„Front obrońców PRL-u, a potem postkomunizmu, to front najobrzydliwszego chamstwa (…) Ale wierzę, że mimo wszystko czas, w którym uczciwi ludzie są atakowani, a różnego rodzaju nikczemnicy są godnymi szacunku obywatelami albo zgoła autorytetami, zbliża się do końca” – mówi Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla tygodnika „Ozon” .

W rozmowie z liderem Prawa i Sprawiedliwości poruszono również min. kwestie kulisów negocjacji z PO, oraz rozbicia nieformalnych układów: „Tu chodzi o problem bardzo ważny dla całej Polski, czyli o istnienie czworokąta (tak to ujął znakomity socjolog Tomasz Żukowski): część ludzi ze służb, część polityków, niektóre grupy biznesowe i wreszcie niemal cały zorganizowany świat przestępczy. To potężna i skrajnie destrukcyjna siła. Już widać jak reaguje na zagrożenie, np. atakując Wassermanna, który przedtem naraził się jej, pokazując w komisji orlenowskiej interesy czworokąta z paliwami. Ten układ trzeba zniszczyć, wyeliminować. Za to się bierzemy (…)Okazało się, że Tusk i Rokita nie chcą czy też nie mogą brać udziału w wywracaniu układu.”

Natomiast na temat niedoszłej koalicji z PO Kaczyński mówi: ”Bieg wydarzeń był następujący. Zwycięskie dla PiS wybory parlamentarne; próba skontaktowania się z Tuskiem, bezskuteczna, bo ciągle był nieuchwytny; list do Tuska z bardzo daleko idącymi propozycjami dotyczącymi rządu i marszałka sejmu napisany w przyjaznym tonie ze skonkretyzowaną propozycją rozmów w zespołach; chłodna odpowiedź ze zgodą na rozmowy, ale z jednoczesnym podtrzymaniem propozycji, by odbyły się one przed kamerami, czemu my byliśmy jednoznacznie przeciwni; mimo to nasza zgoda na takie rozmowy i ich podjęcie; moje przemówienie w czasie rozmów mówiące o programie rządu, w odpowiedzi atak Rokity za to, że nie jestem kandydatem na premiera, określenie naszej propozycji rozmów w zespołach jako bzdurnej; ogólna kompromitacja – oczywiście media winią też nas, choć z góry mówiliśmy, że takie rozmowy przyniosą tylko szkodę i nie atakowaliśmy Platformy; dalej mój list z pytaniem, czego w istocie Platforma chce, na który nie otrzymałem odpowiedzi. Po drodze była jeszcze wypowiedź Tuska o tym, że moja propozycja z pierwszego listu to podział łupów, w którym PO nie weźmie udziału. Po jakimś czasie i wahaniach przyszła zgoda na to, by Rokita rozmawiał z Marcinkiewiczem, ale gdy doszło do rozmów, okazały się one jałowe, pełne rozważań o niepewnej przyszłości Rokity itp. I tak się to toczyło do II tury wyborów prezydenckich. Nie można też zapomnieć, że od pewnego momentu Tusk zaczął przedstawiać siebie jako prezydenta, który okiełzna awanturnictwo PiS, co oczywiście z punktu widzenia przyszłej koalicji było bardzo dziwnym zachowaniem”. 


Pełna treść tego artykułu znajduje się w drukowanej wersji tygodnika “Ozon”.