"Nie starajcie się zrozumieć, lepiej po prostu słuchajcie i dobrze się bawcie" - tak o swoim debiucie płytowym mówi Bruno Mars. Pochodzący ze słonecznych Hawajów artysta, obwołany nową gwiazdą, a przez niektórych porównywany nawet do Michaela Jacksona, przygotował mieszankę popu, R&B, reggae z dodatkiem rocka i hip-hopu, która dała mu siedem nominacji do nagród Grammy.
Z okazji polskiej premiery płyty "Doo-Wops & Hooligans", który promują przebojowe single "Just The Way You Are" i "Grenade" artysta opowiada o początkach kariery, Hawajach i dlaczego nie musi już nosić kapelusza.
PRZYSTAWKA
To wszystko wydaje się takie niewiarygodne...Kiedy nagrywasz płytę w małej chatce gdzieś w Kalifornii nawet nie myślisz o tym, że ktoś będzie jej słuchał w innej części świata.
Niedawno grałem w Nowym Jorku koncert dla pięciuset osób. Mimo że wtedy jeszcze nie istniałem w rozgłośniach, bo nie było ‘Nothin’ on You’ czy ‘Billionaire’, cała ta rzesza fanów śpiewała moje piosenki! To było jedno z najpiękniejszych doświadczeń w moim życiu, kiedy słyszałem ten śpiewający tłum! Dziś jestem wdzięczny wytwórni, która zgodziła się wydać moją EP’kę, bo to dzięki niej zgromadziłem wokół siebie rzeszę oddanych fanów, gotowych poświęcić swój czas i pieniądze dla mojej muzyki. EP’ka zawsze była swego rodzaju przystawką do głównego dania, jakim jest album. Ale wciąż mam wrażenie, że to wszystko jest nierealne...
ZAPAŚNIK
Zawsze wołano na mnie Bruno… Nazwał mnie tak mój ojciec na cześć słynnego kiedyś zapaśnika Bruno Sammartino, walczącego potwora, wielkiego i grubego...pewnie byłem takim małym, grubym dzieckiem (śmiech)…W domu wołano więc na mnie Bruno. Mama zresztą do dziś tak mnie nazywa.
DOO-WOPS & HOOLIGANS
W Ameryce słowo ‘hooligans’ ma wiele znaczeń. Kiedy mówię ‘hooligans’ myślę po prostu o hałaśliwych zgrajach dzieciaków z podwórek, robiących to, co z reguły robią dzieciaki w tym wieku (śmiech). ‘Doo-Wop’ z kolei wołamy na dziewczyny. Każdy ma swoją ‘doo-wop.’ Mam więc piosenki specjalnie dla dziewcząt, a ‘hooligans’ to moje drugie oblicze.
WOLNOŚĆ
Mam całkowitą swobodę jeśli chodzi o komponowanie muzyki. Jestem pod skrzydłami wspaniałej wytwórni, która pozwala mi wejść do studia i nagrać hip-hopowy kawałek z B.o.B "Nothin' on You" albo jakieś reggae z Travisem McCoy’em... Mam ten komfort, że kiedy coś mi się podoba mogę to wydać i czekać na to, co się potem wydarzy.
ARTYŚCI
Wszyscy artyści są upierdliwi. Są upierdliwi, bo są artystami. Tak jak ja. Ale ja mam to szczęście pracować z ludźmi, z którymi nawzajem się szanujemy. Travis (McCoy) mogę powiedzieć, że jest jednym z moich najlepszych przyjaciół. To jest tak, że albo się z kimś zaprzyjaźnisz, albo nie będziesz w stanie z kimś pracować. Nie mam prawa narzekać, ponieważ moim błogosławieństwem jest to, że mogę pracować z najlepszymi.
POCZĄTEK
Moją pasją jest granie na żywo. Żywe instrumenty wypełniały moje dzieciństwo. Przebywanie w studio jest oczywiście bardzo kreatywne i czerpię z tego radość . Ale nic nie zastąpi uczucia, kiedy z zespołem gram na żywo dla innych… Przyjechałem do Kalifornii, żeby zostać artystą... Potrzebowałem pieniędzy, więc zająłem się produkcją muzyki i to zaczęło przynosić efekty. Nie planowałem kariery producenta, ale wytwórnie nie chciały dać mi szansy… brały to, co skomponowałem dla siebie i dawały swoim artystom. Musiałem się w tym odnaleźć, zacząłem więc na poważnie produkować muzykę. Cały czas jednak trzymałem kciuki, żeby w końcu ktoś zauważył, że ten dzieciak, który to wszystko tworzy, brzmi świetnie i warto dać mu szansę. Tę szansę dała mi moja obecna wytwórnia.
