Porywające! Tyle można powiedzieć o trójwymiarowym filmie „U2 3D”. Pozycji godnej polecenia nie tylko zagorzałym fanom irlandzkiej kapeli, ale wszystkim miłostkom dobrej muzyki. I niezwykłych wrażeń jakich dostarcza niemalże namacalna obecność muzyków, wydawałoby się, grających tuż obok. Oko w oko z Bono - to jest to.

Obraz powstał w technologii 3D i jest zapisem koncertu w Ameryce Południowej, stanowiącego część trasy Vertigo, promującej album: "How To Dismantle An Atomic Bomb". Sama rejestracja występu nie jest oczywiście niczym nowym, ale wykorzystanie w niej najnowszych technologii powoduje, że jakość odbioru jest….porażająca.

Dzięki efektowi 3D, siedzący w kinie widz przenosi się na płytę stadionu i ma wrażenie uczestnictwa w koncercie. Doznania chwilami są może nawet i bogatsze, bo kamera zabiera oglądajacych to na scenę, dosłownie na wyciągniecie ręki od muzyków, to znowu pokazuje im widowisko z lotu ptaka lub umieszcza w tłumie roztańczonej publiczności. Wrażenie momentami jest na tyle realistycznie, że ma się ochotę oklaskiwać muzyków wraz z widzami koncertu.

Jednak żadne, nawet bardzo wyszukane technologie na nic by się nie zdały, gdyby nie klasa, profesjonalizm i niezaprzeczalny talent członków U2. To ich charyzmatyczne osobowości i rewelacyjne kompozycje Bono, Edge'a, Adama Clytona i Larry'ego Mullena Jr., powodują, że film wywołuje silne emocje. W innym przypadku pozostałby zapewne wyłącznie nowinką, najciekawszą dla miłośników nowych technologii. Koncert U2 to po prostu kawał dobrej muzyki, chociaż piszącej te słowa, niczym inż. Mamoniowi z kultowego „Rejsu”, najbardziej się podobały „te piosenki, które już raz słyszała”.

Premiera filmu 4 kwietnia.

Iza Jarska