Jeden z najwybitniejszych wirtuozów latynoskiego rocka, Carlos Santana, zagra 22 czerwca 2011 roku na Stadionie Legii w Warszawie.

W naszym konkursie mieliście okazję wygrać dwa podwójne zaproszenia na to wyjątkowe wydarzenie muzyczne.

Szczęśliwcami, którzy posłuchają jednego z najlepszych wirtuozów gitary na żywo są anusia999 oraz bogimistrz! Serdeczne gratulacje!

Zwycięzców prosimy o przesłanie nam na adres [email protected] swoich danych kontaktowych, na które będziemy mogli przesłać bilety.

Wszystkim uczestnikom konkursu dziękujemy za udział oraz wysoki poziom nadesłanych tekstów. Zapraszamy do śledzenia strony www.empik.com/empikultura oraz oficjalnego profilu Empiku na Facebooku (www.facebook.com/empikcom).

A oto nagrodzone teksty:

Muzyczna Podróż po Ameryce Łacińskiej


anusia999

Bilet lotniczy do Kuby kosztuje kilka tysięcy złotych. Podróż po Meksyku to wydatek rzędu kilkunastu tysięcy. Na szczęście pewien zdolny Meksykanin zadbał o to, abym nie musiała martwić się o koszty podróży do Ameryki Łacińskiej. Wydając w 1983 roku album „Havana Moon”, Carlos Santana sprawił, że to Ameryka Łacińska przybyła do mnie. Bo jak inaczej odnieść się do kompozycji, które swoją magią wywołują żywe obrazy miejsc bliskich duchowo i zarazem tak odległych? Słuchając albumu „Havana Moon” wystarczy zamknąć oczy, aby usiąść pod kubańskim niebem, na gorącym piasku i popijając Mojito, wpatrywać się w gwiaździste niebo Hawany... Bądź za sprawą utworu „They All went to Mexico” zagościć w Meksyku. Marzenie o Ekwadorze zostało spełnione z pierwszymi taktami „Ecuador”. I jak tu nie dziękować Mistrzowi za możliwość muzycznej podróży do tego zakątka świata, który jeszcze nie jest w zasięgu mojego portfela? Panie Carlosie Santana, pozostaje mi powiedzieć głośno i dobitnie: MUCHAS GRACIAS!!!

Najbardziej urzekająca nie znaczy najlepsza

bogimistrz

Zdecydowanie jeśli chodzi o najbardziej urzekającą płyte, wyróżniam Guitar Heaven. Nie jest to najlepsza jego płyta, bez dwóch zdań. Nie jest to płyta , która spłodziła jakiś wielki hit który będziemy pamiętać latami. Ale ten krążek już w momencie premiery albumu wywołał małą burzę, był mocno kontrowersyjny. Czy takiemu człowiekowi wypada szarpać się na covery? Czy tak wybitny "Władca Gitary" powinien niszczyć dzieła AC/DC, Zeppelinów i reszty? Ja podszedłem do sprawy inaczej. Skoro te utwory znalazły się na płycie Santany to znaczy, że na to zasłużyły. Stały się kanonem gitary a riffy zawarte w tych numerach zna każdy podstawowy odbiorca. Sama płyta na pewno mnie nie zawiodła, jest na pewno inna niż dotychczasowe, nie ma tego specyficznego tempa czy klimatu poprzednich wydawnictw. Ale urzekła mnie z jednego ,wielkiego powodu. Słuchając tych absolutnych klasyków -czułem w nich duszę Santany (dobitnie w I Ain't Superstitious). Wielkie brawa za danie części siebie tym przebojom Carlos!