"Zamieszkane przez muzułmanów dzielnice Londynu stały się wylęgarnią terrorystów al-Kaidy" - pisze Robert A. Gajdziński z Londynu w najnowszym numerze "Newsweeka" z 9 lipca w artykule Ciemna strona wielokulturowości. To jeden z wielu tekstów wchodzących w skład "SPECJALNEGO RAPORTU Z ZAMACHU W LONDYNIE" dołączonego do tygodnika.
"Co czwarty mieszkaniec ponadsiedmiomilionowej metropolii jest imigrantem w pierwszym lub drugim pokoleniu. Ten wielobarwny tłum rozbrzmiewa 250 językami. Ale londyński tygiel nie stapia jednakowo wszystkich społeczności - niektóre z nich okazują się bardzo odporne na asymilację w nowym środowisku. Szczególnie dotyczy to części przybyszów z krajów muzułmańskich.
Wyznawców islamu jest w Londynie ponad 600 tysięcy. Dzielnice, które zamieszkują, nie należą do zamożnych - np. w "islamskim" Stratford, gdzie ma powstać wioska olimpijska, bezrobocie sięga 35 proc. Większość muzułmanów przybyła z dawnych kolonii brytyjskich - Indii i Pakistanu. Jednak zwolennikami religijnej ortodoksji częściej bywają przybysze z arabskich krajów Bliskiego Wschodu.
- Sposób przeprowadzenia ataku na londyńskie metro i autobus wyraźnie wskazuje na "rodzimych" londyńskich terrorystów, którzy przez lata czekali na sygnał do uderzenia - powiedział "Newsweekowi" jeden z oficerów policji. - To fanatycy być może urodzeni już i wychowani w Wielkiej Brytanii".
Więcej w najnowszym numerze "Newsweeka", który w wersji online jest już dostępny w Sieci.
M.W.
8.07.2005