Zapraszamy do wzięcia udziału w konkursie, w którym nagrodą jest książka autorstwa Piotra Czerwińskiego "Pigułka wolności" z autografem autora! Do wygrania 10 egzemplarzy tej powieści.
O książce:
Portret „generacji kciuka” i utrwalony w pigułce kawałek współczesnej historii, którą sami bezwiednie tworzymy.
Aleks, zapalony internauta, hipster i życiowy nieudacznik dla żartu zakłada na Facebooku profil społecznościowy, który błyskawicznie przeradza się w globalny ruch zyskujący miliony fanów, a jego samego zamienia w celebrytę. Media i opinia publiczna dorabiają do tego filozofię, zaś jemu samemu wmawiają, że jest przywódcą pokoleniowych zmian. W końcu sam Aleks zaczyna wierzyć w swoją misję, choć nie do końca wie, na czym ona tak naprawdę polega. Do chwili, kiedy do gry włącza się piękna kobieta i duże pieniądze...
Śmieszno-straszny obraz świata epoki mediów, w którym wielkie idee okazują się sterowanymi modami, rebelianci stają się bonzami kapitalizmu, a bonzowie kapitalizmu przeglądają na oczy, przeradzając się w rebeliantów. Świat, od którego nie ma ucieczki - skądkolwiek i dokądkolwiek byśmy nie uciekali.
By zdobyć książkę należy odpowiedzieć napytanie konkursowe: „FACEBOOK służy do komunikacji, informacji, zawierania znajomości, wyznawania miłości, zniewala, służy marketingowcom, zabiera naszą prywatność… FACEBOOK - czyli UWIELBIAM CZY NIENAWIDZĘ? Mogę bez niego żyć czy nie mógłbym/mogłabym bez niego istnieć?" Krótko uzasadnij odpowiedź. Dziesięć najciekawszych, zdaniem komisji konkursowej, odpowiedzi zostanie nagrodzone książką z autografem autora.
Odpowiedzi udzielamy w komentarzach pod artykułem. Konkurs trwa od 11.10.2012 do 14.10.2012 (godzina 23.59). Zwycięzców wyłonimy do 17.10.2012, zostaną oni poinformowani drogą mailową.
Fundatorem nagrody jest wydawnictwo Wielka Litera
Aktualizacja (17.10.2012):
Komisja konkursowa nagrodziła odpowiedzi użytkowników: katarzyna niziołek, scotty, Agnieszka, jagusia, truskaweczka, kahas, J.W., Marianna Jasiecka, Galicja, Anula84
Komentarze (30)
Komentarze
Nienawiść i miłość wcale nie muszą się wykluczać - są to dwa bieguny emocji, silne i uzupełniające się nawzajem. Nie wierzycie? A ile razy wykrzyczeliście komuś ukochanemu w twarz, że nienawidzicie go, albo... albo chociaż tak pomyśleliście? ;> No, tylko szczerze... Nie musicie mówić głośno, wystarczy, że przyznacie się sami przed sobą. :D Ja mam podobnie. I dotyczy to też Facebooka. Och, jakże irytują mnie idiotyczne wpisy znajomych w stylu ""Robię obiad"", ""Jem obiad"", ""Zjadłem obiad"", ""Nie chce mi się zmywać..."" etc. Zaproszenia do gier doprowadzają mnie do szewskiej pasji, a spam na stronach fanowskich, od których oczekiwałabym rzetelnych informacji i ciekawostek, a od których dostaję komunikaty w stylu ""Piątek, piąteczek, piątunioooo!!!..."" itd. budzi we mnie bestię. Nienawidzę fejsa. A jednak... nie potrafię bez niego żyć. Bo to tutaj mogę wychwytywać najpiękniejsze perełki Internetu.Mogę ogłaszać znajomym, że w piątek idziemy na piwo. Albo na sok. Odi et amo. Łacina nie kłamie.
