Spektakl z iPhonem w roli głównej

Przemówienia Steve’a Jobsa miały w sobie elementy teatralne i widowiskowe - budowanie napięcia, fascynujące historie, ciekawe porównania i zapadające w pamięć metafory. Autor książki „Steve Jobs. Sztuka prezentacji” przybliża czytelnikom techniki i sztuczki, które w swoich mowach stosował twórca najsłynniejszego elektronicznego gadżetu świata. Sukces Jobsa nie brał się oczywiście znikąd: jego produktowe spektakle były doskonale przemyślane i dopracowane w najmniejszym szczególe, poprzedzały je próbne pokazy, a ilość pracy nad jednym tylko wystąpieniem szacowana była na aż 90 godzin.

 

 

Pomysł, ołówek i papier

Chociaż przeszedł do historii jako ojciec wyjątkowo multimedialnej, drogiej zabawki, Jobs kochał prostotę - pracę nad każdą swoją prezentacją zaczynał od naszkicowania jej planu ołówkiem na papierze. Bez technologii i fajerwerków, jednak z dobrym pomysłem, który następnie „obudowywał” za pomocą sztuczek oratorskich, wciągających historii i zapadających w pamięć opowieści. Zresztą, to zamiłowanie do prostoty widać było w projektowanych przez niego urządzeniach: oszczędnych w dizajnie, ale maksymalnie funkcjonalnych. Oraz, oczywiście, odpowiednio kosztownych.

 

Dziewięć filarów idealnej prezentacji

Swoje prezentacje Jobs opierał o dziewięć filarów, które czyniły je niemalże idealnymi. Po pierwsze zaczynał od nagłówka - nie dłuższego, niż 140 znaków. Do najsłynniejszych w jego wykonaniu należy oczywiście ten, który wygłosił, przedstawiając światu nowego iPhone’a: „Dzisiaj Apple wynalazł telefon komórkowy”. Po drugie: inspirujące stwierdzenie, czyli deklaracja emocjonalnego zaangażowania („Odczuwam entuzjazm mówiąc o tym produkcie…”). Po trzecie: trzy kluczowe przesłanki, czyli najważniejsze aspekty, które chcemy przekazać naszej publiczności. Po czwarte: metafory i analogie, z których zresztą Jobs słynął („Komputer to ekwiwalent roweru dla mózgu lub „[iTunes dla Windows] to to samo, co dać szklankę zimnej wody osobie w piekle”). Po piąte: demonstracja, czyli zaprezentowanie kilku najważniejszych funkcji. Po szóste: partnerzy, czyli „wspieranie się” osobami, które mogą przyczynić się do sukcesu naszego projektu - z Jobsem na scenie pojawiła się m.in. Madonna oraz Bill Gates. Po siódme: opinie klientów i rekomendacje, czyli świadectwa „zwykłych użytkowników”, którzy testowali produkt przed wprowadzeniem go na rynek. Po ósme: format wideo, który nie tylko przyciągnie uwagę odbiorców, ale i wyróżni prezentację na tle innych. Po dziewiąte: rekwizyty i demonstracje, czyli „zobaczyć, dotknąć, usłyszeć”. Prezentacja musi być skonstruowana w ten sposób, żeby dać uczestnikom możliwość doświadczenia wyjątkowości oferowanego produktu.

 

 

Jak tworzyć „zen slajdy

Chociaż brzmi to nieco egzotycznie, w praktyce jest to metoda bazująca przede wszystkim na umiłowanej przez Jobsa prostocie. To pochwała minimalizmu, zgodnie z którym tworzone przez nas na potrzeby prezentacji slajdy mają zawierać tylko najważniejsze informacje, podane w przejrzysty sposób - nie zaś przesycone danymi, listami i podpunktami. Współtwórca potęgi Apple’a powoływał się w tym przypadku na jednego z największych artystów w historii, Leonardo DaVinci, który twierdził, iż „prostota jest szczytem wyrafinowania”. To nie dowód słabości, ale biegłości w danym temacie i umiejętności skutecznego streszczenia go i efektywnego zaprezentowania.

 

W swoich wystąpieniach Jobs wręcz ortodoksyjnie przestrzegał tych zasad - dzięki czemu sprawiał, że premier nowych produktów Apple’a wyczekiwano nie mniej, niż premier kinowych hitów.