A raczej czterech: Tusk, Rokita i obaj Kaczyńscy tuż po wyborach wsiądą do jednego autobusu. Ale w tym teamie każdy chce trzymać kierownicę... piszą Michał Karnowski i Piotr Zaremba w najnowszym "Newsweek'u". Nie jest to już, szczęśliwie dla jego pasażerów, opiewany niegdyś w pieśniach "autobus czerwony" (chociaż właściwie) ale za to bardzo wesoły, nawet jeśli jest to śmiech przez łzy. Tak czy siak poprowadzić go nie będzie łatwo. Niemniej jest już raczej pewnie kto przejmie kierownicę: PiS i PO, według ostatnich sondaży, mają szansę na taką większość w parlamencie, że mogłyby nawet przymierzyć się do zmian w konstytucji (wymagają one 2/3 głosów). Tak więc Kaczyńscy, Tusk i Rokita są na siebie skazani, a my na nich. Od września będą tworzyli ścisłe centrum dowodzenia Polską. - Powołamy sztab, coś w rodzaju rady koalicji, spotykający się nawet kilka razy w tygodniu. Chodzi o zapewnienie wspólnego wektora działalności państwa - zapowiada w rozmowie z "Newsweekiem" Jan Rokita. (...) Chcemy walczyć o dwie kadencje, przełamać mechanizm całkowitych kompromitacji kolejnych ekip - kreśli wizję Przemysław Gosiewski z Pis. Jednak autorzy artykułu martwią się, czy możliwe jest porozumienie przy tak dużych różnicach programowych, jakie dzielą PiS i PO. Ja bym się jednak nie martwiła. Gorzej niż teraz jest, na pewno nie będzie.
Iza J.
Pełna wersja artykułu w wydaniu 35/05 tygodnika "Newsweek"

Aktualności
Ich czworo
A raczej czterech: Tusk, Rokita i obaj Kaczyńscy tuż po wyborach wsiądą do jednego autobusu. Ale w tym teamie każdy chce trzymać kierownicę.
Komentarze (0)