HAWAJE
Pochodzę z Hawajów, gdzie muzyka jest czymś oczywistym. Było tam sporo reggae, Bob Marley leciał w radiu przez cały dzień. Mój ojciec był wielkim fanem rock-and-roll’a i doo-wop z lat 50., uwielbiał Little Richarda, Elvisa Presley'a i innych wielkich artystów z tamtych lat. Wychowywałem się więc głównie na płytach i teledyskach, których słuchał wtedy mój ojciec.
Właściwie to znam się tylko na muzyce. Nie interesuje mnie nic innego. Mój ‘Plan B’ zakładał, że jeśli mi się nie uda to, co planowałem, wrócę na Hawaje i będę robił to, co kiedyś. Zawsze zarabiałem na muzyce. Muzyka to wszystko, na czym się znam.
ALBUM
Każdy z utworów powstawał inaczej. Są utwory, które tworzyłem przez długi czas, jak „Nothin’ on You”, który powstawał niemal rok. Ale są takie, nad którymi spędziłem dwadzieścia minut. Ale i z tych jestem dumny. Nie ma jeden metody, to nie matematyka. „Just the way you are” to piękna piosenka dla pięknych kobiet...przepraszam, dla pięknej kobiety. Jestem orędownikiem prostoty. Od dziecka śpiewałem "You are so beautiful to me..." Żaden inny utwór nie jest tak prosty, a jednocześnie tak konkretny i rzeczowy. Taki też sam chciałem stworzyć. „Grenade” mówi o drugiej stronie miłości, o złamanym sercu. Utwór „The lazy Song” powstał na skutek frustracji, kiedy siedząc w studio nie potrafiliśmy niczego wymyślić. Zacząłem nucić, że 'dziś nie mam ochoty na nic…’ I właśnie o tym jest ten utwór, o nicnierobieniu. „Count on me” można zadedykować matce, siostrze czy komukolwiek innemu. To utwór o tym, że każdy powinien mieć czyjeś wsparcie, każdy powinien móc na kogoś liczyć. Siłą muzyki hawajskiej są ukulele i piękne melodie, to samo chciałem mieć w tym utworze. „Runaway Baby” to nasz ‘show opener’, pomaga nam też przygotować się przed koncertem. Uciekaj mała, bo rzucę na ciebie urok…coś w tym stylu (śmiech). Pierwszy kawałek, jaki powstał z myślą o tej płycie to „Talkin to the modno” . To było jeszcze zanim podpisałem kontrakt. Jeden z moich ulubionych to „The Rother side”. Chciałem stworzyć taką supergrupę - B.o.B i Cee Lo [Green] to wielcy artyści. Jesteśmy z dużych wytwórni, pomyślałem, że fajnie nagrać razem kawałek. Nie musiałem ich specjalnie do tego namawiać, zresztą znaliśmy się już wcześniej.
MUZYKA
Jestem wielkim fanem Arctic Monkeys, lubię też Vamipre Weekend czy ostatni album Drake’a. Często wracam też do starych rzeczy…Little Richard, Prince, James Brown , Jackie Wilson czy Beach Boys.
ZNAK FIRMOWY
Kapelusz stał się moim firmowym znakiem tylko dlatego, że byłem zbyt leniwy, żeby zajmować się włosami czy spędzać czas u fryzjera. Mój manager bardzo nalegał, żebym go koniecznie zostawił, że to mój firmowy znak, dzięki któremu ludzie mnie rozpoznają. Ale w chwili obecnej cieszę się całkowitą wolnością i przestałem go nosić.
Oprac. Warner Music

Wywiady
Bruno Mars: „wciąż trudno mi uwierzyć, że tu jestem...”
"Nie starajcie się zrozumieć, lepiej po prostu słuchajcie i dobrze się bawcie" - tak o swoim debiucie płytowym mówi Bruno Mars.
Komentarze (0)