Nie wiem czemu wcześniej nie wynaleziono facebooka,gdy wchodziłem w okres młodzieńczego buntu,nie musiałbym odmrażać sobie pod balkonem mojej wybranki różne części ciała,ale pisałbym jej fajne teksty na facebooku.Podsyłałbym też linki z piosenkami albo zwiastunami premier filmowych,ona byłaby pewnie zachwycona,ze tak o niej myślę i wyszukuję rózne fajne rzeczy specjalnie dla niej.No ale jak wiadomo,nie było jeszcze telefonów komórkowych,komputerów i tym bardziej facebooka,więc teraz oprócz zgodnego stadła i podstawowej komórki społecznej jaką tworzę z tamtą wspomnianą dziewczyną,nabawiłem się problemów z pęcherzem moczowym.Ale taką właśnie cenę placi mnóstwo ludzi,którzy dorastali w innej epoce i nie dane było im doswiadczyć dobrodziejstw technologii,ja kocham facebooka i wciąż powtarzam moim dzieciom,że nawet nie wiedzą jakie mają wielkie szczęście w życiu,nie to co ich rodzice,w kraju PRL-u i przaśności gdy świat szedł ciągle do przodu,a my staliśmy w miejscu,zwlaszcza z technologią.
Jak wszystko w życiu także i Facebook ma swoje dobre i złe strony. Ja staram się skupić na tych dobrych, bo życie i tak jest full of zasadzkas i wiadomo w co kopas......Dla mnie FB jest świetnym źródłem informacji, bo która kobieta nie lubi wiedzieć, która koleżanka z liceum już wyszła za mąż, kutra ma dziecko a która kota ;) A tak na poważnie to daje minimalny, ale zawsze, kontakt z ludźmi, których nie widziało się od paru ładnych lat. Co więcej, pozwala kontaktować się z ludźmi, których nie widziało się nigdy w życiu i których zapewne nie dane byłoby nam spotkać. Dla mnie najważniejszą wartością FB jest możliwość kontaktu z ludźmi, którzy tworzą muzykę, sztukę, literaturę - po prostu z ludźmi, którzy pełnią ważną rolę w moim życiu. Radość jaka płynie z krótkiej rozmowy z idolem, mentorem, mistrzem czy jakkolwiek nazwiemy taką osobę, jest nie do opisania. Facebook w zniewalający sposób daje wolność słowa, wyrażania swoich opinii, uczuć, preferencji, fascynacji, smutków. This is it :)
Codziennie rano budzi mnie ta sama miła melodia płynąca z budzika. Najpierw delikatnie, prawie bezszelestnie, potem coraz mocniej. Otwieram oczy i się uśmiecham. Jedna z moich ulubionych. Budzik zawsze ustawiony jest kilka minut wcześniej. Po co? Bo dzień należy rozpocząć od sprawdzenia informacji ze świata. Włączam laptopa i parzę herbatę. Czytam najnowsze niusy ze świata, przeglądam maile i... wchodzę na facebooka. Czy to jest uzależnienie? Nie. Raczej nie. Ale na pewno jest to jedna z niewielu rzeczy która zawładneła uwczesnym światem. Czy mogę się bez tego obejść? Tak. Ale po co? Wkońcu są tam przyjaciele, znajmoi, ulubione strony, czasami jakiś humor dnia oraz głupie aplikacje. W świecie który ciągle gdzieś pędzi jest to rozwiązanie potrzeby kontaktu, bliskości, należenia do grupy. Gdy nie ma czasu na spotkania dostarcza informacji "bycia na bieżąco". Należy z tym uważać. Ciągłe publikacje typu: co się robi, gdzie się było, co się zjadło są niedopuszczalne. Psują całą idee strony.
