"Gawędziarz" to wyjątkowa książka w dorobku Mario Vargasa Llosy. Historia amazońskiego plemienia Macziguengów i ważnej roli, jaką pełnili w nim gawędziarze - wędrowni opowiadacze, przekaziciele wieści codziennych, a także legend i symboli, będących fundamentem istnienia ukrytej przed światem społeczności.
Powieść to jednocześnie rekonstrukcja losów przyjaciela z lat studiów - Żyda, Saula Zuratasa, etnologa, który próbując odnaleźć dowody na istnienie maczigueńskich gawędziarzy, w końcu sam przemienił się w jednego z nich.
Llosa prowadzi nas przez świat szamańskich praktyk, znachorów i czarowników. Snuje opowieści o księżycu, wykradaniu kosmyków włosów, o tym jak leczyć członek ukąszony przez osę i o tym... jaki amulet nosi w portfelu. Pełno tu mitów, zjawisk nadprzyrodzonych, legend, rytuałów i magii.
"Gawędziarz" to także opowieść Llosy o sobie samym. O wyprawach do dżungli amazońskiej, o przyjaciołach, pracy uniwersyteckiej, badaniach lingwistycznych, programie telewizyjnym pt. „Wieża Babel”, dla którego robił wywiady z Borgesem, Sábato, Miłoszem. To powieść o tym, jak opowiadać historię.
Wydawnictwo Znak /F.N.
Komentarze (1)
Komentarze
Dla mnie to przede wszystkim opowieść o Saulu Zarutasie. Mimo, że książka ma również inne wątki - o samym Llosie, jego studiach, tworzeniu programu ""Wieża Babel"", sporo legend i opowieści wędrownych ludzi - to ten właśnie najbardziej zajmuje moje myśli. Budzi pytania i uczucia. Czy ten pełen ciepła i bezinteresowności chłopak rzeczywiście stał sie jednym z nich? Tak głęboko wniknął w ich opowieść, że znał ją lepiej niż ktokolwiek inny? Czy jego fascynacja wędrownym plemieniem Macziguengów miała coś wspólnego z tym, że był Żydem? A może bardziej wpłynęło na to jego znamię? Czuję też żal, że postęp cywilizacyjny nieodwracalnie niszczy życie tych, którzy wiedzą, że życie polega na tym, aby wędrować i mieć powinność.