Zdarza się, że to nie zdobywcy największej liczby statuetek są największymi beneficjentami ceremonii wręczenia nagród Grammy. Nieraz jeden występ, transmitowany w TV lub stający się sensacją Internetu, potrafi wykreować nową gwiazdę i zrobić z niej "najgorętszy towar"sezonu!

Tak można już mówić o Miguelu, amerykańskim wokaliście R&B, który od kilku miesięcy systematycznie podbija rynek muzyczny albumem "Kaleidoscope Dream". Cały świat zwrócił na niego uwagę dopiero po ubiegłotygodniowym rozdaniu nagród Grammy. Odbierając swoją nagrodę Kelly Clarkson powiedziała na scenie "Miguel, nie wiem kim u licha jesteś, ale musimy zaśpiewać razem. To, co zrobiłeś przed chwilą na scenie, było najseksowniejszą rzeczą, jaką widziałam!". Na reakcję mediów i fanów nie trzeba było długo czekać - Miguel uświetnia właśnie okładkę magazynu Billboard z podpisem "Kto naprawdę wygrał Grammy" a sprzedaż jego singla "Adorn" (za który odebrał nagrodę Grammy) wzrosła czterokrotnie w ciągu tygodnia. O współpracę z nim ubiegają się gwiazdy, których sam jest fanem (Alicia Keys zaprosiła go na trasę w roli supportu, Beyonce nagrywa z nim swoją nową płytę) a w ubiegłym tygodniu światło dzienne ujrzała jego kolaboracja z J. Cole’m – ich wspólny singiel "Power Trip" zwiastuje nowy album rapera.

W świetle powyższych informacji tym bardziej warto zwrócić uwagę na właśnie wydaną w Polsce płytę Miguela „Kaleidoscope Dream”, która już zdążyła zebrać kilka rewelacyjnych recenzji (Przekrój: „Prince może już nie wracać!”). W tym tygodniu do stacji radiowych nad Wisłą trafi nowy singiel z tego krążka – „How Many Drinks?”.