Czy kiedyś istniał świat bez facebooka, czy dla nas ludzi jest to jakaś nauka? Kto pamięta czasy zabaw pod trzepakiem? albo miłych spacerów z nowym chłopakiem? Nie traciło się cennego czasu na siedzenie, ciągle miało się ochotę na wspólne łażenie. Nikt nie kradł nam popołudnia i wieczora mało kto marnował czas dla starego telewizora. A teraz oprócz telefonów jest jeszcze facebook, on zniewolił nas jak jakiś w wieży ognisty smok. Nie pozwala oderwać się od migającego monitora, nie cierpię tego gdy mija mi tak kolejna i kolejna chwila. On zniewolił mnie doszczędnie od pierwszego wejrzenia, Kocham i nienawidzę na raz facebooka na nic moje starania. Chyba już nigdy nie uwolnię się z jego lepkich długich macek, Czy Wy też już ten stan doskonale rozumiecie i znacie? Na nic błagania męża,przyjaciółki i mojej babci ukochanej, żebym odstawiłą kompletnie internet i zaczęła żyć inaczej. Ja już chyba uzależniona jestem od niego od stóp do głow, prośby bliskich zbywam-bywaj zdrów
Czasem wydaje mi się,że odstaję do dzisiejszych czasów.Przerasta mnie szum wokół rzeczy,na które normalny człowiek nie zwróciłby uwagi.Przeraża mnie ilość reklam,mailing i napadanie na mnie z każdej możliwej strony przez tych,którzy coś chcą mi sprzedać.Lubię kontakt z ludźmi,bo on daje siłę i wiarę w ludzką lojalność i uczciwość,w bezwarunkową przyjaźń,ale facebook nie ma dla mnie nic wspólnego z takim kontaktem.Facebook jest jak ogromny bazar.Ludzie handlują tam wszystkim: ciałem,wspomnieniami,marzeniami...Często obnażają się całkowicie.Nie przekonuje mnie,że dzięki niemu ma się kontakt ze znajomymi mieszkającymi daleko,bo taki kontakt i tak można mieć.Nie trzeba pokazywać tysiącom,milionom,swoich zdjęć i czekać na komentarze(oczywiście pełne superlatyw). I tak oto okazuje się,że właściwie nie istnieję.Nie znajdziesz mnie na portalach,a moich zdjęć w internecie.I muszę przyznać,że mimo to szczęśliwa jestem i niczego mi nie brakuje. Facebook,żyję i mam się całkiem dobrze bez niego...
Nie znam zamierzchłych czasów sprzed Facebooka, Dla mnie to jest wygoda,wiem gdzie i kogo szukać. Gdy kumpela robi domówkę,bo rodzice wyjechali, To my paczkę skrzykujemy,nikt razcej nie nawali. Mój brat w zespole takim jednym pogrywa nie raz, No to wrzucam linki znajomym jak idzie mu ten bas. Ciekawe artykuły o ksiażkach i filmach na fejsie znajduję, Nie czytam wcale to co akurat mnie nie interesuje. Kocham facebooka za istnienie miłością wielką i gorącą, Nie mam poczucia żalu czy nienawiści,że kusi jakąś stronką. Kto chce niech czyta godzinami i tygodniami,skoro tak lubi, Przecież tak naprawdę to wszystko jest w internecie dla ludzi. Do wszystkiego podejsć po prostu trzeba z rozsądkiem i z głową, Chyba nie każdy odznacza się inteligencją jak nasza rożowa Doda? Więc ja bronię facebooka i wyrażam tutaj publicznie swą miłosć, Choć wiem,że wielu nie cierpi go i wyraża swoja frustrację i złość. Ja do końca świata będe wierna swojemu profilowi na facebooku...
Rozum nienawidzi, a coś wewnątrz skłania, żeby kilka razy dziennie logować się i przeglądać posty na FB… z jednej strony zdaję sobie sprawę z tego, że jest to zjadacz czasu bazujący na najprostszych ludzkich pragnieniach, z drugiej jednak daję się w to wszystko wciągnąć… na FB znalazłem swoją dziewczynę, tzn. ona mnie znalazła ;) znaliśmy się z uczelni, jednak uśmiechając do siebie wzajemnie mijaliśmy na korytarzach, a jakoś przez „znajomych znajomego” udało się nam odnaleźć i przełamać pierwsze lody… :) FB idealnie spełnia funkcje wywiadowcze, to na nim sprawdzam potencjalnych pracowników, współpracowników oraz kontrahentów przed podjęciem współpracy, często można dowiedzieć się o nich bardzo ciekawych rzeczy ;) FB jest pewnego rodzaju rewolucją społecznościową, ciekawi mnie co będzie kolejnym etapem tej rewolucji… Odnośnie postawionego pytania FACEBOOK - czyli UWIELBIAM CZY NIENAWIDZĘ? nie potrafię odpowiedzieć jednoznacznie – wybieram środek, czyli „czy”…
Fejs porównałabym do tablodów. Każdy mówi,że ich nienawidzi, brzydzi się nimi, tym wchodzeniem z butami w życie aktorów, piosenkarzy... Ale tak naprawdę mało jest osób, które nie mają konta. Różnica między fejsem a tablodiem jest taka,że ludzie chętnie wrzucają tu swoje zdjęcie.Niektóre nie nadają się do publikacji. Granica się przesunęła w tym "uzewnętrznianiu się" na fejsie. Obejrzałam "The social network" i wiem jak fejs powstawał. Założyciel zarobił na chęci pokazania innym-tam byłem, to robiłem, z tym jestem lub nie. Znam ludzi, którzy z rana sprawdzają ile mają powiadomień, znajomych i lajków. Znajdą się plusy tej wirtualnej przestrzeni-akcje ,które mają pomóc komuś. To popieram w 100%. Reszta powoli mi się nudzi. Wolę pobiegać niż co minutę sprawdzać co kto i jak, czy boli kogoś głowa po wczorajszym kacu, albo jak wyszedł na zdjęciu. Fejsbookowa społeczność brnie dalej,a ja biegnę -przynajmniej to dobre dla zdrowia fizycznego. Psychicznego też.
