Wiara w przesądy i potrzeba poznania przyszłości jest zapisana w naszym kodzie genetycznym. I niech pierwszy rzuci kamieniem ten z Państwa, kto nigdy nie przeczytał żadnego sennika (onejromancja), nie lał wosku w andrzejki (keromancja). Konia z rzędem temu, kto nie zna swojego znaku zodiaku - a po co, skoro wypada sądzić, że astrologia to rozrywka dla osób skromnych intelektualnie? Gdybyśmy mogli wiedzieć, że jutro, za rok, za dekadę, wokół nas będzie dziać się coś złego, czy nie szukalibyśmy zawczasu nowego otoczenia? A jeśli czeka nas złoty wiek... Szklana kula, a może mędrca szkiełko i oko wskażą odpowiedź na pytania o nasze przeznaczenie?

Ludzie od tysiącleci próbują przewidzieć bieg wydarzeń na podstawie rozmaitych zdarzeń. Encyklopedia wskazuje około 40 podstawowych technik wróżenia. O ile chiromancja czy tarot nie zdziwi nikogo, o tyle kleromancja, antinopomancja czy omfalomancja może zabić ćwieka niejednemu. A przecież chodzi po prostu o wróżenie z kości, z ludzkich wnętrzności oraz z... pępka. Wróżono także z układu gwiazd, ze stanu powietrza (aeromancja), z odgłosów wydobywających się z brzucha (gastromancja), z lotu ptaków (ornitomancja), z cieni (sciomancja), z ognia (piromancja)... Do wróżb służyły koguty (alektriomancja), ciasto (aleuromancja), sól (alomancja), fusy (tasenografia), trzewia zwierząt (hieromancja)... Wśród takich metod numerologia czy logarytmancja wydają się już całkiem poważnymi – wszak ścisłymi - "dyscyplinami". Zabawne, że w wikipedycznym zestawieniu znalazło się... przepowiadanie pogody, które zyskało wszak rangę dyscypliny naukowej. Chociaż, biorąc pod uwagę to, jak często meteorologia wprowadza nas w błąd, można zrozumieć takie przyporządkowanie.

Wróżby są równie popularne jak wiara w istoty nadprzyrodzone. Większość przepowiedni odnosi się do szczęścia w miłości, majątku lub posiadania dzieci, czyli do tego co najbardziej interesuje większość ludzkości. Są też tacy, których interesuje władza; tych na ogół ciekawią przyszłe zmiany polityczne. Czy politologia to jedyna, poza meteorologią, nauka, której można przypisać związki z domeną Pytii, Kassandry czy Nostradamusa? Zapewne wielu etnografów, socjologów i psychologów zawdzięcza swoje tytuły naukowe podobnym badaniom. Sami wróżbiarze są dobrymi psychologami praktycznymi i umieją odgadywać, czego się od oczekuje. Język wróżb jest na tyle niejasny, że trudno zweryfikować ich trafność, gdyż prawie zawsze pozostaje możliwość różnych interpretacji. Niektóre techniki mają wiele wspólnego z testami projekcyjnymi, jakie obecnie stosuje się w psychologii. Entuzjaści wróżb przekonują, że fenomen ten da się wyjaśnić naukowo. W ich ocenie, czas to tylko jeden z wymiarów wszechświata, który można dowolnie kształtować. Fizycy obalają te argumenty.

