Polacy, są narodem nad wyraz  kochliwym. Jak czytamy w najnowszym wydaniu tygodnika „Wprost” – z badań przeprowadzonych przez CBOS wynika, że blisko 60 procent naszych rodaków jest zakochanych. To imponujący i przyznajmy bardzo optymistyczny wynik. Zwłaszcza biorąc pod uwagę klimat, który raczej ścina, niż rozgrzewa krew w żyłach.
„Polacy przestali się wstydzić słów "kocham cię"
Chciałbym, żegnając się z resortem, powiedzieć, że kocham ten resort, kocham Wojsko Polskie". Tak Radosław Sikorski, były już minister obrony narodowej, żegnał się z armią. Hanna Gronkiewicz-Waltz, prezydent Warszawy, deklarowała przed wyborami samorządowymi: "Kocham to miasto!". Kazimierz Marcinkiewicz, jej najpoważniejszy konkurent do fotela prezydenckiego, za pośrednictwem bloga obwieszczał, że kocha Łazienki, Pałac Kultury oraz żonę. Wszyscy oni mogli powiedzieć coś zupełnie innego. Kandydatka na prezydenta stolicy mogła poprzestać na tym, że czuje się związana z miastem, minister mógł stwierdzić, że ceni wojsko. Wszyscy woleli jednak użyć magicznego słowa "kocham". I wiedzieli, co robią, bo przemawiali do ludzi, których można określić jako generację I love you.”
Wygląda na to, że Włosi, Francuzi i Hiszpanie mogą nam w dziedzinie amorów „buty czyścić”. Voila!

I.J.