W dzisiejszych czasach panuje przewartościowanie prywatności, Nawet nie zdajesz sobie sprawy ilu nieproszonych obserwatorów na Twoim profilu gości. Rozstania, śluby, narodziny dzieci… Chcesz zobaczyć jak życie innym leci? Wspomnienia z wakacji, kompromitujące ujęcia, Każdy chyba znajdzie swoje nieszczęśliwie otagowane zdjęcia. Często jest tego za dużo, zbyt osobiście, Ale tyle osób LUBI TO, oczywiście. Nigdzie nie napisałam, że tego portalu nienawidzę, Niemniej jednak za treści generowane przez moich znajomych czasem po prostu się wstydzę. Wydarzenie? Koncert? Bilet kupisz w EMPIKU. Takich informacji znajdziesz na FB bez liku. Teoretycznie można żyć bez FACEBOOKA, Mimo, że niebiesko- białe oko każdego z nas ciągle szuka. Osobiście mogłabym bez niego żyć, Wolałabym pewnych rzeczy o moich znajomych nie wiedzieć. Jednak tej machiny nie da się już zatrzymać… Trzeba być użytkownikiem z głową na karku i poziom rozsądnej granicy utrzymać.
Lubię Facebooka, zaglądam do niego praktycznie codziennie, ale mogę sobie wyobrazić życie bez niego. Może wynika to z faktu, iż jestem z pokolenia jeszcze przed- Facebookowego (rocznik '84). Lubię pooglądać zdjęcia znajomych z wojaży małych i dużych, zdjęcia ich maleńkich pociech, zdjęcia z szalonych imprez etc., ale sama nie wrzucam tam swoich zdjęć. Moją aktywność na Facebooku ograniczam raczej do zachowań biernych - przeglądanie postów znajomych i przyjaciół, lajkowanie ich zdjęć etc. Mój profil Facebookowo- psychologiczny określiłabym jako Obserwator. Lubię wiedzieć co się dzieję, ale nie przenoszę mojego życia społecznego do wirtualnego świata. Facebook jet dla mnie tylko narzędziem usprawniającym komunikację ze znajomymi, a nie podstawowym kanałem komunikacji. No i nienawidzę przesłodzonych komentarzy oraz zdjęć których podstawowym celem jest tzn. lans, pochwalenie się. Podsumowując – Facebook – tak, ale w rozsądnych dawkach.
Na początku myślałem, że to taka międzynarodowa wersja NK, potem zrozumiałem że jest o wiele gorzej. Korzystam z FB jako obserwator. Zgroza mnie czasem ogarnia jak widzę, co ludzie ""lubią"". Jakimi ciekawostkami postanowili się podzielić. Jak bardzo ich cieszą komentarze. A czasem sam coś wrzucam. Potem patrzę kto polubił, komu się spodobało, kto coś dopisał. Niezły ze mnie obserwator, c'nie? Sam niczego nie lubię, nie klikam i nie odpowiadam. Starannie ukrywam swoje prawdziwe oblicze. Pewnie to gdzieś gromadzą. Kiedyś wykorzystają. Wyślą mi reklamę, której się nie oprę. I wtedy wyjdzie na to, że Facebook przejął kontrolę nad moim losem. NIGDY! A ci wszyscy znajomi? Nie pamiętam kiedy ostatnio sam kogoś dodałem. To mnie zapraszają. Sami nieznani mi ludzie. Nigdy z nimi nie rozmawiałem i prawdopodobnie nigdy nie będę. Ale widzę ich codzienną aktywność. Paczę jak komentują, dodają, lubią i co sami paczą. I guzik mnie to obchodzi.
