Jeśli jest w Polsce jakieś multimedialne dobro narodowe, które z powodzeniem udało nam się wyeksportować poza granice naszego kraju, to z pewnością nie jest to ani przedstawienie teatralne, utwór muzyczny czy nawet film.
To postać Wiedźmina stworzona przez Andrzeja Sapkowskiego w 1986 roku.
Wtedy na łamach miesięcznika „Fantastyka” opublikował on pierwsze opowiadanie o Geralcie – mutancie i łowcy potworów. Historyjka zatytułowana po prostu „Wiedźmin” zajęła trzecie miejsce w konkursie i stała się zalążkiem serii, która miała na stałe odmienić polskie fantasy.
Może jest w tym stwierdzeniu troszkę przesady, bo oczywiście Polska nie tylko Wiedźminem stoi, ale to właśnie Geralt i jego przygody w formie książkowej i, przede wszystkim, jako gra są jednym z najlepszych towarów eksportowych naszego kraju. Opowiadania i saga przełożone zostały na kilkanaście języków i zdobyły wielką popularność w całej Europie Wschodniej, a ostatnio także i w krajach anglosaskich.
Gra przetłumaczona na 14 różnych języków, uznawana jest za jedną z najlepszych gier cRPG (czyli komputerowych role-playing) jakie powstały, a jej ostatnia najbardziej dopracowana wersja na prestiżowym agregacie ocen Metacritic może pochwalić się średnią 86/100.
Skąd taka popularność? Powody są dwa. Pierwszy to sam Wiedźmin (zwany po angielsku The Witcher), połączenie wojownika, maga i alchemika. Od dziecka wychowywany na płatnego zabójcę potworów, chroniącego ludzi przed kikimorami, bobołakami czy leszami, Geralt idealnie trafia w gusta współczesnego odbiorcy. Zawsze starający się zachować neutralność, ale stale uwikłany w gierki możnych swego świata, równie sprawnie posługujący się mieczem co językiem. Ironiczny, sarkastyczny, z poczuciem humoru, Wiedźmin to po prostu bohater naszych czasów.
Drugi powód popularności to świat stworzony w wyobraźni Andrzeja Sapkowskiego, a potem rozwijany choćby przez scenarzystów z CD Projekt RED. Kontynent podzielony pomiędzy zwaśnione ze sobą królestwa, zamieszkały przez ludzi, elfy, krasnoludy i wszelkiego rodzaju potwory, jest mrocznym odbiciem naszej rzeczywistości. Nękają go te same problemy – politykierstwo, nierówność społeczna, wojny i wszechobecny rasizm, tu skierowany głównie pod adresem nieludzi. Swojego czasu pierwsza część gry reklamowana była hasłem „Nie ma dobra, nie ma zła, są tylko wybory”, które doskonale pasuje nie tylko do wiedźmińskiego świata.
O sukcesie Wiedźmina najlepiej świadczy to, jak szybko wylał się on poza książkowe ramy. Do opowiadań i sagi szybko dołączyły komiksy wydawane nakładem Komiksu Fantastyki. Scenariusz napisany przez Macieja Parowskiego do spółki z Andrzejem Sapkowskim został zilustrowany przez Bogusława Polcha, znanego z serii Funky Koval, oraz adaptacji książek Ericha von Danikena. Seria wydawana w latach 1993-1995 szybko osiągnęła status kultowy, choć nie wszystkim podobała się oprawa graficzna. Fanom szczególnie nie przypadły do gustu dziwaczne, androgyniczne elfy, miejscami niestaranna kreska, rozpasiony bard Jaskier, oraz Geralt zbyt podobny do Funky'ego. Mimo narzekań komiksy czytało się dobrze, głównie ze względu na zachowanie wyjątkowego klimatu oryginału.
