27 stycznia na ekrany kin powróci - po sześćdziesięciu z górą latach! - jelonek Bambi. Studio Disneya przygotowało dla młodych widzów dalszy ciąg przygód legendarnego zwierzątka. Film, przed wprowadzeniem na rynek amerykański, został pokazany kilkuletnim krytykom i poprawiony zgodnie z ich wyraźnymi oczekiwaniami.

Twórcy za punkt honoru wzięli sobie wierność stylistyce filmu Bambi z 1942 r. - Odrzuciliśmy mnóstwo pomysłów dalekich od ducha oryginału. Uważam, że emocjonalna siła tamtego filmu tkwiła przede wszystkim w jego prostocie - wspomina reżyser Brian Pimental. Postanowiono nie uwspółcześniać postaci na siłę. - W dzisiejszej, coraz bardziej komercyjnej popkulturze, wiele rzeczy robi się na pokaz. Tymczasem ja jestem zdania, że do dzieci nadal przemawiają najprostsze, szczerze opowiedziane historie - dodaje reżyser.

Dlatego twórcy już na wstępnym etapie realizacji filmu Bambi 2 korzystali z rad kilkuletnich ekspertów. Prezentowali im pierwsze rezultaty swojej pracy: storyboardy i nagrania głosów postaci. Przyjęcie było więcej niż pozytywne, choć dzieci miały też serię uwag, ważnych dla dalszej pracy filmowców. Nie spodobały się im na przykład gagi postaci  Jeżozwierza. - Dzieci są wyczulone na słabe żarty - przyznaje producent Jim Ballantine. - Uznały, że w tym przypadku z takimi właśnie miały do czynienia. Nie było więc rady: większość z nich usunęliśmy, a postać została poddana licznym zmianom.

Bambi 2 nie jest prostą kontynuacją pierwszego filmu o małym jelonku, który po stracie matki trafia pod opiekę ojca - Księcia Lasu. Nowa opowieść o bambim rozbudowuje wątek relacji między ojcem i synem. Początkowo trudno im się porozumieć - tata sprawia wrażenie zasadniczego i nieprzystępnego. Wkrótce jednak ojca i syna połączą dramatyczne wydarzenia…

M.W.