"Mam 86 lat i to daje mi perspektywę, doświadczenie, ale i większy spokój w ocenie. Inaczej ocenia się zjawiska rozmawiając o nich pięć minut po, inaczej dwadzieścia-trzydzieści lat później” - mówi profesor Bartoszewski, zapowiadając drugi tom wywiadu-rzeki, tym razem poświęcony przede wszystkim stosunkom polsko-niemieckim i polsko-żydowskim".


- As empiku 2007 dla „Świadectwa” kardynała Stanisława Dziwisza, As dla zbioru rozmów z Ryszardem Kapuścińskim, wreszcie As dla wywiadu-rzeki, który przeprowadził z Panem Michał Komar... Jeśli weźmiemy pod uwagę, że po raz drugi pod rząd As trafił w Pańskie ręce, dla twórczości Kapuścińskiego jest to także kolejne wyróżnienie, a dzieła Jana Pawła II kilkakrotnie były od 2003 roku książkami, po które Polacy sięgali najchętniej, można pokusić się o scharakteryzowanie pewnego trendu czytelniczego. Jak Pan sądzi, skąd bierze się zainteresowanie Polaków tego typu literaturą?


- Asy empiku, jak wiemy, są przyznawane w bardzo różnych kategoriach. Naszą rozmowę ograniczamy do książek pewnego typu, bo nie mówimy o literaturze dziecięcej czy pięknej sensu stricto - o poezji, powieści czy eseju - tylko o literaturze z pogranicza faktu. Nie kwalifikowałbym jej wprost jako historii czy autobiografii.

Wydaje mi się, że zainteresowanie Kapuścińskim bierze się nie tylko stąd, że odszedł niewątpliwie przedwcześnie, w pełni twórczości i rozwoju, gdy wydawał co najmniej jedną książkę rocznie. A nie były one łatwe, bo z pogranicza eseistyki i biografistyki, są to również rozważania i reportaże, czyli specjalny gatunek, który uprawia niewielu ludzi, stąd zainteresowanie czytelników.

Z zupełnie innych powodów, częściowo wyznaniowych, cieszy się powodzeniem praca, którą przygotował Stanisław Dziwisz, biskup, potem kardynał, który we wszystkich fazach swojego życia od chwili wyświęcenia na kapłana, towarzyszył wielkiemu Polakowi i człowiekowi, jakim był Jan Paweł II. Niewątpliwie sukces książki Stanisława Dziwisza jest sukcesem tematu.

W moim przypadku znaczny sukces książki, która drugi raz jest odnotowywana wśród najlepiej sprzedających się książek w empiku, jest podyktowany zainteresowaniem epoką. To okres w historii najnowszej, którą przeżywali rodzice i dziadkowie nominującego statystycznie pokolenia Polaków. Przypomnijmy, że jestem tylko półtora roku młodszy od Jana Pawła II, zatem jest to ta sama generacja, tylko zupełnie inna droga życiowa - droga świeckiego katolika. Jednak więź pokoleniowa jest bardzo ścisła: wojna, zagrożenie ze strony okupanta, prześladowanie przyjaciół, znajomych i otoczenia, dlatego ośmielam się porównać dwie biografie. Nie tyle życiorysy duchownego, teologa i świętego człowieka oraz mój, tylko biografie pokolenia Polaków urodzonych po I wojnie światowej i wychowanych w Polsce niepodległej.


- Czyli w grę wchodzi przede wszystkim doświadczenie pokoleniowe?


- Kiedy Jan Paweł II jako papież przyjmował mnie mnie jako ministra, a znaliśmy się wówczas od kilkudziesięciu lat, rozmawiał ze mną na przykład o szkolnych wspomnieniach. Dla innego papieża i jakiegoś ministra spraw zagranicznych byłby to temat zupełnie niewiarygodny. Wynikało to ze specyfiki osobowości, która potrafiła nawiązywać do wspomnień chłopięcych i młodzieńczych z Wadowic i opowiadać o chodzeniu na ciastka z kolegami na równi z bardzo ważnymi sprawami zasadniczymi. Mnie ten styl niesłychanie odpowiadał. Jest to oczywiście niedościgły przykład wielkiej postawy niezwykłego człowieka. To poza dyskusją.

