Ten piękny kobiecy głos, który słychać w przeboju Gotye „Somebody That I Used To Know", należy do młodej, niezwykle zdolnej nowozelandzkiej piosenkarki Kimbry. W 2012 roku prestiżowy „Rolling Stone" umieścił ją na szczycie artystów, których kariery warto śledzić. Piosenki Kimbry w serwisie YouTube obejrzało do tej pory aż 250 mln osób, wliczając to nagranie z Gotye. Kanał samej Kimbry odwiedziło już ponad 28 mln fanów.

Kimbra Johnson, jak naprawdę nazywa się 22-letnia artystka, nie ogranicza się bynajmniej do gościnnych występów na cudzych wydawnictwach. Na koncie ma już debiutancki krążek „Vows", który stał się przebojem w jej ojczyźnie oraz w Australii i podbija Stany Zjednoczone. Album pojawi się również w Polsce. Z tej okazji Kimbra opowiedziała między innymi o swoim dzieciństwie, współpracy z Gotye oraz o tym, czy lubi ryzyko.

Jaka byłaś jako dziecko?

Dorastałam w Nowej Zelandii i zawsze byłam blisko natury. Miałam w domu wspaniałe podwórko, blisko była rzeka. To mnie zainspirowało do pisania piosenek. Przyciągnęła mnie muzyka i zaczęłam grać na gitarze mając 13-14 lat. Już jako dziecko występowałam i pisałam piosenki. Mając 17 lat zaproponowano mi kontrakt, a to łączyło się z przenosinami do Melbourne w Australii. Zaczęłam nagrywać pierwszą płytę i miałam zamiar studiować, ale wybrałam muzykę, bo uznałam, że taka okazja może się nie powtórzyć.

A jak zareagowali na twoją karierę rodzice - tata lekarz i mama pielęgniarka?

Moi rodzice nie pracują w branży muzycznej, ale obydwoje bardzo mnie wspierali. Widzieli, że to była moja pasja od dziecka, że to dla mnie ekscytujące.

Piszesz teksty i muzykę. Co przychodzi ci łatwiej? Jak zaczynasz pisać?

Dla mnie początkiem jest jakiś rytm na perkusji. Potem układa mi się w głowie aranżacja na smyczki czy dęciaki, następnie dodaje wokale. Nastrój piosenki podpowiada mi tekst albo jakieś wątki. Tak buduje swoje piosenki, ale nie zawsze to tak wygląda, bywa, że powstają w inny sposób. Trzeba czekać na inspiracje i ją złapać.

Twoja płyta „Vows" jest bardzo eklektyczna. Co cię inspiruje?

Jest tak dlatego, że słucham bardzo różnej muzyki. Teraz słucham muzyki z Bali i bardzo podobają mi się tamtejsze instrumenty. Rzucam sobie wyzwania i tłoczę do mózgu coś z różnych kultur. W szkole słuchałam dużo jazzu, soulu czy gospel. Potem była mocniejsza muzyka. Jako nastolatka słuchałam punk rocka i hard core'u. Chyba wymieszanie tych wszystkich wpływów spowodowało eklektyczność mojej płyty. Lubię takie albumy, które zabierają mnie na muzyczną przejażdżkę z nagłymi zwrotami akcji.

Co powiesz o swoich tekstach? W „Settle Down" jesteś cyniczna, niby chcesz się ustatkować, ale nie za bardzo? Chyba jesteś trochę ekscentryczna?

(śmiech) Ta piosenka znaczy dla mnie codziennie coś innego. Na tym polega piękno kompozycji, która jest nieco mglista. Na dziś to pochwała młodości, by się nie spieszyć z ustatkowaniem, tylko cieszyć się wolnością. Myślę, że wiele kobiet ma problem z kwestią

prowadzenia domu i tym, kiedy jest na to właściwa pora. Może ja o tym mówię w taki przerażający sposób (śmiech)? Ta piosenka ma różne znaczenie dla różnych ludzi.

Teraz, po kilku latach w show-biznesie i sukcesie piosenki z Gotye, kto jest dla ciebie  modelem do naśladowania?

