Rękawiczki. Ten na pozór niewinny element garderoby staje się rokrocznie przyczyną frustracji, zległo humoru i rodzinnych nieporozumień. Znalezione pod choinką sprawiają, że do głowy natychmiast przychodzi myśl: „Ale dlaczego? Przecież byłem grzeczny…”. Niewielkim pocieszeniem jest fakt, że ojciec znowu dostanie krawat z bałwankiem i wycieraczki do Poloneza, mama trzydziesty ósmy krem na noc a babcia, zgodnie z tradycją, butlę syropu po którym powinna przestać mylić imiona.

Tak. W świecie doskonałym wszyscy dostawaliby tylko biżuterię, drogie perfumy i wypasione płyty. Jednak w tym, w którym żyjemy jest jak jest i czasem trzeba przełknąć rękawiczki, kapcie albo pidżamę. Osłodą tych ciężkich chwil zawsze była muzyka. Już w średniowieczu, w naszej części świata, powstawała głównie na zamówienie kościoła i służyła ku ozdobie wszelkiego rodzaju uroczystości i świąt, także Bożego Narodzenia. Najwięksi kompozytorzy pisali msze, psalmy czy nawet miniatury nazwane później kolędami. Utwory te przetrwały oczywiście próbę czasu i są obecne do dziś, jednak pierwszym prawdziwym bożonarodzeniowym hitem była zdecydowanie skomponowana przez Irwinga Berlina, piosenka „White Christmas”. Najpopularniejsze jej wykonanie przypisuje się Bingowi Crosbiemu, chociaż ma ją w repertuarze, niemal dwa tysiące (!) innych artystów na całym świecie. Przerabiano ją na jazz, rocka, country, reggae i oczywiście metal. Możemy śmiało stwierdzić, że to świąteczny przebój wszechczasów. Crosby nagrał „White Christmas” pierwszy raz w 1942 roku, a później ponownie w 1947. Drugie nagranie było spowodowane zniszczeniem oryginalnego mastera pierwszej wersji. W ciągu pięćdziesięciu kolejnych lat kompozycję Berlina nagrywali między innymi Nat King Cole, Elvis Presley, Boney M, Bob Marley, Kenny G czy Billy Idol.

Lata sześćdziesiąte to złoty okres w historii muzyki, między innymi z powodu aktywności fonograficznej i koncertowej zespołu The Beatles. Do dziś nikt nie przebił tego co zrobili wtedy John, Paul, George i Ringo. Co robili w święta? Nagrywali specjalne EP’ki dla swojego Fan Clubu, na których śpiewali kolędy, wygłupiali się i składali życzenia. Po rozpadzie zespołu, poszczególni muzycy The Beatles wciąż pamiętali o pisaniu świątecznych piosenek i dzięki temu powstały takie przeboje jak „Happy Xmas (War Is Over) Johna Lennona, czy „Wonderful Chrsitmas Time” Paula McCartneya. Ringo popełnił nawet cały album zatytułowany „I Wanna Be Santa Claus”. Tylko George jakoś nie palił się do bycia Mikołajem...

Każdy inaczej pamięta lata siedemdziesiąte. Dla niektórych to era hard rocka, dla innych punk, a dla jeszcze innych disco. Niektórzy pamiętają je jako okres największej potęgi muzyki funk z takimi bohaterami jak James Brown na czele. Jak się okazuje Ojciec Chrzestny muzyki soul, świetnie sobie radził także jako kolędnik! Kiedy nasi tatowie próbowali mozolnie rozplątać lampki na choinkę, a mamy chowały w szafie za pościelą paczki ze słodyczami rozdawane w zakładach pracy, daleko, za oceanem James nagrywał klasyczne pieśni bożonarodzeniowe. Nieco dalej poszedł w roku 1995, kiedy nagrał takie piosenki jak „Go Power At Christmas Time” czy „Santa Claus Go Straight To The Ghetto. Innym funkowym super freakiem śpiewającym kolędy jest niejaki Bootsy Collins. Jego album „Christmas Is 4 Ever” pojawił się w roku 2006 i zawierał takie rarytasy jak „Jingle Belz”, „Happy Holidaze” czy „Winterfunkyland”.

