„Boom gospodarczy nie nastąpił, ludzi Leonida Kuczmy nie powsadzano do więzień, korupcja nie zniknęła jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. W rok po pomarańczowej rewolucji na Ukrainie panuje marazm. Mimo to jej twórcy mówią: Było warto!” pisze Jakub Kumoch w najnowszym „Przekroju”.
O tym, że rewolucja „zjada własne dzieci” wiadomo nie od dziś, a karty historii pełne są przykładów potwierdzających powyższą tezę. Znamy też jej uboczne efekty z własnego podwórka. Teraz o tym jak dalece porewolucyjna rzeczywistość odbiega od tej, o której marzyły walczące tłumy przekonują się mieszkańcy Ukrainy.
„Wład Kaśkiw ma 32 lata, sweter od Tommy’ego Hilfigera, uśmiech człowieka sukcesu i gabinet w administracji prezydenta Wiktora Juszczenki (…)Człowieka, który rok temu stawiał miasteczka namiotowe, umawiają dziś dwie asystentki.
Kaśkiw jest liderem partii Pora, spadkobierczyni organizacji, która rok temu współtworzyła pomarańczową rewolucję. Przełom wyniósł do władzy Juszczenkę, a Kaśkiwa uczynił doradcą prezydenta. Gdy ostatni raz się widzieliśmy, Wład biegał po ulicach Kijowa w koszulce z Che Guevarą. Dziś jest człowiekiem władzy – zdążył uścisnąć rękę Bushowi i wykreować się na głównego menedżera rewolucji.” Zapytany o stan państwa przyznaje: „Po roku naszych rządów jest więcej porażek niż sukcesów”. „Nie wszyscy ukraińscy rewolucjoniści zmienili styl. Dawny towarzysz broni Kaśkiwa Taras Pastuszenko wciąż wygląda jak lider studenckiej rewolty: torba przez ramię, papieros za papierosem, przydługie włosy. Pierwszy raz prowadził głodówkę w 1990 roku. Jego wrogami byli kolejno Związek Sowiecki, oligarchowie, a najdłużej – 10 lat – Leonid Kuczma. Pastuszenko głodował, podpisywał petycje, maszerował na demonstracjach, wreszcie spędził wiele dni na kijowskim Majdanie Niepodległości. – Jestem dumny z rewolucji, ale rozczarowali mnie prawie wszyscy jej przywódcy. Nasi liderzy okazali się organicznie niezdolni do sprawowania władzy – mówi. Nie przeszkadza mu, że sam pracuje dziś w biurze rzecznika rządu.”
W podobnym duchu wypowiadają się również inni liderzy dawnej opozycji. Część z nich zniknęła z horyzontu, tak jak Julia Tymoszenko, inni choć rozczarowani nadal wierzą w to, że jednak było warto. Czy ich historia czegoś nam nie przypomina?
Iza J.
Pełna treść artykułu w najnowszym numerze tygodnika „Przekrój”

Aktualności
Zgniłe pomarańcze…?
„Boom gospodarczy nie nastąpił, ludzi Leonida Kuczmy nie powsadzano do więzień, korupcja nie zniknęła jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. W rok po pomarańczowej rewolucji na Ukrainie panuje marazm.
Komentarze (0)