Uważam, że nie ma i nie może być jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Facebook bawi, pomaga, ale i przez wiele prywatnych danych, które tam krążą o nas może być niebezpieczny. Osobiście nie jestem jakimś jego wielkim fanem, nie klikam "kciukaczów" gdzie popadnie, nie rozpoczynam dnia od sprawdzenia FB, ale często łapię się na tym, że z nudów otworzę go i godzinka upływa niezauważenie. Oczywiście można bez niego istnieć, ale skoro już jest, dlaczego by nie miał nam pomagać tak jak robi to do tej pory. O ciemnej stronie FB należałoby napisać chyba pracę magisterką, ale dla ostrożnej i rozsądnej osoby może on być jednym z wielu ówczesnych narzędzi, pomocnych w codziennym życiu. Ani go nie kocham, ani nienawidzę. Mógłbym bez niego żyć, ale skoro już jest, czemu ma zarastać pajęczyną niepamięci.
Pamiętam czasy kiedy jako dziecko żeby spotkać się ze znajomymi wychodziłam z domu, grałam w piłkę i karą było dla mnie pozostanie w czterech kątach. Dzisiaj większość ludzi woli spotykać się w wirtualnym świecie, na Facebooku, bo tak łatwiej, szybciej i nie trzeba marznąć na dworze,kiedy temperatura powietrza spada. Trzeba jednak pamiętać,że wirtualne spotkanie nigdy nie zastąpi spotkania w rzeczywistości, spojrzenia rozmówcy w oczy, żywego kontaktu z językiem i drugą osobą. Mnie to osobiście nie przekonuje. Dla mnie facebook jest raczej sposobem na znalezienie starych znajomych z którymi utraciło się kontakt. Dzięki temu portalowi znalazłam swoją pierwszą miłość i pierwszą przyjaciółkę, odzyskałam z nimi kontakt. Wiem, że bez facebooka byłoby to trudne, bo mieszkamy dość daleko od siebie.
Uwielbiam, a zarazem nienawidzę. Uwielbienie wzięło swój początek od możliwości kontaktu z ludźmi przebywającymi daleko, daleko ode mnie. Siadam odpalam laptopa, loguję się i ... . I nie muszę ruszać się z miejsca, w którym akurat jest mi nadzwyczaj wygodnie. Przebywam w wirtualnym świecie, który daje szansę odtworzenia rzeczywistych zdarzeń, w których nie było dane mi uczestniczyć. Oglądam zdjęcia z imprez, plotkuję z koleżanką, oś czasu co chwila podsuwa mi nowe newsy. Nienawidzę?! tak, nie znoszę za pożeranie ogromnych ilości cennego czasu, za zaproszenia nieznajomych osób, za oznaczenia na zdjęciach i gry, w które nie mam zamiaru pocinać. Bez fejsa istniałam 20 lat, więc jeżeli kiedykolwiek coś lub ktoś go unicestwi – dam radę ;) Dobra, miało być krótko... i krótko było.
Jeśli miałabym wybrać czy facebooka kocham czy nienawidzę, to wybieram kochanie, choć mogłabym bez niego żyć. Dzisiejsze czasy są jakie są, czy tego chcemy czy nie mamy mniej czasu na spotkania z dalszymi znajomymi, tym bardziej ze znajomymi z innych krajów, poznanych na wakacjach czy wymianie. A facebook umożliwia utrzymanie więzi. Z drugiej strony, gdy po 8 latach przychodzi się na spotkanie klasy z liceum, milej przebiega rozmowa, gdy wiesz, że kolega właśnie przeniósł się na swoje, czy koleżanka zaczęła odnosić sukcesy w grze na klarnecie, którzy z własnej skromności na pytanie"Co u ciebie słychać?" odpowiedzieli by "A to co zwykle". Podsumowując, skoro istnieją takie narzędzia to czemu z nich nie skorzystać do utrzymania dalszych i bliższych znajomości...
