"Z dziećmi jest piekielnie trudno. Stara teatralna prawda brzmi: dzieci i zwierzęta są na scenie nieprzewidywalne. Przede wszystkim trzeba zaprzyjaźnić się z dzieckiem. Nie ma innej drogi, trzeba się zaprzyjaźnić, żeby się dogadać" - opowiada serwisowi Empik.com o pracy nad polską wersją dźwiękową Opowieści z Narnii reżyser dubbingu Waldemar Modestowicz.

Jest Pan jedną z pierwszych osób w Polsce, które obejrzały ekranizację Opowieści z Narnii. Czy był to dla Pana powrót do krainy znanej z dzieciństwa?

Nie czytałem wcześniej książek Lewisa, ale sięgnąłem po nie przy okazji przygotowywania się do pracy nad dubbingiem. Są przepiękne. Dlatego po lekturze przystapiłem do pracy z drżeniem serca, czy to, co jest w książce, będzie porównywalne z tym, co znalazło się w filmie. Po obejrzeniu roboczych kopii, bo pracowaliśmy nad dwiema wersjami, które były zmieniane co jakiś czas, film mnie po prostu zachwycił. Jest zrobiony w zupełnie innym stylu, trochę bardziej europejskim, przynajmniej na kino europejskie jest stylizowany. Oczywiście z całym nieprawdopodobnym rozmachem disneyowskim, myślę tutaj o animacji. Wspaniałe role dzieci, znakomici aktorzy zatrudnieni do podstawowych ról aktorskich. Wersje robocze nie do końca jednak pokazują, co ostatecznie powstanie z tych postaci, planów, scenografii…

Czyli pracowali państwo na materiale, który był jeszcze w fazie produkcji?

To zdarza się coraz częściej, chcieliśmy być gotowi z dubbingiem na premierę. Polska premiera w stosunku do amerykańskiej jest nieco opóźniona, ale biorąc pod uwagę martwy okres świąteczny, odbędzie się niemal w tym samym czasie. A praca na roboczym materiale jest fascynująca. Widać wtedy wyraźnie, jak Amerykanie pracują nad filmem. Świetnie można to zaobserwować na przykładzie animowanych zwierząt, widoczne są przymiarki do ich skóry, futer, do ich fizyczności. A końcowy efekt jest oszałamiający.

Czym różni się praca na roboczym materiale od dubbingowania gotowego filmu?

Niesie to ze sobą pewne kłopoty. Trzeba często wprowadzać poprawki, niektóre sceny wypadają w stosunku do wersji końcowej, dlatego wykonuje się nieco więcej pracy w stosunku do tego, co ostatecznie znajdzie się w filmie, ale myślę, że warto, choćby po to, żeby zobaczyć, jak robi się filmy w Ameryce. Połączenie żywych aktorów z animacją jest karkołomnym zadaniem, tymczasem w filmie nie widać różnicy między aktorami a postaciami wirtualnymi, tak prawdziwe są te animowane zwierzęta i tak pięknie grają!

Przygotowanie polskiego dubbingu było tym trudniejsze, że w nagraniach brały udział dzieci. Czy trudno było znaleźć odtwórców głównych ról?

Z dziećmi jest piekielnie trudno. Stara teatralna prawda brzmi: dzieci i zwierzęta są na scenie nieprzewidywalne. W dubbingu jest na szczęście trochę inaczej, jest inny cykl produkcji. Można powtarzać kwestie, można robić przerwy, można trochę inaczej wymagać. A przede wszystkim trzeba zaprzyjaźnić się z dzieckiem. Nie ma innej drogi, trzeba się zaprzyjaźnić, żeby się dogadać.
Pracuję przede wszystkim w Teatrze Polskiego Radia i dziewczynkę, która zdubbingowała  Łucję, sprawdziłem wcześniej w radiu. To były nieduże zadania, ale uznałem, że Maja Cygańska jest na tyle prawdziwa i świeża, niezepsuta, bo niestety dubbing potrafi zepsuć dzieciaki, że podjęliśmy próbę. I udało się, rola jest świetnie zrobiona, wszyscy byliśmy zauroczeni efektami. To od razu się czuje, czy jest prawda, czy jej nie ma, czy jest atmosfera skupienia i odczuwania razem z postacią na ekranie. Uważam, że podobnie jest z chłopcem, który zagrał Edmunda. Kamil Kubik to bardzo fajny, mądry i wrażliwy chłopak. Szybko złapał, o co chodzi w tej całej zabawie.

rozmawiała Magdalena Walusiak

Obsada polskiego dubbingu:
Piotr - Piotr Deszkiewicz
Aslan - Piotr Machalica
Jadis, Biała Czarownica - Danuta Stenka
Profesor Digory Kirke - Władysław Kowalski
Pan Bóbr - Krzysztof Kowalewski
Pani Bobrowa - Anna Seniuk
Pan Tumnus - Grzegorz Damięcki

Polska premiera filmu Opowieści z Narnii: Lew, czarownica i stara szafa odbędzie się 6 stycznia.