Na samym początku ustaliliśmy, że świątecznym przebojem wszechczasów jest „White Christmas”. Ogromna popularność tej piosenki i jej wyniki w zestawieniach to zasługa faktu, że jest na rynku od ponad sześćdziesięciu lat! Idąc tym tropem, możemy już dziś założyć, że w roku 2052 ktoś pisząc tekst o piosenkach świątecznych dojdzie do wniosku, że laur pierwszeństwa należy się jednak piosence... „Last Christmas” formacji Wham!. Ta kompozycja jest w naszej świadomości związana ze świętami równie mocno jak karp w galarecie i „Kevin sam w domu”. Bez tych elementów święta można uznać za nieważne! Ilość wykonań napisanego przez Georga Michaela „Last Christmas” zaczyna dobijać do setki, kto wie ile się jeszcze uzbiera przez kolejnych czterdzieści lat?

Teza, że piosenka Wham! zainspirowała Boba Geldofa do  napisania „Do They Know It’s Christmas” jest być może ryzykowna, ale wcale nie niemożliwa! Jednak to co jest najważniejsze w tej historii, to idea stworzenia Live Aid i co za tym idzie powód dla którego Geldof zadzwonił do wokalisty Ultravox Midge Ure’a i poprosił go o napisanie piosenki na święta. Wyszło całkiem dobrze skoro otrzymał w efekcie z rąk Królowej Elżbiety II Order of the British Empire (co jest nową formą dawnego pasowania na rycerza) i od tamtej pory należy tytułować go „Sir”.

W Polsce tradycja śpiewania kolęd jest bardzo silna i tak naprawdę niewiele piosenek z kręgu muzyki pop było kiedykolwiek w stanie przedostać się do elitarnego grona utworów śpiewanych przy wigilijnym stole. Są jednak w historii polskiej muzyki rozrywkowej świąteczne hity, które wracają każdego roku i bez których trudno wyobrazić sobie grudniową play listę. Jedna z takich piosenek to oczywiście „Z kopyta kulig rwie” Skaldów, kompozycja nie całkiem nadająca się na kolędę zważywszy na imprezowy tekst, jednak atmosferę zimowej euforii oddaje jak żadna inna! Dla zwolenników bardziej refleksyjnego podejścia do tematu, idealnie będzie się nadawać „Jest Taki Dzień” Czerwonych Gitar. Warto tu przypomnieć, że Seweryn Krajewski także w tym roku wrócił ze świąteczną propozycją. Album „Zimowe Piosenki” nagrany z Andrzejem Piasecznym to murowany typ na świąteczną klasykę na wiele kolejnych lat.

A skoro jesteśmy przy temacie klasyki, to nie sposób nie wspomnieć o ważnym wydarzeniu jakim jest wydanie pierwszej polskiej płyty w barwach renomowanej, brytyjskiej wytwórni Decca Classics. 13 listopada do sklepów trafił album wybitnej sopranistki Aleksandry Kurzak, zawierający premierowe nagrania najpiękniejszych polskich kolęd w aranżacjach oraz pod dyrekcją Krzysztofa Herdzina. Solistce towarzyszy Sinfonia Varsovia a gościem specjalnym jest Sebastian Karpiel-Bułecka, który oprócz partii w trzech duetach z Aleksandrą Kurzak nagrał dwa utwory jako solista. Ich wspólne wykonania „W Żłobie Leży”, „Przybieżeli Do Betlejem” czy „Gdy Się Chrystus Rodzi” będą idealnym uzupełnieniem świąt w każdym domu. I może nawet te rękawiczki jakoś lepiej wypadną pod choinką.

Album do końca 2012 roku dostępny będzie wyłącznie w salonach EMPiK i na empik.com

 

Piotr Miecznikowski