Młodziutki Marek Hłasko pisał tę powieść w połowie lat 50. ubiegłego wieku. Wydawnictwo Iskry podpisało z nim umowę na jej wydanie, ale autor nigdy nie dostarczył poprawionej wersji maszynopisu. I teraz, po blisko sześćdziesięciu latach wydawca wywiązuje się z tamtego zobowiązania. Może w ten sposób zostaje pobity rekord świata w długości oczekiwania współczesnej prozy na druk?
Trudno uwierzyć, że coś takiego było możliwe: w czasach, gdy wszystko jest spisane, zeskanowane i zaksięgowane niespodziewanie z zakamarków archiwów wypływa kompletnie zapomniana powieść Marka Hłaski. Może w przypadku innego pisarza byłoby to mniejszym zaskoczeniem, ale zmarły w 1969 roku Hłasko jest przecież postacią legendarną, pierwszym "młodym gniewnym" polskiej kultury, jego powieści są stale przypominane, a biografia wciąż budzi zainteresowanie, powstają o nim książki i artykuły prasowe oraz naukowe rozprawy. Takie jego książki, jak "Następny do raju", "Cmentarze", "Piękni dwudziestoletni" czy te, którą tworzą tzw. cykl izraelski to już elementy kanonu naszej literatury. I kiedy wydawało się, że wszystko o twórczości Hłaski wiadomo, że niespodzianki czekające jeszcze na czytelników i historyków literatury to najwyżej jakieś listy i garść pism ulotnych do archiwum Zakładu Narodowego im. Ossolińskich we Wrocławiu wybrał się Radosław Młynarczyk, wówczas student Uniwersytecie Gdańskim. Zbierał materiały do pracy magisterskiej o "Sonacie marymonckiej" i liczył na odnalezienie jakichś ciekawostek na jej temat, bo dowiedział się, że przechowywane tam jest sześć wersji powieści.
I tu przeżył wielkie zaskoczenie: nie we wszystkich teczkach przechowywana była "Sonata…". Niektóre zawierały także kolejne wersje zupełnie innej powieści, której akcja rozgrywała się też na warszawskim Marymoncie. Sensacja! Młody badacz znalazł maszynopis powieści "Wilk", o której istnieniu wszyscy zapomnieli i przeleżała tam w spokoju blisko 60 lat.
Teraz trafia ona do księgarń. Podstawowe pytania, jakie musi sobie postawić dziś czytelnik widząc "Wilka" na półce brzmią: czy warto kupić? Czy jest to nie tylko ciekawostka przychodząca z historii literatury, ale też nadal żywa powieść, która mnie zainteresuje? Prawidłowa odpowiedź brzmi za każdym razem "tak".
Oczywiście, że jest to historyczna ciekawostka, napisana kiedyś przez niespełna dwudziestoletniego młodzieńca, ale też utwór, który dzisiaj czyta się z zainteresowaniem. Wielki talent autora sprawił, że "Wilk" nie razi polityczną deklaratywnością, choć jest ona w powieści widoczna. Ale uwagę czytelnika przykuwa przede wszystkim opowieści o chłopaku, który marzy o społecznej sprawiedliwości, a której jedyną wizję przedstawiają mu komunizujący członkowie PPS-u. To akurat można - z przymrużeniem oka - zaakceptować jako znak czasu, w jakim powieść powstała. Nie jest to jednak żaden socrealistyczny produkcyjniak, lecz barwna opowieść o biedzie warszawskiego Marymontu z lat 30. ubiegłego wieku, o marzeniach żyjących tam i wtedy chłopców, którzy właściwie do żadnych marzeń nie mieli podstaw, o przyjaźni i walce o poprawę swojego losu. Hłasko z niezwykłą jak na swój ówczesny wiek dojrzałością przedstawia rozmaite postaci, charakteryzuje je jak wytrawny pisarz, sprawnie komponuje fabułę lawirując przy tym między politycznymi oczekiwaniami władzy, a swoimi upodobaniami. Bardzo to w sumie jest interesujące - kolejny dowód na to, że prawdziwy talent literacki obronił się wtedy i broni się po kilku dziesięcioleciach.
I jeszcze jedno pytanie, które może nas dzisiaj nurtować: skoro to dobra powieść, dlaczego Hłasko nie starał się jej wydać w latach 50.?
Kiedy jako dziewiętnastolatek kończył w 1953 roku swoją pierwszą powieść "Sonata marymoncka" (która drukiem ukazała się wiele lat później), nie był z niej zadowolony i zabrał się do pracy nad inną powieścią, też rozgrywająca się na warszawskim Marymoncie tyle że w latach 30. Pod koniec roku złożył ją w wydawnictwie Iskry, które w grudniu 1953 roku podpisało z nim umowę. Zgodnie z jej ustaleniami otrzymał zaliczkę i miał do 1. grudnia następnego roku dostarczyć poprawiony maszynopis. W pracach nad tekstem miały młodziutkiemu autorowi pomóc dwie tzw. recenzje wewnętrzne, których autorki wskazywały młodemu autorowi słuszny kierunek ideowy, jakim powinien podążać, a który on raczej chciał zmylić, jak wynika z tekstu powieści, bo jakoś mu już ten socrealistyczny i partyjnie jednoznaczny charakter pisania nie odpowiadał. Ale zabrał się do roboty i pracowicie poprawiał "Wilka" przez blisko trzy lata, lecz z coraz mniejszym entuzjazmem.
Jednocześnie pracował nad innymi tekstami - w roku 1954 ukazało się drukiem jego pierwsze opowiadanie "Baza Sokołowska", potem następne, a w 1956 ich zbiór "Pierwszy krok w chmurach". Młody pisarz stał się gwiazdą, symbolem odradzania się polskiej literatury po okresie socrealizmu. Zmienił się bowiem klimat polityczny - do władzy doszedł Władysław Gomułka, literatura mogła sobie pozwolić na więcej niż tylko opisywanie "środowiska robotniczo-proletariackiego", na pewien obyczajowy luz, odrobinę seksu itd. W tej sytuacji pokazywanie światu powieści o trudnym dojrzewaniu biednego chłopaka z Marymontu nie mogło być Hłasce na rękę, pisał już inne utwory (np. "Cmentarze") i ostatecznie - jak wiadomo - wyjechał z Polski, a później na skutek intrygi władz nie mógł wrócić. Maszynopisy "Wilka" (zachowały się trzy redakcje tekstu) trafiły do archiwum Zakładu Narodowego im. Ossolińskich we Wrocławiu i przeleżały tam blisko 60 lat.
Leszek Bugajski
foto (c) DICTUM
Aktualności
"Nowy" Hłasko
Młodziutki Marek Hłasko pisał tę powieść w połowie lat 50. ubiegłego wieku. Wydawnictwo Iskry podpisało z nim umowę na jej wydanie, ale autor nigdy nie dostarczył poprawionej wersji maszynopisu. I teraz, po blisko sześćdziesięciu latach wydawca wywiązuje się z tamtego zobowiązania. Może w te
Komentarze (0)