Facebook? Zdecydowanie nienawidzę. Ile czasu spędzonego na szpiegowaniu znjaomych na biało-niebieskiej tablicy, możnaby wykorzystać w bardziej efektywny sposób? Według mnie fejs to zjadacz czasu i rozpraszacz ( o ile ""ciekawiej"" jest spędzić na stronie kolejną godzinę, niż wziąć się do nauki...), bez którego jednak trudno się obejść. Obecnie więkoszość młodych ludzi prawie wszystko załatwia przez facebooka- o ile łatwiej jest zaprosić znajomych na ""wydarzenie"", niż informować o nim każdego osobiście, napisać kilka słów na czacie, niż zadzwonić. Jeśli nie masz fejsa- nie istniejesz. Gry rozmawiam ze znajomymi, wszyscy mówią to samo, każdy jednak ma konto. Bo trzeba. Bo mają je wszyscy. Bo bez fejsa w dzisiejszych czasach praktycznie nie da się żyć.
Chyba moge powiedziec ze Facebook jest troche jak poranna kupa. Niby nie trzeba jej robic ale potem meczy przez reszte dnia, i w koncu czlowiek nie wytrzyma... I tak tez jest z Facebookiem - mozna sobie podarowac sprawdzenie z rana ale czlowiek ma potem wrazenie jakby czegos nie zrobil, nie dopatrzyl. I w koncu wchodzi na cudzy komputer, loguje sie i sprawdza co tam sie wydarzylo. Albo nawet na komórce w kiblu. I nie wazne ze w 99 przypadkach na 100 to same bzdety. Wazne jest to poczucie ze nic nas nie ominelo. Więc w sumie można by było żyć ale czymże byłoby życie bez Facebooka... Po prostu nie do wytrzymania. Kurcze natura wzywa! Biorę tableta i idę sprawdzić statusy znajomych - w sumie to lepsze niz czytanie instrukcji Domestosa.
Mógłbym żyć bez fejsa, gdyby nigdy nie powstał. Odkrycie tak banalnego w działaniu portalu, jest jak odkrycie promieniowania- może być ogromnym zagrożeniem dla ludzkości jak i zbawieniem, ale czasu się nie da cofnąć i tak jak żyjemy w epoce postatomowej, tak postfacebookowa epoka trwać będzie nadal. Hitem kiedyś był portal epuls, dla kolorowych gimnazjalistów i mógłby to być portal na miarę fejsbuka, gdyby nie prymitywny dziecięcy interfejs i brak tego czegoś- co ma facebook- dynamika. To właśnie sprawia chyba, że jest to tak magiczne miejsce, gdzie każdy chce się chociaż raz dziennie zalogować by sprawdzić co piszą znajomi, co się dzieje na świecie i z czego aktualnie śmieje się cała Polska. Jedziemy dalej. Ta joj. Bzium.
Facebook wessał mnie jak żaba muszkę,nie miałam żadnych szans,teraz jestem pusta w środku jak wielkanocna wydmuszka. Zawładnął moim nędznym człowieczym życiem,chciałabym już odzyskać kontrolę nad sobą,o tym wciąż marzę skrycie. Nienawidzę tego całego Facebooka,jak to się dzieje,że wchodzę sobie na chwilę,tu i tam klikam i na pół cennego dnia znikam? Nie umiem pojąć co on ze mną wyprawia,jak bardzo przerosła mnie ta cała facebookowa sprawa. Chcę uciec od tej technologii jak najdalej stąd,czy na Marsie jest podłączony prąd bez ,,fejsa'' wie ktoś na ten temat coś? Uciec w bezpieczne i wolne od niego miejsce na ziemi,oto jest dla mnie zadanie tej nadchodzącej jesiennej niedzieli.