O fenomenie Wiedźmina nie można mówić bez wspomnienia o nieco mniej udanych adaptacjach. Przypadają one na rok 2001, zdecydowanie najmniej udany dla całego cyklu. Swoje premiery miały wtedy film w reżyserii Marka Brodzkiego i gra fabularna typu pen&paper opublikowana przez wydawnictwo MAG. Film zebrał cięgi za niemal wszystko, poczynając od fatalnego scenariusza, który starał się przedstawić wszystko, więc w efekcie był chaotyczny i niezrozumiały, kończąc na efektach specjalnych, które w trakcie seansów wzbudzały salwy śmiechu. Kinowy Wiedźmin bronił się tylko doskonałą muzyką skomponowaną przez Grzegorza Ciechowskiego, oraz samym bohaterem, świetnie zagranym przez Michała Żebrowskiego. Gra fabularna, mimo niezbyt ciepłego przyjęcia przez fanów gatunku, zdobyła w Polsce na tyle dużą popularność, że doczekała się poprawionej wersji.
Prawdziwy przełom nastąpił w roku 2007 kiedy CD Projekt RED wydał swoją debiutancką grę. Mimo wykorzystania starzejącej się technologii Aurora stworzonej przez firmę Bioware, kanadyjskiego potentata w dziedzinie cRPG, Wiedźmin okazał się świetnym, przemyślanym i wciągającym tytułem. Choć Andrzej Sapkowski nie włączył się osobiście w tok prac, jedynie patronując całej produkcji, to zdolnym scenarzystom ze studia RED udało się uchwycić atmosferę wiedźmińskiego świata. Gra wyróżniała się nieliniowym, mrocznym scenariuszem, w którym wybory dokonywane przez gracza miały rzeczywisty wpływ na przygodę. Zdarzało się, że decyzja podjęta w trakcie jednego z początkowych aktów, miała swoje reperkusje pod sam koniec zabawy. Co więcej – wybory, zgodnie z przytoczonym reklamowym hasłem, nigdy nie były czarno-białe. W wielu sytuacjach gracze długo zastanawiali się, zanim zdecydowali się na jedno z kilku dostępnych rozwiązań. Do dziś tak wielowątkowy scenariusz jest jednym z nielicznych wyjątków w skali całej branży gier wideo (a szczególnie gier cRPG), gdzie autorzy zwykle jasno określają co jest dobre a co złe.
Tworząc drugą część Wiedźmina, CD Projekt RED stanął przed niełatwym zadaniem. Gra musiała być pod każdym względem lepsza, bardziej dopracowana i dostosowana do wymogów graczy AD 2011. Prace ruszyły już w momencie wydania pierwszej części, a autorzy zaczęli od stworzenia zupełnie nowej technologii, pozwalającej na wykorzystanie mocy nowoczesnych komputerów i potężnych kart graficznych. Jednocześnie ruszyły prace nad nowym scenariuszem, kontynuującym wydarzenia, których byliśmy świadkami w trakcie zakończenia „jedynki”. Miał on być jeszcze bardziej rozbudowany i wielowątkowy, pozwalający graczom na niemal dowolne podchodzenie do zadań. Dziennikarze, którzy już grali w przedpremierową wersję są zgodni – „Wiedźmin 2” to Wiedźmin na skalę naszych możliwości. I mówią to bez cienia ironii. To obecnie najładniejsza gra na rynku, z fantastyczną, świetnie poprowadzoną historią, poprawiająca wszystkie błędy i niedociągnięcia swojej poprzedniczki. Wszystko co nie grało wcześniej, teraz zostało dostrojone, a całość to prawdziwy koncert ku czci Geralta i absolutna gratka dla każdego, kto uważa się za fana wiedźmińskiego świata. Jedyne co pozostaje, to przekonać się o tym samemu.
Tadeusz Zieliński

Aktualności
Wiedźmin 2: Zabójcy królów
Jeśli jest w Polsce jakieś multimedialne dobro narodowe, które z powodzeniem udało nam się wyeksportować poza granice naszego kraju, to z pewnością nie jest to ani przedstawienie teatralne, utwór muzyczny czy nawet film.
Komentarze (0)