Myślę, że moja rozmowa z Michałem Komarem dlatego zdobyła takie powodzenie, ponieważ bardzo wielu ludzi wyczuło, że jest ona w zamiarze zwyczajną, otwartą i uczciwą rozmową, bez tajenia specyfiki drogi, która może była uwarunkowana nadmiarem cierpień i doświadczeń we wczesnej młodości, bo do 33 roku życia siedziałem 8 lat w więzieniu i obozach, czyli, mówiąc normalnie,miałem skopsaną całą młodość, czas, w którym mężczyzna się formuje. Normalny trzydziestokilkuletni mężczyzna ma rodzinę, zawód, pracę, osiągnięcia i szuka dalszych potwierdzeń, a ja na nowo w tym czasie zaczynałem. Pod tym względem byłem nierzadkim przykładem, wielu ludzi w Polsce było wtedy w podobnej sytuacji. To jeszcze żyje w pamięci. I nagle ktoś pisze nie bez autoironii, prosto i nawet z pewnym optymistycznym spojrzeniem, które wyraża się formą mojego poczucia humoru, o trudnych, dramatycznych sprawach. Trudno jest żartować z męczeństwa ludzi, ale można żartować z doznawanych przez siebie dokuczliwości.


- Wkrótce do księgarń trafi drugi tom wywiadu rzeki, który przeprowadził z Panem Michal Komar. Skąd wzięła się potrzeba przygotowania kontynuacji?


- Obserwowałem reakcje czytelników podczas spotkań w calej Polsce, które zorganizował mój wydawca. One podyktowały mi chęć przyjęcia tej propozycji. Nowa książka zatytułowana „Mimo wszystko” bardzo odpowiada mojemu usposobieniu, charakterowi i stosunkowi do życia: mimo wszystko trzeba trudzić się, mimo wszystko trzeba reprezentować swoje poglądy, oceny, wartości, choć bywa to bardzo trudne, kłopotliwe, dyskusyjne, niekiedy w odczuciu człowieka niesprawiedliwe. Drugi tom jest integralną, choć niechronologiczną częścią poprzedniej książki. To pogłębiona refleksja nad kilkoma sprawami. Głównymi tematami są problem historycznych stosunków polsko-niemieckich z ich zawirowaniami i próbami wyjścia z tych zawirowań do dziś, a drugi to stosunki, nazwijmy to w uproszczeniu, chrześcijańsko-żydowskie, polsko-żydowskie, Polski z Żydami polskimi i niepolskimi w diasporze, a także Polski z państwem Izrael. W obu przypadkach jestem dość ważnym, jak sądzę, dla potencjalnych czytelników świadkiem epoki. Z jednej strony moja pamięć sięga bardzo odległej przeszłości: dla większości Polaków już nie funkcjonującego w pamięci okresu przed II wojną światową w Warszawie, która była największym skupiskiem Polaków i Żydów. Na milion trzysta pięćdziesiąt tysięcy mieszkańców Warszawy, według statystyk mieszkaniowych, było trzysta osiemdziesiąt tysięcy Żydów, czyli z grubsza co trzeci warszawiak był Żydem. Mam 86 lat i to daje mi perspektywę, doświadczenie, ale i większy spokój w ocenie. Inaczej ocenia się zjawiska rozmawiając o nich pięć minut po, inaczej dwadzieścia-trzydzieści lat później. Poza tym druga część wywiadu-rzeki jest tomem pogłębionych refleksji do ostatniej chwili. Szata ilustracyjna sięga od przypomnianego dzieciństwa autora aż do wprowadzenia na nowy urząd pełnomocnika do spraw dialogu między narodami przez nowego premiera rządu w listopadzie 2007.

Rozmawiała Magdalena Walusiak