Nie mam konta na Facebooku, nie mam konta na innych portalach społecznościowych, nie piszę bloga, nie wysyłam znajomym zdjęć z wakacji... - więc podobno jak nie ma mnie w internecie, to nie istnieje... Ostatnio wróciłam do ... Muminków. Starych Dobrych Muminków. I znalazłam tam wiele, wiele pięknych historii. Moim ulubieńcem jest Włóczykij. Włóczykij nie lubili opowiadać innym mieszkańcom Doliny Muminków o swoich podróżach. Twierdzi, że jak się o nich opowiada to potem pamięta się już tylko samą opowieść, a nie podróż.... Więc ja żyję, żyję pięknie, ale o tym nie opowiadam... bo nie chcę pamiętać tylko zapisów w blogu...
Nie mogę szczerze opowiedzieć po żadnej ze stron. Nienawidzę Facebooka bo to rekin czasopożeracz, zamiast robić coś konkretnego snuję się po profilach i sprawdzam, co tam na wallu słychać. Znowu z drugiej strony to dzięki Facebookowi wiem, co dzieje się u moich znajomych, dowiaduję się o promocjach i nowościach wydawniczych. Bez tych ostatnich informacji nie wyobrażam sobie dnia, jako książkochłon muszę śledzieć ten rynek. Zatem nie wyobrażam sobie, żeby nie było facebooka, żebym choć raz dziennie nie mogła wcisnąć "like". Toteż tym czasem znikam i idę pobuszować po twarzoksiążce czy książkotwarzy, jak kto woli:)
Prawie 75% populacji (mająca internet,komputer) ma konto na fejsie. Większość z nich mogło by spędzać na nim 24 godziny 7 dni w tyg. (ja też :P). Moim zdaniem jest to jakaś choroba, uzależnienie, może chęć zaistnienia słyszałem powiedzenie "nie masz Facebooka nie istniejesz". Jak trudno odciągnąć się od tak interesującej strony? Przecież na fejsa można wejść już prawie na każdym telefonie (w niektórych sieciach kom. są stworzone nawet pakiety "miesiąc fb na telefonie za jedyne...") tablety tez mają specjalne aplikacje żeby cały czas móc być na bieżąco. Według mnie uzależnienie to już za mało... FACEBOOK'O-MANIA!!!
Jestem z tej grupy która razcej kocha facebooka,wchodzę robię swoje i wracam do realnego świata,nie tak jak moja dziewczyna,przesiadujaca godzinami przed komputerem.Ona nie może sie nadziwić jak ja potrafię kontrolować czas na facebooku,czytam wiadomości od znajomych,dodaję nie raz jakiś link z fajnym utwore,dorzucę zrobione w plenerze foto jakiejs zwierzyny i zwijam żagle.Gdy coś naprawdę mnie zaciekawi to poczytam i nawet skomentuję,wszystko w ramach zdrowego rozsądku,szkoda mi życia na wgapianie się nieustannie w facebooka jak przysłowiowa sroka w kość.
Atak głupawki czy jakieś inne szaleństwo przywiodło mnie w te strony gdzie facebook jest lepszą wersją znajomych, i nowocześniejszą Mamy i Taty. Idea jak w noki "connecting people" tylko z łącznością bywają problemy jak w dawnej "idei". Generalnie to słaba opcja dla świata gdy z FB dowiadujesz się co dziś na obiad i że tym razem zupa nie będzie za słona lepiej wyjść na ulicę pooddychać powietrzem i zamiast binarnych siem-hej powiedzieć "maleńka zabiorę Cię dziś do kina".
Kocham Fejsbuka. Tak, kocham. Moje konto jest tak ustawione, że widzę tylko to, co chcę widzieć. Nowości książkowe, filmy, muzykę. Wszystko w ramach moich zainteresowań. Loguję się na facebooka codziennie o stałej porze. Przejrzenie treści zajmuje mi około 10 minut. W ten sposób portal nie rządzi moim życiem.
Zasadnicza idea fejsbuka (tak dla psora, jak i tłuka) polega na tym, że się luka i luka, ...a komu to służy nie wiadomo, nie wiadomo na razie... póki co zatem -lajkujcie Kazię ( a jak się nie ooda , to robinhooda )
PS. Muszę sprawdzić profil Pana Piotra Czerwieńskiego na Facebooku, gdyż ma moje panieńskie nazwisko. Może jesteśmy rodziną? ;)
Fascynujący Ale Czasem Erudycji Brak Ogólnie O K
fejsbuk? fe-zbuk.