„Narzekamy na naszych polityków, a popatrzmy, co dzieje się gdzie indziej. Silvio Berlusconi najpierw porównał się z Napoleonem, a potem z Chrystusem. Nikt z naszych polityków nie jest aż tak szczery - najdalej ośmielają się sięgać do Piłsudskiego, Witosa albo Gierka” – pisze Maciej Rybiński na łamach „Rzeczpospolitej”.
Polskie społeczeństwo oburza się na jakość rodzimej polityki. Że kłótnie, przepychanki, podejrzane alianse... Tak jakby gdzie indziej polityka była dziedziną dziewiczo czystą i anielsko dobrotliwą. A przecież polityka i u nas i na świecie wygląda podobnie. Tylko zachodnie społeczeństwa daleko bardziej „wrzucają sobie na luz” niż Polacy.
„Wiceprezydent Cheney postrzelił kolegę, bo wziął go za przepiórkę. U nas rozdarto by go na strzępy. A w USA nic, spokój. Chociaż Cheney może następnym razem pomylić przepiórkę z rakietą i nacisnąć guzik.
Stanowczo, sfera polityki jest u nas bardziej emocjonalna niż nawet u namiętnych Włochów. Może dlatego, że inne narody mają coś jeszcze do roboty, oprócz kibicowania tym paru tuzinom rozpalonych do białości, rozdygotanych posłów i liderów partyjnych oraz żyjących z ich ekstrawertywności sprawozdawców i recenzentów.
Widocznie Polacy odrabiają zaległości z czasów, kiedy polityka była domeną tajnej loży, uprawianą za żółtymi firankami i to niekoniecznie w Warszawie. Nie było wtedy jawności ani działań politycznych, ani życia intymnego gwiazd.
Dlatego, na razie, podniecają nas Giertych z Lepperem rzuceni na kolana oraz Mandaryna odsunięta od stołu i łoża Wiśniewskiego”.
A weźmy wreszcie przykład z bardziej doświadczonych od nas. Bądźmy wreszcie publicznością, a nie gawiedzią. „Wyluzujmy się. Zajmijmy się czymś innym. Jak stracimy zainteresowanie, może politycy też oprzytomnieją”.
Iza J.

Aktualności
Spoko, spoko…
„Narzekamy na naszych polityków, a popatrzmy, co dzieje się gdzie indziej. Silvio Berlusconi najpierw porównał się z Napoleonem, a potem z Chrystusem.
Komentarze (0)