawe historie z ludzi.

Szerokie systemowe szczeliny

Napisane przez Reszkę historie są mocne, wyraziste i opowiedziane w sposób dynamiczny. Nie ma tu zbędnych słów. Choć autor w rozmowie przyznał, że najtrudniej mu podczas pisania zdecydować, co z danego tekstu usunąć, z czego zrezygnować, to podczas lektury ma się poczucie idealnego wyważenia akcentów. Autor kładzie nacisk tam, gdzie jest on niezbędny.

W trakcie lektury zrozumiałam, że jest to nie tyle książka o przemocy w jej różnych przejawach, ile o ogromnej samotności tych funkcjonujących poza systemem. System ich nie widzi, nie słyszy, a nawet jeśli, to nie uwzględnia lub nie ma pomysłu na to, jak im pomóc. „Historie rodzinne” to zbiór opowieści o ludziach, którzy wypadli poza nawias przez systemowe szczeliny, a te mieszą nie tylko człowieka, ale całe rodziny, grupy czy wsie. Wstrząsający spis zaniechań, potknięć i zwykłej obojętności – zostaje z nami na długo. Trudno się wyzwolić z tych historii.

Już 30 maja w ramach Wirtualnych Targów Książki będziecie mogli spotkać się z Piotrem Pawłem Reszką. Transmisja ze spotkania będzie dostępna na Facebooku Empiku o godzinie 18.00.

Spotkanie z Reszką

Więcej recenzji znajdziecie w pasji Czytam.