- Z artystycznego punktu widzenia nigdy nie rozważaliśmy prostego dopasowywania czegoś stworzonego z myślą o małym ekranie do potrzeb dużego ekranu. Od samego początku podejście było inne. Wynikało to z tego, że duży ekran jest właśnie... duży - opowiada o realizacji filmu "Lucky Luke na Dzikim Zachodzie" reżyser animacji Olivier Jean-Marie.
Twórcy najnowszego filmu o legendarnym kowboju postawili przed sobą niełatwe zadanie: postanowili zrealizować pełnometrażową animację o bohaterze, który jest doskonale znany odbiorcom z licznych albumów komiksowych Morrisa i Goscinnego oraz telewizyjnego serialu animowanego. - Szczegóły niewidoczne na ekranie telewizora w kinie nagle ogromnie się powiększają. Gestykulacja, scenografia, szereg różnego rodzaju cieni, wszystko to odgrywa ważną rolę. Nie chodzi jednak o realizm. Graficzne dziedzictwo Lucky Luke'a w wykonaniu Morrisa zostaje zachowane. Ale jest to Morris pokazany przez szkło powiększające - wyjaśnia reżyser.
Twórcy kinowej adaptacji komiksu postanowili połączyć technikę 2D z bardziej współczesną 3D, czerpiąc z obu najlepsze elementy. Użycie technologii cyfrowej przyczyniło się na przykład do stworzenia kilku najbardziej spektakularnych scenografii.
Jako źródło fabuły wykorzystano album zatytułowany "Karawana". Producent uznał, że jest to historia odpowiednia do stworzenia kinowej wersji opowieści. - Wybór ten dawał pewność powiązania z komiksem i jednocześnie obiecywał ekscytujące widowisko, możliwość zamieszczenia w filmie niekończących się eskapad i galerii szalenie kolorowych postaci - podkreśla producent animacji Marc du Pontavice. - Od chwili, gdy zdecydowaliśmy, by historię osadzić w Nowym Jorku z końca XIX wieku, zaczęły dochodzić kolejne elementy: świat burleskowych komedii, klasyczny slapstick w stylu Macka Sennetta i Bustera Keatona, a także "The Blues Brothers" z późniejszego okresu. Szczególnie jestem dumny właśnie z tych trzech wyborów i z tego, że skierowaliśmy się w stronę ekscytującej przygody, która mam nadzieję okaże się sukcesem - mówi Pontavice. - Zdecydowanie się na kino drogi umożliwiło nam poruszanie się pomiędzy klasyczną komedią z okrojoną narracją, a scenami pościgów, gdzie akcent był kładziony na kreatywność i dużą liczbę wizualnych połączeń i szybkiego montażu - dodaje reżyser.
Nad ostateczną wersją filmu pracowało 160 grafików, z których część współpracowała wcześniej z Disneyem. Wyprodukowanie trwającej 85 minut animacji kosztowało 20 mln dolarów.
"Lucky Luke na Dzikim Zachodzie" trafi do polskich kin 7. listopada. Empik jest patronem medialnym filmu.
SPI/M.W.

Aktualności
Lucky Luke na dużym ekranie
- Z artystycznego punktu widzenia nigdy nie rozważaliśmy prostego
dopasowywania czegoś stworzonego z myślą o małym ekranie do potrzeb
dużego ekranu. Od samego początku podejście było inne. Wynikało to z
tego, że duży ekran jest właśnie... duży - opowiada o realizacji filmu
"Lucky Luke na Dz
Komentarze (0)