A historycy? Ci przypominają, że czarownicy i wróżbici, często jako kapłani, występowali we wszystkich znanych kulturach starożytnych. Magia współistniała z religią u Babilończyków, Egipcjan, Kananejczyków, Greków, Rzymian, Celtów oraz wśród ludów zamieszkujących Afrykę, Australię i obie Ameryki, nie brakuje jej w buddyzmie, taoizmie, hinduizmie. Wyjątkiem są wyznania oparte na wierzeniach starożytnych Hebrajczyków - judaizm, chrześcijaństwo i islam. Koran zabrania wyznawcom Allacha praktykowania wróżbiarstwa.
Zgodnie z zapisami Starego Testamentu spirytyzm i wróżbiarstwo to duchowe cudzołóstwo. Mojżesz zakazał wszelkich praktyk okultystycznych, przepowiadanie przyszłości należało wyłącznie do proroków Jahwe. Zasady religijne stanowiły, że czytanie w myślach innych ludzi oraz poznanie ukrytych faktów z ich życia jest możliwe tylko na drodze Bożego objawienia. Judaizm zaadaptował kabałę, będącą formę wróżbiarstwa, ale chrześcijaństwo potępiło praktykowanie wszelkich form astrologii i jasnowidzenia. Kiedy na stosach Inkwizycji płonęły "czarownice", sprzeciwiali się temu jedynie protestanci.

Choć Kościoły w różnych okresach zabraniały również prowadzenia działalności naukowej, tej udało się jednak rozwinąć – m.in. po to, żeby drogą analizy badawczej wskazywać możliwe kierunki rozwoju przyszłych wydarzeń. I tak na przykład politolodzy pełnią rolę ekspertów, jako analitycy lub doradcy rządowi i partyjni. Zdolny politolog nie potrzebuje ani czarnego kota ani objawienia żeby "przewidzieć" wynik wyborów. Za pomocą narzędzi badawczych potrafi poznać ich następstwa w kraju i konsekwencje międzynarodowe. Na ile jednak taka naukowa prognoza może być wiarygodna, skoro nie istnieje wykaz wszystkich czynników, które należałoby wziąć pod uwagę w analizie? Skoro danych jest tak wiele, a najmniejszy element – jak "efekt motyla" - może zmienić bieg wydarzeń, w czym owe prognozy różnią się od wróżb?

Dr George Friedman kieruje agencją wywiadu i prognoz geopolitycznych, publikuje książki i artykuły na temat bezpieczeństwa narodowego, wojny informatycznej, zabezpieczeń komputerowych i wywiadu. I byłby on tylko kolejnym przedstawicielem swojego zawodu, gdyby nie fakt, że posiadł bezcenny klucz do wiedzy tajemnej, a w dodatku dorobił nam wszystkim dodatkowy egzemplarz, pisząc książkę o nadchodzącym stuleciu "Następne 100 lat. Prognoza na XXI wiek".

Kiedy przekręcimy ten klucz, równocześnie ze zgrzytem zamka usłyszymy... ryk tygrysa (gospodarczego) – Polski!
Jak to możliwe? Otóż Stany Zjednoczone zlikwidują zagrożenie ze strony islamskich terrorystów, pokonają Rosję i zawładną kosmosem. Gwoździem do rosyjskiej trumny będzie kryzys demograficzny i uzależnienie gospodarki od surowców. Próżnię wypełni  Japonia, Turcja i Polska właśnie. Wszystko to brzmi jak żart, dopóki nie podążymy za logiką Friedmana opartą na solidnej wiedzy. Naukowiec ma na swoim koncie niemałe sukcesy w prognozowaniu, już wiele lat temu przewidział odrodzenie się rosyjskich aspiracji  mocarstwowych. Jego najnowszą publikację popularnonaukową -  ciąg geopolitycznych symulacji - wielu nazywa arcydziełem. Gdzie, jak i dlaczego wybuchną przyszłe wojny? Kto straci, a kto zyska potęgę? Jak nowe technologie i trendy kulturowe zmienią nasz sposób życia w ciągu najbliższych stu lat? Zapewne wielu z nas ciekawi rozwiązanie tych kwestii. Niezależnie od tego, czy autor jest analitykiem czy wizjonerem, czy szuka zrozumienia czy wiary, jedno jest wielce prawdopodobne: pasjonująca lektura. A to, czy i w co uwierzymy, to już zupełnie inna... bajka?

KWO