Jest wielu takich ludzi. Na pewno zainspirowali mnie producenci z którymi pracowałam. Greg Kurstin, producent mojej płyty, który pracował z Foster The People czy z The Shins. Miałam szczęście poznać Damiana Taylora, który pracował na kilku płytach Björk. Ci ludzie

reprezentują różne światy i inspirują mnie pracą i tym, jak działają w branży.

Piosenka z Gotye była numerem 1 w Ameryce parę tygodni po twoich 22. urodzinach. Jak to uczciłaś?

(śmiech) Gdy dowiedziałam się, że piosenka jest numerem 1 akurat opuszczałam Amerykę. Leciałam do Amsterdamu i tam na drugi dzień wypiłam toast za ten sukces. Porozmawiałam telefonicznie z Wallym (Gotye - red.), który był na swojej trasie, więc nie było zbyt dużo czasu. Sukces tej piosenki nas poraził, coś niebywałego.

W Polsce „Somebody That I Used To Know" to wielki przebój. Jak doszło do waszej współpracy? On do ciebie zadzwonił? Dlaczego ty? Jest parę innych dziewczyn z dobrym głosem.

On do mnie zadzwonił. Moja płyta była już znana w Australii. Gotye wiedział o niej, bo pracowałam przy krążku z producentem Francois Tetazem, z którym też nagrywał. Spotkaliśmy się wcześniej, ale tak naprawdę wszystko zaczęło się od tego telefonu. Potem zjawił się u mnie z mikrofonem, zainstalował się w mojej sypialni i zaczęliśmy śpiewać. Musieliśmy potem zrobić kilka dubli, by wydobyć odpowiednie emocje. Wtedy oczywiście nie wiedziałam, że pracuję nad piosenką, która zrobi światową karierę. To czyste szaleństwo.

Wszystkim podobały się malowane ciała w klipie Gotye. Czy to było bolesne przeżycie?

Trochę bolało. To pochłaniało masę czasu, było ciężko i niezbyt wygodnie. Jakoś przez to przeszliśmy, bo wiedzieliśmy, że tworzymy prawdziwą sztukę i o to nam chodziło. Kręcenie klipów to wyzwanie, ale nagrodą jest efekt końcowy. To, co powstało jest warte wysiłku.

Zaproszono cię do duetu, a kogo ty byś do niego wybrała? Z kim chciałabyś coś nagrać?

(śmiech) Jest masa ludzi z którymi chciałabym pracować. Rufus Wainwright jest niesamowitym kompozytorem, którego cenię i podziwiam. Kto jeszcze? Prince? (śmiech). Jestem wielką fanką młodej artystki Janelle Monae. Świetna jest też St. Vincent. Lubię Trenta Reznora więc ciekawa byłaby dla mnie współpraca z Nine Inch Nails.

Widzę, że lubisz ryzyko. Bardziej w pracy czy w życiu?

Myślę, że to ważne dla muzyka, by podejmować ryzyko w pracy, i tak robię. To mnie nie przeraża i lubię wyzwania, bo liczy się przekonanie do tego, co się robi. Dla mnie tak samo inspirujący jest artysta R&B John Legend, jak i Anthony Parks, który gra na mojej płycie. Mówimy o dwóch różnych światach, ale obaj mają duszę, która do mnie przemawia. Trzeba się uczyć.

Czy komputer jest twoim najlepszym przyjacielem?

(śmiech) Wygląda na to, że go potrzebuję, bo robię dużo muzyki na komputerze, ale może też być przekleństwem, bo spędzam na nim tyle czasu. Uwielbiam nowe technologie i wykorzystuje je, szczególnie, gdy odkrywam możliwości iPada, na którym pracuję. Zawsze jest jednak miło powrócić do korzeni i pograć na gitarze, tak by to było organiczne. Robię to tak często, jak mogę.

Coś ci się kojarzy z Polską?

Chcę się wybrać do Polski, bo wiem na jej temat bardzo mało. Chciałabym odkryć  trochę kulturę, może także muzykę.

Dziękuję za rozmowę.

Oprac. Warner Music